MR chce przeciwdziałać zapaści społeczno-gospodarczej średnich miast; nasza recepta to m.in. Pakiet dla miast średnich; dajemy szansę na zainwestowanie na tych obszarach w najbliższych latach ok. 2,5 mld zł z samych krajowych programów operacyjnych - mówi PAP wiceszef MR Adam Hamryszczak.

Skomentował w ten sposób analizę PAN, powstałą na zlecenie resortu rozwoju, z której wynika, że problemy rozwojowe ma 255 miast średniej wielkości, a zapaść społeczno-gospodarcza grozi aż 122 spośród nich.

"Naszą odpowiedzią na to zagrożenie jest zestaw wielu działań dedykowanych miastom średnim. Konkretne pieniądze – łącznie około 2,5 mld z programów krajowych zarządzanych przez ministra rozwoju, będą, mamy nadzieję, efektywnie inwestowane w najbliższym czasie" - podkreślił wiceminister rozwoju.

Jak wyjaśnił, jednym z elementów recepty MR na problemy polskich miast średniej wielkości jest uruchomiony niedawno przez ministerstwo Pakiet dla miast średnich. "To zestaw działań, które są skierowane zarówno bezpośrednio do samorządów na realizację potrzebnych inwestycji komunalnych, w tym w obszarze infrastruktury publicznej" - tłumaczył.

"Ale skupiliśmy się także na przedsiębiorcach, którzy mogliby inwestować w miastach średnich i tym samym zwiększać bazę podatkową poszczególnych samorządów, tworzyć trwałe miejsca pracy i w konsekwencji zapewnić, że ludzie będą mogli na tych terenach lepiej żyć. Dla nich przeznaczone są preferencje w Programie Inteligentny Rozwój i Polska Wschodnia" – dodał wiceminister Hamryszczak.

Zwrócił też uwagę, że w średnich miastach powinny być także inwestowane środki krajowe. Ministerstwo Rozwoju zachęca średnie miasta do aplikowania o środki Funduszu Inwestycji Samorządowych, obecnie z budżetem 400 mln zł, zarządzanego przez Polski Fundusz Rozwoju. PFR wraz z MR wspiera średnie miasta w doborze adekwatnych źródeł finansowania dla kluczowych inwestycji samorządowych - wskazał.

Analiza Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN powstała na potrzeby rządowej Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. Wynika z niej, że niemal połowie z 255 średnich miast w Polsce grozi marginalizacja i zjawiska kryzysowe. Największe nasilenie problemów społeczno-gospodarczych zdiagnozowano w Prudniku w woj. opolskim, Hajnówce w woj. podlaskim i w Bartoszycach w województwie warmińsko-mazurskim. Wysoko są również: Kętrzyn (warmińsko-mazurskie), Przemyśl i Sanok (woj. podkarpackie) oraz Grudziądz (woj. kujawsko-pomorskie). Łącznie funkcje społeczno-gospodarcze w najwyższym stopniu tracą 122 miasta.

Miasta średnie w ekspertyzie PAN zostały zdefiniowane jako miejscowości inne niż stolice województw i powyżej 20 tys. mieszkańców (powyżej 15 tys., jeśli było to miasto powiatowe).

Problemy rozwojowe dotyczą m.in. spadku liczby ludności, zwłaszcza osób młodych i lepiej wykształconych. Towarzyszą temu często narastające problemy społeczne.

„Najważniejsze wyzwanie rozwojowe Polski niewątpliwie związane jest z demografią. Stąd też, ze względu na duże prawdopodobieństwo wyludnienia się, skrajnie zła jest pozycja takich miast jak Prudnik” – podkreślił w rozmowie z PAP autor analizy prof. Przemysław Śleszyński z Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN.

Zdaniem prof. Śleszyńskiego, modelowym przykładem problemów jest m.in. obszar Sudetów i ich otoczenia w woj. dolnośląskim, sięgający od granicy niemieckiej prawie do Kotliny Kłodzkiej. Po II wojnie światowej był tam silnie rozwinięty przemysł, a po 1989 r. zaczęły upadać kopalnie węgla oraz zakłady przemysłowe, odzieżowe, elektromaszynowe, co doprowadziło do bardzo dużego bezrobocia i silnych problemów związanych z restrukturyzacją gospodarczą. Zmiany uderzyły w takie miasta jak Nowa Ruda, Dzierżoniów czy Bielawa.

„Występują tu niekorzystne tendencje demograficzne, brakuje miejsc pracy, które utracono z powodu zmian podziału administracyjnego w 1999 r., kiedy 49 województw zastąpiło 16. Większe ośrodki wypłukują z tych miejscowości funkcje wyższego rzędu, a przemysł, który był jednym z głównych motorów napędzających te miasta, upadł. Do tego dochodzą kwestie niedostatecznego powiązania z siecią dróg wyższego rzędu: autostradami i drogami ekspresowymi. Dotyczy to np. Wałbrzycha czy Jeleniej Góry” – wyjaśnił prof. Śleszyński.