Podwyższenie kwoty wolnej od podatku do 8 tys. zł jest nakierowane na gospodarstwa o niskich dochodach, decyzja ta jest spójna z polityką podatkowo-świadczeniową rządu - powiedział PAP dyrektor Centrum Analiz Ekonomicznych CenEA dr Michał Myck.

Rząd przyjął we wtorek projekt nowelizacji ustaw o podatkach dochodowych, który m.in. podwyższa od 1 stycznia 2018 r. kwotę wolną od podatku – z 6,6 do 8 tys. zł. Jednocześnie przewidziano utrzymanie degresywnej kwoty wolnej od podatku dla dochodów wyższych niż 8 tys. zł, ale niższych niż 13 tys. zł oraz dla dochodów przekraczających 85 tys. 528 zł, lecz nieprzekraczających 127 tys. zł. Nie zmieni się kwota wolna od podatku dla dochodów w przedziale 13 tys. zł - 85 tys. 528 zł.

"Decyzja o podwyższeniu kwoty wolnej od podatku jest spójna z tym, co rząd robi w polityce podatkowo-świadczeniowej, spójna z punktu widzenia celów redystrybucyjnych i zdecydowanie nakierowana na gospodarstwa domowe o niskich dochodach" - ocenił Myck.

Według obliczeń ośrodka, koszt dla finansów publicznych wyniesie niecałe 1,1 mld zł, przy czym z rozwiązania tego skorzysta ponad 2 miliony rodzin. "Na koszt ten składa się mniej więcej po połowie ubytek dochodów z PIT-u i ubytek składek do Narodowego Funduszu Zdrowia, które płacone są po przekroczeniu kwoty wolnej od podatku." - uważa Myck.

Zastrzegł, że kosztów tych nie można jednak liczyć w oderwaniu od innych zmian lub ich zaniechania, jak np. zamrożenia progu podatkowego oraz innych parametrów systemu.

Pytany, czy zmiana może istotnie poprawić pozycję finansową rodzin najuboższych Myck zaznaczył, że najwięcej zyskają małżeństwa, pary lub rodzice samotnie wychowujący dzieci - o niskich dochodach - bowiem wszyscy oni korzystają z kwoty wolnej w podwójnej wysokości.

"Korzyść z tego rozwiązania będzie dla nich podwójna. W przypadku osób samotnych, które mają tylko jedną kwotę wolną, korzyści mogą sięgać około 45 złotych miesięcznie, a w przypadku małżeństw dochodzą nawet do ok. 90 zł. To, ile wyniosą korzyści będzie zależało od wysokości dochodów. Najwięcej zyskają na tym rozwiązaniu podatnicy, których dochód do opodatkowania wyniesie dokładnie 8 tys. zł rocznie (16 tys. w przypadku małżeństw), gdyż w ich przypadku kwota wolna wzrośnie najbardziej" - powiedział szef CenEA.

Według niego zaprezentowane przez rząd podejście jest jednym z tańszych sposobów zwiększania progresji podatkowej. Myck uważa jednak, że biorąc pod uwagę zakres tej polityki zmiana nie będzie mocno zauważalna, a progresywność polskiego systemu nadal będzie niższa w porównaniu do wielu krajów UE.

"Przy zamrożonym systemie podatkowym - co w rzeczywistości oznacza podniesienie podatków dla dużej części podatników - podniesienie kwoty wolnej dla osób najbiedniejszych jest rozwiązaniem, które w dość oszczędny sposób zwiększa progresję systemu podatkowego" - powiedział.

Zdaniem Mycka, jeżeli przyjmie się, że celem rządu jest prowadzenie progresywnej polityki podatkowo-świadczeniowej, to zmiana jest z tym celem spójna. "Trudno powiedzieć, czy jest to jednak obiektywnie dobre, czy też obiektywnie złe - zawsze na każdym rozwiązaniu ktoś traci, a ktoś zyskuje. Jeżeli patrzymy z punktu widzenia gospodarki, to można się zastanawiać, czy taka polityka zachęci ludzi do podejmowania pracy, czy będzie pozytywna z punktu widzenia bodźców na rynku pracy" - zaznaczył Myck.

Poinformował, że z badań wynika, iż osoby o najniższych dochodach w największym stopniu reagują na bodźce finansowe, więc próba zachęcania tej grupy do aktywności zawodowej poprzez podniesienie kwoty wolnej może spotkać się z pozytywną reakcją.

"Można się natomiast zastanawiać, czy w takim układzie najlepszym rozwiązaniem jest podniesienie kwoty wolnej od podatku. Nie jestem o tym przekonany. Na podniesieniu kwoty wolnej korzystają także emeryci i renciści, czyli osoby które rzadko podejmują pracę. Jeżeli celem rządu byłoby zwiększenie aktywności zawodowej za pośrednictwem bodźców podatkowych, to lepiej byłoby skoncentrować się podniesieniu kosztów uzyskania przychodów dla osób pracujących" - ocenił szef CenEA.

"Może ten miliard złotych, które wydajemy na podniesienie kwoty wolnej można by było skoncentrować na osobach, które osiągają korzyści z pracy. Podejście rządu do tej kwestii świadczy o tym, że jego polityka jest bardziej nastawiona na zmiany redystrybucyjne, niż na politykę zatrudnienia. Nie znaczy to, że pozytywnego efektu dla rynku pracy nie będzie" - dodał. (PAP)

Autor: Marcin Musiał

edytor: Bożena Dymkowska