One pracują i robią karierę, oni tworzą muzykę albo lądują na ulicy. Takie role przypisane są płciom na Jamajce. Cały świat zna dwóch Jamajczyków: Boba Marleya, króla reggae, darzonego tu niemal boską czcią, oraz Usaina Bolta, sprintera, najszybszego człowieka globu.
MAGAZYN DGP / Dziennik Gazeta Prawna
Jednak na Jamajce to kobiety są ważne. Wszędzie ich pełno: w biznesie, na uczelniach, w sklepach, w urzędach. Nawet na lotnisku to one ściągają walizki z taśm bagażowych i podają je podróżnym.
Jamajki pracują niemal we wszystkich sektorach gospodarki i to zazwyczaj na stanowiskach wyższych niż mężczyźni. Jak wynika z raportu Międzynarodowej Organizacji Pracy, agendy ONZ prowadzącej badania nad rynkami pracy, 60 proc. kierowniczych stanowisk w firmach na Jamajce zajmowanych jest przez kobiety. To najwyższy wskaźnik na świecie. Dla Polski wynosi on 38 proc., w Wielkiej Brytanii – 34 proc., w socjalnej Szwecji – 35 proc., we Francji – 40 proc., w USA – 43 proc., a w Niemczech – zaledwie 31 proc. Ranking zamykają takie kraje, jak Pakistan – 3 proc.
– Kobiety na Jamajce dawno przebiły szklany sufit istniejący w innych krajach – wyjaśnia Nicolette Cupidon-Jenez, wiceszefowa Financial Services Commission, tamtejszego nadzoru finansowego. – Wprawdzie te najwyższe stanowiska w polityce są zajmowane przez mężczyzn, ale średni szczebel w biznesie należy przede wszystkim do kobiet – dodaje.
No woman, no cry
– Ya man. Jamajskie kobiety są silne – potwierdza obserwacje naukowców z ONZ Darel, przewodnik po domu Boba Marleya. – No women, no cry. Ya man – dodaje przekornie, cytując tytuł hitu Marleya z 1975 r. Dla jamajskiego społeczeństwa i jego struktury ta piosenka wydaje się kluczowa. Mówi ona bardzo dużo o relacji kobiet i mężczyzn na wyspie. A „Ya man”, tutejsze słowo klucz w miejskiej odmianie jamajskiego angielskiego, ma kilka znaczeń: oczywiście, tak, dobrze, w porządku, nie ma sprawy.
Muzeum Marleya założone zostało przez Nanę Ritę Marley, nazywaną tu królową, żonę Boba, która słynie ze smykałki do interesów. Nana nie miała z Bobem, ojcem kilkunastu oficjalnie uznanych przez niego dzieci, łatwego życia, jednak dziedzictwo po nim trzyma silną ręką. Jamajka nadal żyje muzyką Marleya, a słynne zdjęcia z koncertu „One Love Peace” z 22 kwietnia 1978 r. znajdują się niemal wszędzie. Koncert na chwilę zakończył wojnę domową, a Marley zapraszając na scenę dwóch politycznych oponentów: Michaela Manleya oraz Edwarda Seagę, stworzył okazję, by zwalczający się politycy podali sobie publicznie ręce. Jamajczycy uważają, że tak naprawdę to muzyka ukształtowała ich kraj, wpływając zarówno na jego historię, jak i na ich styl życia, religię, na to, kim są dzisiaj. Polityka nie jest tu wyjątkiem.
Jamajki, tak jak i lubiana Nana Rita Marley, są przedsiębiorcze i pewne siebie. Także te mieszkające w slumsach stolicy, uchodzącej za bardzo niebezpieczną. Bogaci wyprowadzają się do Beverly Hills, do lepszej dzielnicy na wzgórzach za miastem, do ogrodzonych wysokimi płotami rezydencji. Jednak na targowiskach czy w zaułkach portowego Kingston mało kto odważy się zaczepić kobietę. Pracujące tu dziewczyny noszą przy sobie broń: pistolety i noże. Tak przez wiele lat żyła Leah, sprzedając owoce w chińskim sklepie. Dziś sama jest właścicielką straganu w centrum Kingston. Chce za jakiś czas zbudować dom w Beverly Hills i mieszkać w nim sama. – Mężczyzna zawsze chce rządzić, może ci zabrać dom, może cię zniszczyć – wyjaśnia Leah.
Na tej niewielkiej karaibskiej wyspie zamieszkanej przez 3 mln osób, słynącej z pięknych plaż, jednego z największych na świecie portu przeładunkowego oraz wydobycia boksytów, funkcjonuje zadziwiająco dużo różnego rodzaju prywatnych biznesów zarządzanych przez kobiety. Od tych związanych z frachtem – gdzie szefową jest Marjory Kennedy, dyrektorka Jamaica Freight & Shipping Co. Ltd, pełniąca również funkcję wiceprezydenta Jamajskiego Stowarzyszenia Eksporterów, z hotelami – jak Nicola Madden-Greig, prezydent Jamajskiej Organizacji Turystycznej i Hotelowej (JHTA) oraz dyrektorka w Courtleigh Hotel Group, czy konsultingiem, branży Jacqueline Coke-Lloyd, szefowej Make Your Mark Consultants.
Najważniejsze instytucje finansowe też są zarządzane przez panie. Głównym menedżerem jamajskiej giełdy, starszej niż warszawska, jest Marlene Street-Forrest. Donna Duncan-Scott jest dyrektorem w Jamaica Money Market Brokers, Lisa Simone Bell dyrektorem zarządzającym w National Export-Import Bank of Jamaica Limited, Sharon Donaldson zarządza grupą ubezpieczeniową General Accident Insurance Company Limited, Grace Burnett jest z kolei CEO w Insurance GK Financial Group. Kobiety pracują tu jako lekarze, prawniczki, dziennikarki, szefowe wydawnictw, urzędniczki. Wymieniać można długo.
Nicolette Cupidon-Jenez, wiceszefowa polskiej odpowiedniczki Komisji Nadzoru Finansowego, nie jest zdziwiona nadreprezentacją Jamajek w finansach. W jamajskim KNF na siedem głównych stanowisk menedżerskich zaledwie jedno (chociaż kluczowe) obsadzone jest przez mężczyznę. – Kobiety ciężej pracują, całe życie się uczą, potrafią dostosowywać się do zmieniających się warunków. Jamajki są ambitne, niezależne, mają marzenia. Zaczyna się już w domach, gdzie zazwyczaj kobiety o wszystkim decydują – wyjaśnia mi Nicolette. Jej zdaniem Jamajka ma już społeczny problem. – Jesteśmy chyba jedynym krajem, gdzie istnieją programy promujące chłopców i zachęcające ich do bycia liderami, w innych krajach to dziewczynki i kobiety należy przekonywać o ich własnej wartości. U nas odwrotnie – podsumowuje.
Bardziej bezpośrednia od Nicolette Leah ujmuje to inaczej. – Mężczyźni jarają i robią muzykę. Nic więcej ich nie interesuje – tłumaczy. Wykonują prace kierowców, barmanów, didżejów, boyów hotelowych, pracują w sektorze rozrywkowym. Palenie marihuany, która przywędrowała tu z Indii w połowie XIX w., jest społecznie akceptowane. Rastafarianizm, popularny ruch religijny związany z muzyką reggae, uważa ją za święte zioło. Jest ogólnie dostępna. Uśmiechnięci Jamajczycy gościnnie pytają: Palisz? Jeśli odpowiedź jest pozytywna, zaraz znajduje się coś, co można zapalić.
„Jamajka to kraj silnych i nieuprzejmych kobiet. Bezwzględnych Big Mama” – tak z kolei widzą tutejsze kobiety przyjeżdżający na Jamajkę przedsiębiorcy. Nie jest to odosobniona opinia.
Gdzie są mężczyźni
Gdzie są jamajscy mężczyźni? Na plażach specjalnie nie są widoczni, w sklepach i firmach tym bardziej. To pytanie zadałam dr Camille Hernández-Ramdwar, socjolog i koordynator studiów karaibskich w Ryerson University w Toronto.
– Jamajczycy są na ulicach miast, próbując legalnie bądź nielegalnie zarobić pieniądze. Albo po prostu poczuć się mężczyznami. Ulica jest ich naturalną przestrzenią, gdzie mogą dominować. Dom jest sferą kobiet, które w nim rządzą jako żywicielki rodzin. Kobiety łatwiej znajdują pracę na Jamajce od lat kryzysu, w jakim znajduje się rolnictwo na wyspie – wyjaśnia dr Hernández-Ramdwar.
Silna pozycja kobiet na Karaibach wynika też z tradycji kultur zachodnioafrykańskich zaimportowanych na Karaiby wraz z niewolnictwem. W zachodniej Afryce kobiety od wieków chodziły na targowiska i wymieniały bądź sprzedawały żywność, co dawało im ekonomiczną niezależność. Kobiety matki, kobiety szamanki uważane były za te, które dysponują mocą, której nawet mężczyźni musieli się poddawać. Na tę tradycję nałożył się okres niewolnictwa i wielkich plantacji. Jamajki, wchodząc w relacje z białymi właścicielami ziemskimi, często utrzymywały całe rodziny, żyjąc z tego, czym „nagradzał” ich biały pan. Ze związku z białym mężczyzną narodził się również Bob Marley, który przez całe swoje życie nie potrafił się pogodzić ze swoim pochodzeniem. W dzieciństwie rówieśnicy dali mu mocno odczuć odmienność. Marley czuł, że nie należy ani do świata białych, ani czarnych.
Instytucja małżeństwa nie była specjalnie Jamajczykom potrzebna. Zarówno mężczyźni, jak i kobiety mieli wielu partnerów, a z tych związków rodziły się dzieci. Kobiety nie zabiegały o obecność mężczyzny na stałe w domu, ponieważ i tak zazwyczaj to one były żywicielkami rodzin. Okres niewolnictwa również nie sprzyjał zawieraniu małżeństw, które wymagały pozwolenia pana. Niewolnik nie mógł stanowić o swoim losie. Matka Boba, Cedella Malcolm, była tu wyjątkiem, w wieku 18 lat poślubiła potajemnie znacznie starszego od siebie Brytyjczyka Norvala Sinclaira Marleya, byłego żołnierza i nadzorcę na jednej z jamajskich plantacji. Po narodzinach Boba małżeństwo się szybko rozpadło. Cedella, piosenkarka reggae i pisarka, wyszła ponownie za mąż.
Na tradycyjną jamajską rodzinę składają się wspólnie mieszkające trzy pokolenia kobiet: babka, do której zazwyczaj należy dom, pracująca matka oraz jej córki i synowie z różnych związków. Ten model został poważnie zaburzony od lat 20. i 30. XX w., kiedy to Kościoły protestancki i katolicki prowadziły masową akcję wymuszającą małżeństwa. – Pozycja kobiety została wówczas osłabiona – uważa dr Hernández-Ramdwar. – Jamajki straciły niezależność. Tłumaczono im, że pochodzą z żebra mężczyzny i muszą się mu poddać, jako te słabsze i wymagające opieki. Mężczyzna miał być głową rodziny. Małżeństwo miało dać kobietom ochronę, ale tak naprawdę zabrało im siłę – podsumowuje socjolog. Zdaniem dr Hernández-Ramdwar doprowadziło to do poważnych napięć społecznych. Kobiety samotnie wychowujące dzieci zaczęły być społecznie piętnowane, a nieślubne dzieci zaczęto postrzegać jako owoc grzechu.
Jak jest dzisiaj? Kobiety z biedniejszych rodzin nadal nie chcą mężczyzny w domu. – One pragną same decydować o sobie, swojej seksualności, swoim ciele – uważa dr Hernández-Ramdwar, zaliczając jamajską kulturę do tych, gdzie panują wzorce patriarchalne narzucone pierwotnie przez białych kolonizatorów, a potem Kościół. Wiele kobiet z wyższych sfer, wykształconych i mających pracę, również żyje samotnie, nie mogąc znaleźć odpowiedniego kandydata na męża. Mężczyźni też nie palą się do stałych związków. Męskość na Jamajce udowadnia się posiadaniem licznych kochanek i gromadki nieślubnych dzieci.
Wycofani chłopcy
Jamajki zdominowały również system edukacji. W klasach szkół średnich jest więcej dziewczynek niż chłopców, a 98 proc. z nich kończy średni szczebel edukacji, wśród chłopców odsetek wynosi 86 proc. Dziewczynki osiągają lepsze niż chłopcy wyniki w nauce. Jak podaje jamajskie ministerstwo edukacji, ok. 5 proc. chłopców powtarza klasę w szkole podstawowej; jeśli chodzi o dziewczynki, to zostaje ich na drugi rok połowa mniej. Wskaźnik dotyczący umiejętności pisania i czytania w grupie wiekowej 15+ wynosi 83 proc. wśród mężczyzn oraz 92 proc. wśród kobiet. Nauczycielami w szkołach podstawowych i średnich są prawie same kobiety. Stanowią one też 68 proc. absolwentów uniwersytetów na Karaibach. Pedagodzy za nieprzykładanie się chłopców do nauki obwiniają muzykę, a konkretnie lubiany przez młodzież styl dancehall, który wychwala przemoc, życie na krawędzi, łamanie prawa, seks, pieniądze i narkotyki. Dla młodych mężczyzn jest on wzorem stylu życia. Dancehall ma swoich idolów, jednym z nich jest Vybz Kartel, skazany za morderstwo. Był on pierwszym jamajskim artystą, którego muzyka została na wyspie zakazana przez urząd cyfryzacji, odpowiednik naszej KRRiT.
Dancehall jest mizoginiczny, kobiety często określane są w piosenkach jako zabawki lub dziwki. I nie są to najmocniejsze określenia kierowane pod ich adresem. Afirmowany tak bardzo seks jest pełen przemocy i ma być narzędziem dominacji mężczyzny nad kobietą. Wydaje się, że oprócz kobiet wykonawcy dancehallu jeszcze bardziej nienawidzą tylko gejów. – To rodzaj kompensacji i frustracji, której wentylem jest muzyka – podsumowuje dr Hernández-Ramdwar. Złość kierowana jest przeciw dziewczynom, matkom i siostrom. Dom nie jest przystanią jamajskiego mężczyzny.
Ostatni matecznik mężczyzn
Muzyka i polityka to wciąż domeny mężczyzn. Wprawdzie Jamajka miała swoją premier Portię Simpson-Miller, ale kobiet polityków nie jest tu zbyt wiele. Muzyka natomiast od dziesiątek lat miała tu status religii. Tak jest i dzisiaj. Jamajka nazywana jest najbardziej roztańczoną wyspą świata. Jamajczycy tańczą i śpiewają niemal cały czas. Nie tylko na dyskotekach setek luksusowych i mniej luksusowych hoteli, w knajpach Kingston, gdzie tancerze dają z siebie wszystko, ale nawet w pracy, w autobusach czy restauracjach.
Muzyka zajmuje to specjalne miejsce w życiu każdego. Piosenki mento, pierwszego wielkiego gatunku popularnej muzyki jamajskiej końcówki XIX w. i połowy XX w., opowiadają o epoce kolonialnej. Potem wpływ osiągnęły inne rytmy afro – amerykańskie: jazz, blues, soul, a z nich narodził się w latach 60. ska, czyli skoczna i pełna euforii – po uzyskaniu przez lraj niepodległości – muzyka miejska. Napięcia społeczne, wojna domowa, zamachy odzwierciedlane są w mocniejszym brzmieniu rocksteady, z którego wiele czerpał hip-hop, a także w rapujących tekstach dub, dub poetry, toasting i we wspomnianym wcześniej dancehallu, który wywodzi się bezpośrednio od reggae. Ten gatunek króluje tu nadal i niezmiennie od pokoleń. Jest nie tyle gatunkiem muzycznym, ile stylem życia, religią, w której zło zmaga się z dobrem, a Bóg, Jah, z szatanem.
Praktycznie wszystkie gatunki jamajskiej muzyki zdominowane są przez mężczyzn, chociaż są i kobiety – wykonawczynie. Kobieta rasta ma być jednak queen – królową, pięknością i inspiracją dla mężczyzny – artysty. Nie odgrywa jednak w jego życiu znaczącej roli. Podobną rolę przypisuje się kobietom w pozostałych gatunkach muzycznych. Do czasu.
Jamajki coraz odważniej wkraczają do tego ostatniego matecznika jamajskich mężczyzn. Do dancehallu. I jak to często bywa np. wśród kobiet w gangach ulicznych, które muszą wykazać się większym okrucieństwem niż ich koledzy, tak i wykonawczynie dancehallu przekraczają granice. Będąca obecnie na topach jamajskich list przebojów Ishawna nie przebiera w słowach, śpiewając o swoich pragnieniach i potrzebach, a jej klipy zbliżają się do nagrań pornograficznych, podobnie jak Spice, współpracującej z Vybzelem Kartelem. Ishawnie udało się jednak coś interesującego. Wulgarną w swojej wymowie piosenką „Equal Rights” wywołała publiczną dyskusję na temat równouprawnienia kobiet i mężczyzn. Zwłaszcza mężczyzn.
Wiele kobiet z wyższych sfer, wykształconych i mających pracę, również żyje samotnie, nie mogąc znaleźć odpowiedniego kandydata na męża. Mężczyźni też nie palą się do stałych związków. Męskość udowadnia się posiadaniem licznych kochanek i gromadki nieślubnych dzieci.