Wyjaśnienie doniesień ws. prezes TK Julii Przyłębskiej absolutnie nie powinno czekać; opinia publiczna jest nimi "zbulwersowana" - stwierdził poseł Nowoczesnej Jerzy Meysztowicz. Jego partia chce informacji koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego w tej sprawie.

"Gazeta Wyborcza" napisała w ubiegłym tygodniu, że prezes TK Julia Przyłębska oraz wiceprezes TK Mariusz Muszyński są "prowadzeni przez służby i zostali ulokowani w TK, by podporządkować go interesom władzy". Według gazety, Trybunałem Konstytucyjnym "kierują były oficer służb i jego współpracownica". Jak napisała "GW", mąż Przyłębskiej, ambasador RP w Berlinie Andrzej Przyłębski był tajnym współpracownikiem Służb Bezpieczeństwa, miał też współpracować z Urzędem Ochrony Państwa.

Poseł Nowoczesnej Jerzy Meysztowicz wnioskował w czwartek o przerwę w obradach Sejmu oraz o zwołanie Konwentu Seniorów. Jak uzasadniał jego ugrupowanie chce wiedzieć, dlaczego wniosek N. o informację koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego ws. doniesień dot. prezes TK Julii Przyłębskiej oraz utajnienie obrad w tym punkcie, nie został rozpatrzony.

Według Meysztowicza sprawa ta "absolutnie nie powinna czekać", bo - jak ocenił - opinia publiczna jest "zbulwersowana" tymi informacjami.

"Prawo i Sprawiedliwość chce uczynić z Polski republikę bananową, gdzie nawet w Trybunale Konstytucyjnym można orzekać we własnej sprawie. Nie ma na to zgody" - powiedział poseł Nowoczesnej.

Marszałek Sejmu Marek Kuchciński zwołał w tej sprawie Konwent Seniorów; po posiedzeniu Konwentu Marszałek powiedział, że wniosek nie spełnia wymogów formalnych, bo dotyczy sprawy, która nie jest przedmiotem porządku obrad.

Mariusz Kamiński, w oświadczeniu przekazanym w ubiegły piątek PAP napisał, że Julia Przyłębska nie jest i nie była funkcjonariuszem, ani tajnym współpracownikiem Agencji Wywiadu, ani innych służb specjalnych. Dodał, że "tekst opublikowany w +Gazecie Wyborczej+ oparty jest na nieprawdziwych informacjach".

Sama Przyłębska oświadczyła w piątek, że informacje "GW" są całkowicie nieprawdziwe. "Nie ma sytuacji, żeby służby specjalne przejmowały wymiar sprawiedliwości" - podkreśliła. Do publikacji "GW" odniosło się też Biuro Trybunału Konstytucyjnego. W przesłanym PAP komunikacie, stanowczo zdementowało - jak podkreśliło - "niepoparte faktami" informacje zawarte w "Gazecie Wyborczej".

Również ambasada RP w Berlinie zdementowała - jak stwierdziła - "zmyślone i fałszywe doniesienia i insynuacje na temat rzekomej przeszłości ambasadora RP w Republice Federalnej Niemiec, prof. Andrzeja Przyłębskiego oraz jego żony, Julii Przyłębskiej, obecnej prezes Trybunału Konstytucyjnego, a w przeszłości długoletniej i zasłużonej pracownicy służby dyplomatycznej RP w Republice Federalnej Niemiec".

W sierpniu IPN zdecydował, że nie skieruje do sądu sprawy oświadczenia lustracyjnego ambasadora Polski w Berlinie Andrzeja Przyłębskiego, tym samym oczyszczając go z zarzutu kłamstwa lustracyjnego - zatajenia związków z SB. Przyłębski podpisał zobowiązanie do współpracy, ale Instytut uznał, że nie współpracował on ze służbami PRL-u.