Zaproponowane zmiany w Kodeksie wyborczym, mogą spowodować zaburzenia, czy nawet destabilizację procesu wyborczego - powiedział przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Wojciech Hermeliński po analizie przez PKW propozycji posłów PiS. - Te przepisy układał mały Tadzio - dodał.

W piątek posłowie PiS złożyli w Sejmie projekt zmian m.in. w Kodeksie wyborczym. Zakłada on m.in. wprowadzenie dwukadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, likwidację jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do rad gmin, zmniejszenie liczebności mandatów w okręgach wyborczych do rad powiatów i sejmików województw. Przewiduje ponadto reformę Państwowej Komisji Wyborczej - PiS chce, by 7 na 9 jej członków wybierał Sejm (obecnie 9-osobowy skład tworzy po 3 sędziów delegowanych tam przez TK, Sąd Najwyższy i Naczelny Sąd Administracyjny.

Hermeliński mówił, że "intencją PKW nie jest kwestionowanie racji ustawodawców", jeśli chodzi o przedstawiony projekt. Jednak - zauważył - proponowane przepisy powinny "dawać szansę na realizację procesu wyborczego w sposób taki, by nie doprowadzić do przewlekłości, żeby można było w sposób taki jak dotychczas, czyli szybki, sprawny, uczciwy i transparentny przeprowadzić nadchodzące i następne wybory".

Zaznaczył, że PKW przeanalizowała zaproponowane przepisy pod kątem takim, by nie doszło do jakichś utrudnień, zaburzeń, czy wręcz destabilizacji procesu wyborczego.

- Po tej analizie doszliśmy do wniosku, że takiego zapewnienia dać na tle obowiązujących przepisów nie możemy. Wykluczyć zaburzeń czy nawet destabilizacji procesu wyborczego. niestety nie możemy - powiedział Hermeliński.

Przepisy dotyczące zmian w Kodeksie wyborczym przygotowane zostały przez osoby, które w ogóle nie mają pojęcia jak w praktyce wyglądają wybory, jak w praktyce wygląda praca w PKW - podkreślił Hermeliński. - Te przepisy układał mały Tadzio - dodał.

Wojciech Hermeliński krytycznie odniósł się m.in. do projektowanych przepisów dotyczących kompetencji nowych komisarzy wyborczych. - Nowi komisarze będą osobami, od których wymaga się jedynie wykształcenia prawniczego. Natomiast nie ma mowy o ich apolityczności, czyli tej cesze, która jest właściwa dla sędziów - podkreślił.

Jak dodał, ta cecha pozwala sędziom, komisarzom wyborczym przeprowadzać, nadzorować wybory w sposób uczciwy i transparentny. - Kiedy nowi komisarze będąc osobami bez konieczności apolityczności, czy bez tych cech, jakie posiadają sędziowie, nie można wykluczyć sytuacji, że w jakiś sposób mogą ulegać naciskom, czy powiedzmy wychodzić na przeciw oczekiwaniom partii, która będzie uczestniczyła w wyborach - dodał Hermeliński.

Zauważył, że następuje też odebranie tradycyjnych kompetencji gminie. - Dotychczas to gminy miały prawo dokonywać podziału na okręgi wyborcze, co było rozwiązaniem słusznym. Bo gmina ma najlepsze rozeznanie co do sytuacji w konkretnych miejscowościach, w konkretnym okręgu czy obwodzie. Natomiast teraz to uprawnienie przejęli komisarze, którzy są osobami zupełnie świeżymi, bez żadnego doświadczenia w odróżnieniu od sędziów, którzy od lat są komisarzami - dodał.

Wybory samorządowe się nie odbędą? "Trudno powiedzieć, czy istnieje takie ryzyko"

Trudno powiedzieć czy istnieje ryzyko, że wybory samorządowe się nie obędą; na pewno będą utrudnienia - ocenił szef Państwowej Komisji Wyborczej Wojciech Hermeliński. Przewodniczący PKW był pytany na konferencji prasowej jak ocenia prawdopodobieństwo, że wybory samorządowe się nie odbędą lub odbędą się w sposób, który będzie budził wątpliwości.

- Jeśli chodzi o to, jak oceniam możliwość niedojścia - trudno procentowo jest oceniać. Nie jestem w stanie określić tego na dzień dzisiejszy. Trudno powiedzieć, jakie będą ustalenia w toku procesu legislacyjnego, czy zajdą jakieś zmiany, czy nie. Czy Sejm i projektodawcy skorzystają z opinii, które będą przedstawione. Mam nadzieję, że takiej sytuacji, katastrofy nie będzie. Ale na pewno będą znaczące utrudnienia i problemy - ocenił szef PKW.

Hermeliński był także pytany, czy nie miał nigdy wątpliwości co do uczciwości wyborów samorządowych w 2014 r.

- Nie, nie miałem nigdy wątpliwości. Ale gdybym miał, to one zostałyby zniwelowane, czy zlikwidowane poprzez wyniki działania komisji, która powstała na podstawie porozumienia między archiwami państwowymi a grupą socjologów, prawników, którzy oglądali wybiórczo część kart wyborczych z różnych części kraju. Nie dopatrzono się żadnych fałszerstw – powiedział Hermeliński.

- Kwestia ustawienia książeczki (karty do głosowania), być może w jakimś sensie zdecydowała. Ale powtarzam: czekam na twarde dowody. A dowodów związanych z masowym fałszowaniem nie ma. Jeżeli przez dwa lata tego nie zdołano ustalić, to znaczy że nie ma takich dowodów – dodał.