Prawie 94 proc. fińskich policjantów uważa, że zamach terrorystyczny w kraju, podobny do ataku nożownika w Turku, jest bardzo prawdopodobny. Funkcjonariusze wskazują przy tym na zbyt małe zasoby sił bezpieczeństwa - wynika z opublikowanego w sobotę sondażu.

Badanie zostało przeprowadzone na zlecenie dziennika "Iltalehti" we współpracy ze związkiem zawodowym policji, który rozesłał ankietę do funkcjonariuszy. W sondażu udział wzięło 1077 policjantów, a więc ok. 15 proc. ich ogólnej liczby.

Ponad 70 proc. ankietowanych oceniło, że kolejny atak jest bardzo prawdopodobny, a ponad 23 proc. uznało, że jest on dość prawdopodobny. Jednocześnie ponad połowa funkcjonariuszy uznała, że szeroko rozumiane zasoby policji są niewystarczające.

Zdaniem prawie 87 proc. policjantów osoby, którym odmówiono azylu, stanowią zagrożenie dla Finlandii i jej mieszkańców; według 37 proc. - szczególnie duże, a według prawie 50 proc. - dość duże.

22-letni Marokańczyk, który 18 sierpnia zaatakował nożem przechodniów w Turku, zabijając dwie osoby, otrzymał odmowną decyzję w procedurze o uzyskanie azylu, jednak w dalszym ciągu przebywał w ośrodku dla uchodźców, czekając na rozpatrzenie odwołania.

Na pytanie o skuteczność działań polityków po ataku w Turku prawie połowa pytanych policjantów uznała, że działania podejmowane przez polityków są nieskuteczne, a 30 proc. - że dość skuteczne.

W części ankiety zawierającej pytania otwarte w ponad 300 odpowiedziach podkreślono, że szczególne zagrożenie jest związane z uchodźcami, którym odmówiono azylu i którzy ulegli radykalizacji; wskazywano również na podziały w społeczeństwie: jedni zarzucają policji rasistowskie zachowania, a inni zbytnią łagodność wobec imigrantów.

W dziesiątkach odpowiedzi zwrócono także uwagę na niewystarczającą liczbę policjantów; w niektórych wskazano, że powinno być ich co najmniej 8 tys. Trwająca od kilku miesięcy dyskusja o potrzebie zwiększenia sił policyjnych w Finlandii nasiliła się po atakach terrorystycznych w Sztokholmie i Petersburgu, które znajdują się w bliskim sąsiedztwie Helsinek. Po ataku w Turku, który uznano za pierwszy akt terroru na terytorium Finlandii, problem liczebności sił bezpieczeństwa analizowany jest przez służby i polityków.

5,5-milionowa Finlandia jest krajem Europy z najmniejszą liczbą policjantów (ok. 7,2 tys. funkcjonariuszy) w stosunku do liczby mieszkańców. Na 1000 mieszkańców przypada dokładnie 1,3 funkcjonariusza. W ostatnich latach średnia europejska to około trzech policjantów.

Choć po ataku w Turku minister spraw wewnętrznych Paula Risikko oceniła, że liczba funkcjonariuszy jest wystarczająca, to odpowiadając na pytania dziennikarzy "Iltalehti" w sprawie wyników ankiety wskazała, że rząd zaplanował już przyznanie dodatkowych środków na sfinansowanie potrzeb m.in. policji. Podkreśliła jednocześnie, że powinna poprawić się współpraca wszystkich służb i urzędów.

W debacie nad bezpieczeństwem kraju rząd Finlandii zdecydował się zwiększyć środki na ten cel w planie budżetowym na 2018 rok. Na wiosnę zwiększył o 46 mln euro finansowanie policji, policji bezpieczeństwa SUPO i straży granicznej. Po ataku w Turku dołożył dodatkowe 17 mln euro na bezpieczeństwo wewnętrzne, w tym 5 mln na przyspieszenie rozpatrywania wniosków azylowych i 12 mln na kluczowe działania policji i SUPO. W planie budżetowym nie przewidziano dotąd zwiększenia liczby policjantów.

W Finlandii od połowy czerwca obowiązuje drugi, "podwyższony" poziom zagrożenia terrorystycznego w czterostopniowej skali. Po zamachu w Turku poziom alertu nie został zmieniony.

Śledztwo w sprawie tego ataku nadal się toczy. Sprawca przyznał się przed sądem do winy, ale zaprzeczył, jakoby jego działania miały charakter terrorystyczny. Żadna organizacja terrorystyczna nie przyznała się do zamachu.