Przyczyną wszczęcia postępowania sprawdzającego ws. gen Kraszewskiego "jest pojawienie się nowych informacji wskazujących na to, że pan gen. Kraszewski może nie być władny dotrzymać tych kryteriów, które są wymagane przez tajemnicę państwową" - powiedział w środę szef MON Antoni Macierewicz.

Postępowanie sprawdzające wobec dyrektora Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi Biura Bezpieczeństwa Narodowego gen. bryg. Jarosława Kraszewskiego Służba Kontrwywiadu Wojskowego wszczęła w czerwcu. Wszczęcie postępowania - które zgodnie z przepisami ustawy o ochronie informacji niejawnych może trwać do 12 miesięcy - oznacza czasowe odebranie dostępu do informacji niejawnych, a tym samym - jak stwierdziło Biuro - uniemożliwienie generałowi wykonywania w pełnym zakresie obowiązków służbowych w BBN.

Kreśląc horyzont czasowy zakończenia postępowania Antoni Macierewicz powiedział w programie "Minęła 20" na antenie TVP Info, że "to jest kwestia drugiej połowy grudnia".

Dopytywany, czy jego zakończenie wpłynie na złagodzenie sporu między pałacem prezydenckim a MON-em powiedział, żeby go o to nie pytać. "Ja w tym napięciu nie biorę żadnego udziału i nie mam zamiaru brać" - wyjaśnił Macierewicz.

Jego zdaniem postępowanie sprawdzające gen. Kraszewskiego toczy się zgodnie z procedurami opisanymi w prawie "które służba (SKW - PAP) ma obowiązek pełnić" i "w ramach praworządności muszą się wszyscy temu podporządkować". "To jest wszystko, co mam na ten temat do powiedzenia" - stwierdził. "Nie mam zamiaru z nikim w tej materii polemizować" - zaznaczył.

Pytany o stan wiedzy prezydenckiego ministra Pawła Solocha o postępowaniu sprawdzającym, Macierewicz stwierdził, że gdyby szef BBN znał akta sprawy "byłoby to bezprawie". Jak podkreślił, "postępowanie nie jest jawne i nikt poza służbą nie ma dostępu do faktografii, dopóki nie zostanie zakończone postępowanie".

"Istnieje jeszcze tryb odwoławczy; w ramach tego trybu odwoławczego taki dostęp jest możliwy dla osób upoważnionych, ale nie w trakcie" - zastrzegł. (PAP)