Decyzja Rady Warszawy o zaskarżeniu zmiany 47 nazw ulic na podstawie tzw. ustawy dekomunizacyjnej, to spór polityczny, a nie merytoryczny - ocenił w piątek wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera. Jego zdaniem, samorząd warszawski nie realizując tzw. ustawy dekomunizacyjnej abdykował.

Wojewoda mazowiecki poinformował niedawno, że w związku z obowiązywaniem tzw. ustawy dekomunizacyjnej, wydał zarządzenie o przemianowaniu 47 ulic w stolicy, m.in. al. Armii Ludowej na Lecha Kaczyńskiego oraz Dąbrowszczaków na Borysa Sawinkowa. Nowe prawo, które zakazuje "propagowania komunizmu lub innego systemu totalitarnego", dało samorządom czas do 2 września 2017 r. na zmianę nazw 943 ulic, które - jako podlegające ustawie - wskazał Instytut Pamięci Narodowej. Podobne zarządzenia wydali też inni wojewodowie.

W czwartek Rada Warszawy głosami PO zdecydowała o zaskarżeniu do sądu administracyjnego zmiany 47 nazw ulic przez wojewodę mazowieckiego na podstawie tzw. ustawy dekomunizacyjnej. Zdaniem PO wojewoda wykorzystał ustawę do celów politycznych i nie konsultował zmian z mieszkańcami. Przeciw było PiS, które twierdzi, że ws. dekomunizacji rada miasta nie wykorzystała swojego czasu. Wykonanie uchwał rada powierzyła prezydentowi m.st. Warszawa.

W piątek na konferencji prasowej podsumowującej dwa lata działania rządu, wojewoda mazowiecki odniósł się do decyzji Rady Warszawy. Wskazywał, że dekomunizacja musi "przenieść Polskę w absolutnie wolny wymiar, który nie jest związany żadnymi kompromisami, czy półśrodkami".

Jak zaznaczył wszystkie nazwy ulic, które podlegają zmianie zostały wskazane przez IPN. "To jest decyzja ustawowa w państwie polskim. Czy wojewoda mógł tego nie wykonać? Nie, nie mógł" - oświadczył.

Sipiera podkreślił, że na Mazowszu prawie wszystkie samorządy dokonały dekomunizacji ulic, z wyjątkiem Warszawy. Przypomniał, że w głosowaniu nad ustawą dekomunizacyjną posłowie PO opowiedzieli się "za". Ocenił, że ich przedstawiciele polityczni w stolicy nie realizują tej ustawy.

Wojewoda zauważył, że tzw. ustawa dekomunizacyjna nie przewiduje żadnych konsultacji. "Ja, mówiąc o tym w okresie jeszcze przed decyzjami, powiedziałem, że jestem otwarty na współpracę z samorządami. Większość samorządów to po prostu uczyniła. Warszawa nie ma zamiaru się z wojewodą ani spotykać, ani rozmawiać, ani cokolwiek ustalać. Realna współpraca jest wtedy, kiedy obydwie strony czegokolwiek chcą, tutaj tego w ogóle nie było" - dodał Sipiera.

Jednocześnie ocenił, że konsultacje są kompetencją samorządu. "Robienie dzisiaj zarzutu, że to czego samorząd w ciągu roku nie zrobił, że tego wojewoda nie uczynił, po prostu jest śmiesznym" - podkreślił.

"Samorząd zarzuca rządowi, a w tym przypadku wojewodzie, że czegoś nie wykonuje. To ja chcę zapytać: gdzie jest samorząd? Samorząd warszawski abdykował, samorząd warszawski nie wykonuje swoich kompetencji ustawowych" - stwierdził Sipiera. "Mam pytanie: w którym to kierunku idzie? Czy to chodzi o to, żeby rząd i sądy rozstrzygały niekompetencję miasta stołecznego Warszawy? Możliwe, że tak jest. Traktuję to jako spór polityczny, nie merytoryczny" - dodał.

"Decyzje zastępcze są prawem, weszły w życie, są teraz wykonywane wszystkie czynności urzędowe, a co będzie później? Nie wiem, jeżeli miasto stołeczne jest takie bogate i chce robić komplikacje, to proszę pytać panią prezydent (Hannę Gronkiewicz-Waltz) i radę miasta, jaki jest cel tego. Bo ja tego absolutnie nie rozumiem" - oświadczył wojewoda.