Brakuje pieniędzy niemal na wszystko – skarżą się przedstawiciele ochotniczych straży pożarnych. Nabrzmiewa ich konflikt z rządem i państwową strażą. Ci twierdzą, że pretensje OSP są wydumane.
Zanim na terenach zniszczonych przez nawałnice pojawiło się wojsko z ciężkim sprzętem, ze skutkami żywiołu walczyli mieszkańcy, służby państwowe, samorządowe oraz strażacy ochotnicy. Dziś ci ostatni narzekają na brak finansowego wsparcia ze strony państwa. Mówią, że ich działalność zawsze była niedofinansowana, a tegoroczna zmiana przepisów utrudnia im dostęp do tych skromnych środków, które im się należą.
– Brakuje ubrań bojowych, latarek, środków łączności, części zamiennych, nawet wyżywienia – wylicza Edmund Kwidziński z pomorskiego oddziału Związku Ochotniczych Straży Pożarnych RP (ZOSP RP). W tej sytuacji to gminy biorą na siebie większość wydatków. – Jednostki piszą do komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej wnioski o dodatkowe środki – dodaje. Nie wiedzą, czy je dostaną. Nie mają nawet pojęcia, jak o nie wnioskować.
Wszystko przez ostatnie zmiany w prawie. W uproszczeniu można przyjąć, że OSP (choć nie wszystkie jednostki dostają pieniądze) finansowane są z trzech źródeł. Pierwsze – dotacja z MSWiA – to w tym roku 43 mln zł dla 3989 jednostek (przy czym 2 mln idą na organizację obozów młodzieżowych, a 1 mln stanowi rezerwę na nieprzewidziane zadania, np. awarie sprzętu). Drugi strumień to pieniądze na OSP włączone do Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego: ponad 81 mln zł dla 4355 jednostek. Trzeci – pieniądze pochodzące z odpisu, jakiego dokonują ubezpieczyciele – 10 proc. wpływów uzyskanych z tytułu ubezpieczenia od ognia (z reguły ok. 40 mln zł).
Konflikt na linii OSP – państwo dotyczy tej trzeciej kwoty. Do tej pory ubezpieczyciele wpłacali pieniądze po równo do zarządu głównego ZOSP RP oraz komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej (PSP).
Rząd postanowił jednak zmienić te reguły. Od początku lipca (gdy w życie weszły nowelizacja ustawy o ochronie przeciwpożarowej oraz związane z nią akty wykonawcze) wszystkie kwoty pochodzące od ubezpieczycieli trafiają w ręce komendanta głównego PSP. I to on potem dzieli pieniądze. Połowa (ok. 20 mln zł) powinna trafić do OSP, a druga połowa do jednostek ochrony przeciwpożarowej wymienionych w ustawie (m.in. jednostki organizacyjne PSP, Wojskowej Ochrony Przeciwpożarowej, gminne i powiatowe zawodowe straże). OSP traktują ten ruch jako „wyraz tendencji centralizacyjnych” obecnego rządu i oznakę braku zaufania.
W kwocie, która jest przypisana OSP, komendant główny Państwowej Straży postanowił wyodrębnić rezerwę w wysokości 25 proc. (a więc ok. 5 mln zł) m.in. na „nieprzewidziane długotrwałe działania ratownicze i gaśnicze”. Ochotnicy uważają, że właśnie teraz – gdy trwa usuwanie skutków nawałnic – należałoby uruchomić środki z rezerwy. Twierdzą, że nikt im nie powiedział, w jaki sposób o nie wnioskować i jakie są zasady ich dystrybucji. Wątpliwości się mnożą. – Kto będzie rozdzielał środki z rezerwy lub co się z nimi stanie, kiedy nie zaistnieją działania nieprzewidziane? Możemy domniemywać, że nie zostaną one rozdysponowane w całości na potrzeby OSP – mówi Nina Mirgos-Kilanowska, rzecznik ZOSP RP.
Skutkiem zmian jest też ryzyko nieotrzymania dofinansowania na zakup mundurów strażackich, prowadzenie szkoleń z zakresu kwalifikowanej pierwszej pomocy czy propagowanie bezpieczeństwa przeciwpożarowego. Już pojawił się problem z organizacją obozów. – Z powodu opóźnienia przekazania dotacji od MSWiA tysiące dziewcząt i chłopców nie mogły skorzystać z letnich wyjazdów na obozy łączące cele szkoleniowe z wypoczynkiem. To była najskuteczniejsza forma przygotowania młodych ludzi do odpowiedzialnej roli ratowników – mówi Nina Mirgos-Kilanowska.
W latach 2012–2016 ZOSP RP zorganizował wypoczynek dla ponad 19,2 tys. osób z młodzieżowych drużyn pożarniczych. W tym roku wyjechało zaledwie 800, czyli ok. 20 proc. planowanej liczby. Obozy odbyły się w obiektach, które są własnością ZOSP RP, resztę rezerwacji trzeba było odwołać. Państwowa straż wzięła na siebie zorganizowanie wypoczynku dla 3219 młodych druhów.
MSWiA zapewnia, że OSP nie będą stratne na reformie, bo zmienia się tylko sposób rozdziału środków.
Z kolei w Państwowej Straży słyszymy, że OSP mogą wnioskować o pieniądze z rezerwy zgodnie ze wzorem znajdującym się na stronie www.straz.gov.pl. Wniosek musi być złożony za pośrednictwem właściwego komendanta wojewódzkiego, do tego konieczna jest opinia komendanta powiatowego lub miejskiego. – Czyli teraz musimy przebrnąć przez machinę urzędniczą, nawet gdy walczymy z kataklizmami – komentują ochotnicy.
MSWiA i Państwowa Straż nie zgadzają się, że OSP brakuje pieniędzy. Resort wylicza, że w 2016 r. z rządowych dotacji kupiono dla nich m.in. 171 wozów ratowniczo-gaśniczych, 3 tys. hełmów czy 7 tys. par specjalistycznego obuwia.
Starszy brygadier Paweł Frątczak z PSP informuje, że zarząd główny ZOSP RP w tym roku (do 4 lipca) otrzymał z firm ubezpieczeniowych już prawie 17,7 mln zł, czyli większość zwyczajowej kwoty.
– Komeda Główna PSP trzykrotnie zwracała się do ZOSP RP o przekazanie informacji, na jakie cele środki te zostały rozdzielone – mówi Frątczak, skarżąc się, że do dziś nie ma odpowiedzi.
16 tys. jednostek ochotniczej straży pożarnej zrzesza ZOSP RP
5,2 tys. umów (na kwotę 36 mln zł) podpisał w 2016 r. z OSP komendant główny Państwowej Straży Pożarnej. Pieniądze wydano na wyposażenie
121 mln zł zaplanowano w budżecie państwa dla OSP w 2017 r. w ramach dotacji MSWiA i Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego