Według aktualnych szacunków Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Gdańsku, na obszarze jej działania nawałnica zniszczyła ponad 10 tys. ha lasu, powalając 30-36 mln drzew.

O najnowszych szacunkach dotyczących strat poinformowała w poniedziałek rzeczniczka gdańskiej RDLP Katarzyna Kaczmarek.

„Skala zniszczeń już teraz jest porażająca, a niestety wiemy, że na tym się nie skończy. Z powodu rozmiaru kataklizmu wciąż nie byliśmy w stanie dotrzeć do wszystkich powalonych przez wichurę drzewostanów” – wyjaśnił, cytowany w komunikacie, zastępca dyrektora RDLP w Gdańsku, Marcin Naderza. Dodał, że tam, gdzie leśnicy już dotarli, natknęli się na miejsca, gdzie „rumowisko sięga niekiedy 3-4 metrów wysokości”.

Wyjaśnił, że - mimo trwającej niemal „non stop” od soboty 12 sierpnia pracy wszystkich służb leśnych - jak dotąd udało się „jedynie oczyścić i udrożnić drogi publiczne i przeciwpożarowe prowadzące przez lasy” gdańskiej RDLP. Naderza przypomniał, że leśnicy pomagali też służbom ratunkowym „w najtrudniejszych i najniebezpieczniejszych pracach przy oczyszczaniu terenów położonych pod zniszczonymi liniami energetycznymi”.

Kaczmarek poinformowała, że leśnicy próbują również dotrzeć do miejsc, w których przed przejściem nawałnicy funkcjonowały strefy ochronne zwierząt. Chcą sprawdzić, jakie zniszczenia spowodowała tam wichura. Wiadomo już np., że Nadleśnictwo Lipusz, gdzie zniszczenia były największe, straciło przynajmniej po jednym gnieździe bociana czarnego i bielika.

Gwałtowne burze, a miejscami nawet trąby powietrzne, przeszły przez Pomorze w nocy z 11 na 12 sierpnia. Wskutek nawałnic zginęło w Pomorskiem 5 osób, w tym dwie nastolatki, które przebywały na obozie harcerskim w miejscowości Suszek. Około 50 osób doznało też różnego rodzaju obrażeń. Wichura zniszczyła też wiele domów i budynków gospodarczych.

Dwa dni po nawałnicy RDLP w Gdańsku szacowała straty na około 6 tys. ha lasów, dzień później szacunki te wzrosły do 8 tysięcy ha.

Anna Kisicka (PAP)