Rosyjsko-białoruskie ćwiczenie Zapad 2017 przebiega dotychczas zgodnie z przewidywaniami – powiedział w poniedziałek dowódca operacyjny rodzajów sił zbrojnych gen. dyw. Sławomir Wojciechowski. Ta część, która może wzbudzać emocje, dopiero przed nami – dodał.

Zaznaczył, że dotychczas zgodnie ze scenariuszem ćwiczący bronili się w głębi swojego terytorium, a atakujące wojska trzech fikcyjnych państw zostały zatrzymane i "teraz nastąpi faza odtwarzania". "Spodziewamy się, że wtedy może być większy ruch w powietrzu, więcej desantów, wydarzeń, które będą zbliżały się do naszych granic, na razie widzimy, że wysiłek koncentruje się bliżej Petersburga" – wskazał.

"Zapad jest dużym przedsięwzięciem. Prawdą jest, że (uczestniczące państwa) przygotowują się do jakiejś wojny, ale wszyscy się przygotowujemy do jakiejś wojny, nie ma się czemu dziwić. Raczej jest to dla nas okazja, żeby przyjrzeć się pewnym procesom, mechanizmom, relacjom. Traktuję to jako dobrą okazję, żeby pewnym rzeczom się przyjrzeć" – dodał.

Rozpoczęte w czwartek manewry Zapad 2017 odbywają się na Białorusi, Morzu Bałtyckim, na zachodzie Rosji, i w obwodzie kaliningradzkim. Mają potrwać do 20 września. Zgodnie z deklaracjami ma w nich wziąć udział 12,7 tys. żołnierzy. Ponieważ zgłoszona liczba żołnierzy jest niższa niż 13 tys. żołnierzy, państwa organizujące ćwiczenie nie mają obowiązku zapraszania obserwatorów. Białoruś zaprosiła jednak dobrowolnie obserwatorów z kilku państw, w tym z Polski.

Jak informuje ministerstwo obrony Federacji Rosyjskiej ćwiczenie, prowadzone przez szefów sztabów generalnych Rosji i Białorusi, ma charakter czysto obrony i nie jest skierowane przeciw żadnemu państwu ani grupie państw. Celem ćwiczenia jest m. in. poprawa interoperacyjności i integracja zaawansowanych systemów kierowania i dowodzenia.

Z 12,7 tys. ćwiczących wojskowych ok. 7,2 tys. to żołnierze Białorusi, a ok. 5,5 tys. Rosji. W manewrach przewidziano udział do 70 statków powietrznych, 680 jednostek sprzętu, w tym. ok. 250 czołgów i 200 jednostek uzbrojenia, w tym artylerii wieloprowadnicowej i moździerzy, a także ok. 10 okrętów.

Mimo zapewnień władz w Mińsku i w Moskwie o czysto obronnym charakterze manewrów, wywołują one zaniepokojenie wśród sąsiadów, zwłaszcza na Ukrainie, która w 2014 roku padła ofiarą rosyjskiej agresji. Obawy w związku z ćwiczeniami wyrażały także m.in. Litwa i Polska. NATO zapowiedziało, że będzie się im "uważnie przyglądać".