Przewodnicząca Izby Gmin Andrea Leadsom zapowiedziała w poniedziałek przegląd istniejących procedur walki z molestowaniem seksualnym w brytyjskim parlamencie, podkreślając, że "nie ma miejsca" dla niego w polityce.

Wystąpienie Leadsom było odpowiedzią na pojawiające się od kilku dni w mediach doniesienia o tym, że grupa pracowników parlamentu zaczęła zbierać informacje o przypadkach molestowania lub niewłaściwego zachowania seksualnego ze strony posłów.

W niedzielę wieczorem wyszła na jaw informacja o istnieniu listy z oskarżeniami pod adresem 36 posłów i posłanek Partii Konserwatywnej, czyli ok. 11 proc. tego klubu poselskiego. Wśród nich jest dwójka ministrów biorących udział w posiedzeniach gabinetu premier Theresy May oraz 18 osób w randze ministra lub wiceministra, a także 12 parlamentarzystów posądzanych o niewłaściwe zachowania wobec kobiet. Na liście znalazło się również czterech posłów podejrzewanych o nieodpowiednie zachowania wobec mężczyzn.

W odpowiedzi na pilne pytanie ze strony deputowanej Partii Pracy Harriet Harman, najdłużej urzędującej posłanki w Izbie Gmin, Leadsom powiedziała, że parlament "musi podjąć pilne działania", a pojawiające się zarzuty "podkreślają, że konieczne jest lepsze wsparcie i ochrona pracowników" w biurach poselskich w Westminsterze i okręgach wyborczych.

Zdaniem przewodniczącej Izby Gmin należy stworzyć niezależną grupę wsparcia, która będzie mogła przyjmować w pełnym zaufaniu i przy zachowaniu poufności doniesienia o incydentach dotyczących molestowania seksualnego lub niewłaściwego zachowania, a nowy system powinien objąć zarówno posłów, ich asystentów, jak i wszystkie osoby z dostępem do parlamentu, w tym dziennikarzy.

Jak dodała, w przypadku poważnych zdarzeń niezbędny jest także kontakt z policją i pełne śledztwo kryminalne. Osoby uznane za winne niewłaściwego zachowania będą musiały się liczyć z utratą pracy, w tym pozycji ministerialnych w rządzie, a także usunięciem z klubu poselskiego.

Leadsom zaznaczyła, że "to prawo, a nie przywilej, aby pracować w bezpiecznym i pełnym szacunku środowisku", a odpowiadając na pojawiające się doniesienia, parlamentarzyści "muszą podjąć działania w najbliższych dniach, a nie tygodniach".

Z kolei Harman podkreślała, że szybka interwencja może pomóc w walce z kulturą Westminsteru, która - jej zdaniem - zbyt długo przyzwalała na "obleśne, toksyczne lub seksistowskie" żarty i zachowania.

W trakcie debaty na ten temat część posłanek podawała przykłady ich doradczyń, które w przeszłości informowały o podobnych incydentach, ale - jak twierdziły - ich skargi nie były traktowane poważnie.

Jak zaznaczono, elementem problemu jest brak scentralizowanego systemu zarządzania kadrami - każdy z 650 posłów bezpośrednio zatrudnia swoich pracowników, co sprawia, że nie ma ujednoliconej struktury, do której można wnieść skargę na niewłaściwe zachowanie posła, który jest jednocześnie bezpośrednim przełożonym i pracodawcą.

Tuż przed sesją pytań i odpowiedzi z udziałem Leadsom poparcie dla reformy systemu przekazał spiker Izby Gmin John Bercow, który tłumaczył, że partie polityczne "powinny podejść poważnie do swoich obowiązków". Jednocześnie nazwał doniesienia medialne "niepokojącymi".

Bercow zapowiedział, że przekaże sprawę do komisji zajmującej się funkcjonowaniem Izby Gmin, która w 2014 roku zdecydowała o utworzeniu czynnej 24 godziny na dobę telefonicznej linii wsparcia z zaleceniem wzmocnienia istniejących systemów.

"Mam nadzieję, że mam poparcie Izby dla rozwiązania tej kwestii szybko i zdecydowanie, bo nie powinno to wymagać niekończących się dyskusji. Z mojej strony jako spiker zrobię wszystko, co mogę - i inni muszą zrobić to samo" - powiedział.

Poniedziałkowej dyskusji na ten temat przysłuchiwała się premier May, która w niedzielę wystosowała list do Bercowa i liderów pozostałych partii parlamentarnych, apelując o zrewidowanie procedur w sprawach skarg na niewłaściwe zachowania i o wzmożenie wysiłków na rzecz zwalczania molestowania seksualnego.

"Nie możemy tolerować tej sytuacji ani chwili dłużej. (...) To po prostu nieuczciwe wobec pracowników, z których wielu to młodzi ludzie, podejmujący (w parlamencie - PAP) swoją pierwszą pracę" - zaznaczyła May.

Według brytyjskich mediów skandal dotyczący molestowania seksualnego w Izbie Gmin prawdopodobnie dotyczy także ugrupowań opozycyjnych, lecz na razie nie podano szczegółów dotyczących reprezentantów tych partii.

W poniedziałek po południu pierwsza minister Szkocji Nicola Sturgeon powiedziała, że spodziewa się pojawienia się podobnych oskarżeń pod adresem polityków Szkockiej Partii Narodowej "jak wobec każdej innej partii". "Jeśli się pojawią, przeprowadzimy pełne śledztwo w tej sprawie" - dodała.

Z Londynu Jakub Krupa (PAP)