Nigdy nie przekazałem planu śledztwa ABW Marcinowi P., odbyłem wraz z Michałem Majewskim tylko jedno spotkanie z Marcinem P. i z jego małżonką - powiedział Sylwester Latkowski, b. dziennikarz "Wprost" w środę przed sejmową komisją śledczą ds. Amber Gold.



Latkowski powiedział, że wraz z innym dziennikarzem "Wprost" Michałem Majewskim apelowali o przeniesienie śledztwa dotyczącego Amber Gold z Trójmiasta.

"Wykazywaliśmy, że prokurator Różycki (Dariusz, wówczas szef prokurator Prokuratury Okręgowej w Gdańsku) nie jest osobą, która może nadzorować takie śledztwo, bo sam ma niewyjaśnioną sprawę BMW, w pewien sposób funkcjonuje, gdzie się krzyżuje z pewnym światem, np. umawia się w hotelu na imprezy, na których jedna z osób jest rozpracowywana w sprawach narkotyków (...)" - mówił dziennikarz.

"My wprost mówiliśmy, że to jest nienormalna sytuacja, nienaturalna sytuacja" - dodał.

Szefowa komisji Małgorzata Wassermann (PiS) pytała czy dziennikarze "Wprost" badali dlaczego sprawa Amber Gold była w ten sposób prowadzona. "Wprost nam mówili śledczy i osoby w prokuraturze, że śledztwo było prowadzone od 2009 r. ale zostało schrzanione" - odpowiedział.

Sprawą dot. Amber Gold - po zawiadomieniu złożonym przez Komisję Nadzoru Finansowego, że spółka ta prowadzi działalność bankową bez stosowanego zezwolenia - zajmował się od końca 2009 r. Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Wrzeszcz. W czerwcu 2012 r. postępowanie ws. Amber Gold zostało przejęte przez gdańską prokuraturę okręgową. Ta prokuratura postawiła w sierpniu 2012 r. szefowi spółki Marcinowi P. pierwszy zarzut. Jesienią 2012 r. śledztwo przeniesiono do Prokuratury Okręgowej w Łodzi, która w czerwcu 2015 r. sporządziła akt oskarżenia ws. Amber Gold.

Latkowski kontynuował też wątek gdańskiego biznesmena Mariusa Olecha. Jak wskazał, pozyskanych informacji wynika, że Olech miał tendencję do tego, by robić różne interesy poprzez "podstawione osoby". "Metodą funkcjonowania Olecha, według naszych źródeł, to były właśnie słupy. To nam nawet pasowało do wersji Amber Gold. To jest człowiek, który obraca niebotycznymi pieniędzmi, który potrafi przepuścić potężne pieniądze" - powiedział.

Mówił też o kwestii obsługi prawnej szefów Amber Gold, małżeństwa Marcina i Katarzyny P. oraz Olecha. "Gdy przygotowywałem się do tej komisji przypomniałem sobie, że Marcin P. i Katarzyna P. pytani (podczas spotkania z Latkowskim i Majewskim w sierpniu 2012 r. - PAP) kto ich obsługuje prawnie, wymienili Łukasza Daszutę i kancelarię Glanc. Tak wymienili" - mówił.

"Jakbyście państwo sprawdzili kto, kogo reprezentuje: Katarzynę P., Marcina P., Mariusa Olecha, to np. prawnik, który dwa lata temu był związany partnersko z kancelarią Glanc. Taka jakaś zbieżność, na ilość kancelarii tam, że w pomocy prawnej korzysta się z tej samej kancelarii" - stwierdził.

Latkowski mówił też, że według jego źródeł, u Olecha często pojawiali się politycy. W tym kontekście wymienił m.in. prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego. "Oni byli z resztą w bliskich relacjach. Te relacje przestały być bliskie, kiedy wybuchła sprawa Amber Gold, to o tyle ciekawe" - powiedział Latkowski. Jak mówił Sopot to małe miasto. "To, że się ludzie znają, ocierają, wynika z tego, że na wielu imprezach oni się wszyscy spotykają. Taka jest prawda, że tam gangsterzy, biznesmeni, politycy się ocierają" - mówił.

"Ja nazywam Trójmiasto "małą Sycylią", tam się zatarły granice, że z kimś się nie bywa, z kimś się nie powinno bywać. Tam po prostu tak jest" - dodał świadek.