Trzeba doprowadzić do tego, by także w okresie przed kampanią wyborczą istniała możliwość kontrolowania działań partii politycznych, które mogą wpływać na wynik wyborów - powiedział w poniedziałek przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Wojciech Hermeliński.

PKW w poniedziałek zajmowała się sprawą kampanii billboardowej "Sprawiedliwe Sądy" prowadzoną przez Polską Fundację Narodową. Zwróciła się o to do Komisji partia Nowoczesna. Komisja uznała, że nie ma prawnych możliwości badania działalności tzw. kampanii billboardowej.

Hermeliński w poniedziałek wieczorem w TVN24 powtórzył, że przepisy nie dają uprawnienia Komisji do przeprowadzania działań kontrolnych w okresie przed kampanią wyborczą. Jak mówił, będzie to możliwe, dopiero gdy kampania poprzedzająca najbliższe wybory samorządowe się rozpocznie w wyniku rozporządzenia premiera. "Zgadzam się, to jest późno" - przyznał sędzia.

W jego ocenie PKW ma w tym zakresie za mało kompetencji i jej możliwości kontrolne mogłyby zostać rozszerzone. "W naszych wystąpieniach do partii podnosimy tę kwestię, że trzeba by w jakiś sposób spowodować, żeby można było kontrolować również tego rodzaju sytuacje" - podkreślił Hermeliński. Jak zaznaczył, nie ma tu na myśli konkretnej sytuacji, natomiast "może zdarzyć się, że partie będą starały się już przed wyborami, z dużym wyprzedzeniem przemycać elementy, które potem będą wpływały na wynik wyborów".

Hermeliński odniósł się do kampanii Polskiej Fundacji Narodowej "Sprawiedliwe sądy". W zamyśle jej autorów ma ona na celu wyjaśnienie polskiej i światowej opinii publicznej potrzebę reformy wymiaru sprawiedliwości w Polsce.

"Nikt nie odmawia rządowi prawa do prowadzenia kampanii informacyjnej" - powiedział szef PKW. Jak podkreślił, rząd ma do dyspozycji w tym zakresie środki w budżecie państwa. "Byłoby to dużo bardziej transparentne i przejrzyste, gdyby działo się to w ten sposób, a nie za pomocą fundacji" - zaznaczył.

"Rozumiem, że budzi to wątpliwości, ponieważ dochodzi do odbioru społecznego, że drogą okrężną władze próbują w jakiś sposób promować siebie, a jednocześnie też wpływać już być może na rozstrzygnięcie, wynik kampanii wyborczej" - podkreślił Hermeliński.

Kampania PFN od początku budzi kontrowersje. Posłowie PO złożyli wniosek o jej zbadanie przez CBA; Nowoczesna złożyła zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez Fundację "polegającego na niedozwolonym finansowaniu partii politycznych; skierowała też pismo do prezesa NIK z wnioskiem o kontrolę PFN za "działalność niezgodną ze statutem".

Wiceprezes Fundacji Maciej Świrski podkreślał w czwartkowej rozmowie z RMF FM, że PFN "promuje wizerunek Polski także w oczach obywateli przez to, że informuje ich o prawdzie". "Dzięki temu rozumieją na czym polegają zmiany i nie będą myśleć o Polsce jako o dyktaturze" - dowodził wiceszef PFN. "Nic nie wiem na ten temat, abym się przeciwstawiał (nadużyciom sędziów) w imieniu PiS-u czy rządu. Przeciwstawiam się w imieniu obywateli. Jestem obywatelem, poczuwam się do odpowiedzialności za Polskę" - dodał Świrski.

Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki (PiS) ocenił w czwartek, że została rozpętana "histeria" wokół reformy sądownictwa. "W takiej sytuacji naturalne jest, że rząd musiał podjąć pewne działania, także o charakterze medialnym, aby tę histerię zrównoważyć i uspokoić" - przekonywał szef klubu PiS.

Minister kultury Piotr Gliński przekonywał w piątek w Sejmie, że PFN jest "autonomiczną fundacją", a decyzja w sprawie kampanii "Sprawiedliwe sądy" była "autonomiczną decyzją tej fundacji". Przyznał jednak, że przedsięwzięcie jest realizowane "na prośbę polskiego rządu".

Misją powołanej latem zeszłego roku Polskiej Fundacji Narodowej jest budowa pozytywnego wizerunku Polski w kraju i za granicą.