Zamieszkały w Malmoe Polak jest głównym oskarżonym w sprawie serii największych w historii Szwecji ataków hakerskich, mających na celu wyłudzenie pieniędzy. Wśród poszkodowanych są szwedzkie banki, firmy, a także partia polityczna.

Obejmujący aż 60 punktów i tysiąc stron akt oskarżenia - do którego dotarła PAP - wobec ośmiu osób, w tym trzech Polaków, wpłynął w poniedziałek do sądu rejonowego w Malmoe.

Według prokuratury mózgiem grupy był 38-letni Krzysztof H. Miał on wraz ze wspólnikami w latach 2015-16 wyłudzić 40 mln koron (4,2 mln euro), włamując się do systemów informatycznych firm lub posługując się fałszywymi fakturami. Pieniądze najpierw trafiały na konto jednej ze spółek w Szwecji, a potem szybko były przelewane na inne konta w Szwecji, Kosowie oraz Hongkongu.

Najbardziej poszkodowanymi są szwedzkie banki Swedbank oraz Ikano, firma pośrednicząca w płatnościach Klarna, koncern Ikea, ale także szwedzka Służba Więzienna, luterański Kościół Szwecji czy prawicowe ugrupowanie Szwedzcy Demokraci.

W wielu przypadkach hakerzy przejęli kontrolę nad komputerami, wysyłając e-mail z załącznikiem zainfekowanym wirusem. Jego otwarcie pozwalało na poznanie haseł oraz kodów.

"Można powiedzieć, że mieliśmy szczęście, gdyż w momencie zatrzymania podejrzanego miał on włączony komputer" - przyznaje Stefan Larsson ze szwedzkiej policji. W ten sposób śledczy mogli zabezpieczyć dowody i uzyskać dostęp do serwerów w Polsce.

Główny oskarżony, Krzysztof H., nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. Twierdzi, że jest jedynie "zamieszany w sprawę". Grozi mu do ośmiu lat więzienia.

Proces ma rozpocząć się 26 września, a zakończyć w lutym 2018 roku.