Ciągnący się w Rosji trzeci rok kryzys gospodarczy powoduje rosnące niezadowolenie społeczeństwa, które wywołuje liczne protesty. Choć wśród przeciwników Kremla demonstracje wzbudzają duże nadzieje, nic nie wskazuje na to, by przyszłoroczne wybory prezydenckie miały zagrozić reżimowi.
Dziennik Gazeta Prawna
Kryzys okazał się najdotkliwszy od 2000 r., kiedy Władimir Putin po raz pierwszy został prezydentem. Wysoka inflacja i długotrwały spadek płac pogorszyły położenie materialne Rosjan. W połowie zeszłego roku aż 78 proc. z nich deklarowało, że osobiście odczuło skutki kryzysu. Ponieważ towary (zwłaszcza żywność) i usługi pierwszej potrzeby podrożały bardziej niż pozostałe, kryzys silniej uderzył w grupy o niskich dochodach i w mieszkańców dużych miast uzależnionych od zakupów w sklepach. Mimo że w ostatnich miesiącach tempo inflacji nieco spadło, wzrost cen i dostępność towarów wraz z sytuacją na arenie międzynarodowej utrzymują się wciąż na czele prowadzonego przez Ogólnorosyjskie Centrum Badania Opinii Społecznej (WCIOM) indeksu strachów, który opisuje zjawiska najbardziej niepokojące Rosjan.
Kryzys doprowadził do spadku płac realnych, co w połączeniu ze wzrostem cen spowodowało zwiększenie liczby osób dotkniętych biedą i ubóstwem (według oficjalnych danych biedę cierpi 20 mln Rosjan). Kryzys przybiera różne oblicza w poszczególnych grupach społeczeństwa. Dla tych położonych najniżej w hierarchii społecznej oznacza trwałą degradację. Dla klasy średniej oznacza ograniczenia w dostępie do dóbr i usług dotychczasowej jakości (usług medycznych czy porządnej edukacji). Dla wyższych segmentów klasy średniej wyrzeczenia to oszczędności związane z rzadszymi wyjazdami za granicę, mniejszymi wydatkami na kulturę i rozrywkę.
Oszczędności i rezygnacja z niektórych dóbr stały się główną strategią Rosjan na czas kryzysu. Wielu grupom przetrwanie zapewnia także zjawisko nazywane gospodarką garażową, czyli nieformalna działalność małych, często jednoosobowych zakładów zajmujących się drobną wytwórczością i usługami. Niezwykle trudno ocenić skalę garażowej gospodarki, ale według niektórych badań daje ona pracę nawet 1/3 ludności w wieku produkcyjnym. Nieformalna przedsiębiorczość i wykorzystywanie przydomowych gospodarstw i ogródków działkowych, w których Rosjanie uprawiają warzywa na własny użytek, dla osób mniej zamożnych są sposobem na przeżycie i ucieczkę od skrajnej biedy. Podobne znaczenie ma tradycyjnie silna w społeczeństwie solidarność międzypokoleniowa, która w czasie kryzysu przejawia się wzmocnieniem wzajemnego wsparcia w rodzinach.
Socjologowie mówią także o zmianie modelu funkcjonowania rosyjskiego społeczeństwa w czasie kryzysu od społeczeństwa konsumpcyjnego do społeczeństwa niedoboru, które charakteryzuje się koncentracją na fizycznym przeżyciu w warunkach deficytów. Badania Centrum Jurija Lewady pokazują, że 58 proc. Rosjan opisuje swoją sytuację materialną zdaniem: „ciężko żyć, ale można wytrzymać”. Ta mająca korzenie historyczne postawa cierpliwego przeczekiwania trudności sprawia, że trudno oczekiwać, żeby zejście ze ścieżki wzrostu dobrobytu mogło zagrozić obecnej władzy.
O tym, że zmęczenie społeczeństwa rośnie, socjologowie mówią niemal od początku kryzysu. Nie przekłada się ono jednak na spadek deklarowanego poparcia dla Putina ani nie manifestowało się do niedawna masowymi wybuchami niezadowolenia. Wprawdzie liczba protestów w czasie kryzysu wzrosła, ale miały one zwykle charakter lokalny. Demonstranci unikali haseł politycznych, przez co protesty nie nabierały charakteru sprzeciwu wobec Kremla. W większości dotyczyły one naruszania praw pracowniczych albo utrudnień w dostępie do edukacji i opieki zdrowotnej, gdy władze zamykały małe szkoły i szpitale. Pikietowano też przeciw podwyższaniu różnego rodzaju danin.
Zwiększająca się liczba protestów w końcu przekuła się jednak w nową jakość i pojawienie się politycznego sprzeciwu. Najwyraźniejszym tego przejawem były manifestacje antyrządowe pod hasłem sprzeciwu wobec korupcji 26 marca i 12 czerwca tego roku. Fundacja Walki z Korupcją Aleksieja Nawalnego zorganizowała demonstracje w odpowiednio ponad 80 i około 140 miejscowościach. Wzięło w nich udział w sumie kilkadziesiąt tysięcy protestujących, co oznacza, że był to największy sprzeciw wobec władzy w Rosji od czasu demonstracji antyputinowskich na placu Błotnym na przełomie 2011 i 2012 r .
Bezpośrednim pretekstem stała się publikacja materiału ukazującego finansowe nadużycia premiera Dmitrija Miedwiediewa. Przyczyny są jednak głębsze, a Nawalny umiejętnie wykorzystał narastającą frustrację związaną z kryzysem z ostentacyjnym bogactwem elity rządzącej. W ostatnich miesiącach nastąpiły kolejne duże demonstracje.
W Moskwie ludzie wychodzili przeciwko planom wyburzania bloków zwanych chruszczowkami, w Petersburgu – w obronie muzeów i bibliotek. W wielu regionach tli się długotrwały protest kierowców ciężarówek, którzy nie zgadzają się na podwyższenie opłat za korzystanie z dróg. To wciąż tylko jaskółki, ale świadczą one o pojawiającej się samoorganizacji społeczeństwa.
Kreml wyraźnie obawia się tych demonstracji. Taktyka władz mająca zmniejszać prawdopodobieństwo protestów polega przede wszystkim na stosowaniu represji, wykorzystywaniu machiny propagandowej i podtrzymywaniu zależności obywateli od państwa. Powstrzymując wszelką niezależną aktywność polityczną, władze starają się nie dopuścić do pojawienia się silnych liderów poza obozem władzy. Stabilność systemu jest zapewniana w dużej mierze przez autorytet Putina. Prezydent cieszy się swego rodzaju immunitetem i pełni rolę arbitra dyscyplinującego inne organy władzy.
Rytuałem, w którym ta strategia jest najpełniej widoczna, jest coroczna starannie reżyserowana kilkugodzinna telekonferencja prezydenta z narodem, podczas której Putin rozwiązuje problemy obywateli od kwestii międzynarodowych poprzez korupcję aż po dziury w drogach. Popularność Putina jest w dużym stopniu zbudowana na jego wizerunku energicznego, twardego przywódcy, który nie obawia się konfrontacji z innymi państwami. Jego autorytet sprawia, że nawet w czasie protestów rzadko pojawiają się hasła wymierzone w niego. Ale nasilenie protestów i pojawienie się ich wyraźnych liderów jest dla tego wizerunku niebezpieczne.
Symptomy wyczerpywania się dotychczasowej strategii władz sprawiają, że elita przed planowanymi na 201 8 r . wyborami prezydenckimi staje się nerwowa. Jak pisze w książce pod znamiennym tytułem „Revolution!” politolog Walerij Sołówiej, „wszystkie rewolucje zaczynają się zawsze nieoczekiwanie dla wszystkich – władzy, społeczeństwa i samych rewolucjonistów”. Dotychczas Rosjanie wybierali strategię adaptacji, jednak jeśli będzie dochodzić do kolejnych naruszeń ich poczucia godności, mogą następować kolejne wybuchy niezadowolenia. Mimo politycznej apatii społeczeństwo określa pewne granice przyzwolenia na spadek poziomu życia. W przypadku pojawienia się alternatywy dla władzy deklarowana w sondażach wysoka aprobata dla niej najprawdopodobniej nie znalazłaby potwierdzenia w aktywnym poparciu dla reżimu.