Naszym zadaniem jest zmiana w sądownictwie; nie podzielam decyzji prezydenta Andrzeja Dudy ws. weta do ustaw o SN i KRS, uznaję ją za niedobrą dla sądownictwa i polskich obywateli; liczę na jego odważną decyzję i że będzie gotów przedstawić zapowiadane zmiany - mówił szef MS Zbigniew Ziobro.

W poniedziałek prezydent Duda poinformował, że zdecydował o zawetowaniu nowej ustawy o Sądzie Najwyższym i nowelizacji ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. Zapowiedział wówczas podpisanie nowelizacji Prawa o ustroju sądów powszechnych, co zrobił następnego dnia. Prezydent zapowiedział też przygotowanie projektów ustaw o SN i KRS w ciągu dwóch miesięcy.

Do tej decyzji odniósł się podczas środowej konferencji prasowej w Sejmie Zbigniew Ziobro. "Odnoszę się z szacunkiem do pana prezydenta, nie podzielając jego decyzji, uznając ją za niedobrą dla sądownictwa i polskich obywateli. Uznając, że bierze odpowiedzialność w tym sensie za ten fragment reformy państwa" - mówił.

"Z jednej strony, uczciwie mówię, te decyzje pana prezydenta mnie zaskoczyły" - zaznaczył. "Ale oczywiście dalej mam nadzieję, że pan prezydent będzie gotów przedstawić zapowiadane zmiany, które będą zgodne z jego zobowiązaniami, jakie zaciągnął wobec swoich wyborców: radykalnej zmiany w polskim sądownictwie" - podkreślił szef MS.

"Liczę na odważną decyzję pana prezydenta, jeżeli ona taka będzie, będzie zgodna z programem, który żeśmy przedkładali, to na pewno pan prezydent może liczyć na nasze poparcie" - zadeklarował Ziobro. "Ale po drodze nastąpiły pewne zdarzenia i rozumiem, że w tej chwili ruch należy do pana prezydenta" - dodał.

Zapowiedział, że PiS przeforsuje ustawy o reformie sądownictwa, bo tak obiecał swoim wyborcom i już udało mu się zrealizować inne obietnice wyborcze jak wprowadzenie "500 plus". "Pozorne zmiany nas, mówię tutaj chyba o całym środowisku, nie interesują. My musimy postępować w sposób lojalny i uczciwy wobec polskich wyborców, naszych wyborców" - podkreślił minister.

Poinformował, że na przełomie marca i kwietnia doszło do jego spotkania z prezydentem, a głównym tematem rozmowy był ministerialny projekt nowelizacji przepisów o KRS. Jak zauważył był to projekt ministerialny. "Stanowił on podstawę mojego spotkania z panem prezydentem, zaś projekt dotyczący ustawy o Sądzie Najwyższym był projektem poselskim i tutaj nie należała do mnie inicjatywa organizowania bezpośrednich konsultacji" - powiedział szef MS.

"Ale chyba byłoby zastanawiające, gdybym w ogóle przy okazji spotkania, które było z panem prezydentem pomijał kwestię innych ustaw, w tym tych ustaw, które przygotowuje Sejm i nad którymi prace się toczą" - dodał. Zastrzegł, że formuła środowej konferencji prasowej "nie jest wystarczająca", aby informować o szczegółach tych rozmów.

Dodał, że szerzej na temat jego relacji i rozmów z prezydentem wypowiedział się "w jednym z wywiadów dla jednego z tygodników". "Nie chcę więc powtarzać. Myślę, że wszyscy państwo będziecie mogli przeczytać" - dodał.

Ziobro był pytany o wypowiedź prezydenta, który tłumacząc decyzję o zawetowaniu ustaw o SN i KRS, powiedział, że przekonała go m.in. b. opozycjonistka Zofia Romaszewska. Duda cytował wówczas słowa Romaszewskiej: "Panie prezydencie, ja żyłam w państwie, w którym Prokurator Generalny miał nieprawdopodobnie silną pozycję i w zasadzie mógł wszystko i nie chciałabym z powrotem do takiego państwa wracać".

"To pewien paradoks, ale czasy PRL pamiętam bardziej przez pryzmat dzieciństwa, czy wczesnej młodości, to muszę państwu powiedzieć, że według mojej pamięci, prokurator generalny nie miał tak silnej pozycji ustrojowej w PRL, jak w wolnej Polsce" - odparł Ziobro. "W PRL wbrew temu, co powiedział pan prezydent, prokurator (generalny) nie był jednocześnie ministrem sprawiedliwości, taka była ustrojowa relacja prokuratury, ustanowiona przez komunistów" - dodał minister.

"Prokurator generalny nie był więc ministrem sprawiedliwości, nie miał więc żadnych formalnych kompetencji, które posiada minister sprawiedliwości. O tym, że prokurator generalny stał się jednocześnie ministrem sprawiedliwości, zyskał pewne kompetencje w stosunku do sądów, w tym do Sądu Najwyższego, zdecydował wolny, suwerenny, demokratyczny polski parlament, zmieniając tę sytuację i nawiązując do II RP" - mówił.

Minister zapewnił jednocześnie, że szanuje Zofię Romaszewską: "Jest to pani z uwagi na swoją działalność godna szacunku, jak wielu innych ludzi, ale akurat jej opinii nie mogę podzielać, bo to nie jest opinia, tylko fakty, które trochę inaczej wyglądają".

Ziobro odnosząc się do negatywnej opinii o zawetowanych ustawach m.in. ze strony Biura Legislacyjnego Senatu zauważył, że działo się tak również "w okresie rządów PO i PSL, także SLD". "Poszczególne projekty spotykały się z negatywnymi opiniami konstytucyjnymi, a później okazywały się konstytucyjne i były uchwalane" - powiedział. "Są różne opinie, także i w tym przypadku są różne opinie, które się wzajemnie wykluczają" - dodał.

Jak dodał, "konstytucja ma to do siebie, że zawiera normy bardzo ogólne i pozwalające na bardzo czasami daleko idące interpretacje, które się wzajemnie wykluczają". "My uważamy, że wszystkie rozwiązania są zgodne z konstytucją, a jeśli ktoś ma wątpliwości, może zawsze poddać je ocenie sądu konstytucyjnego" - wskazał.

Ziobro odniósł się też do potyczkie słownej do jakiej doszło na linii resort sprawiedliwości - Pałac Prezydencki. W środę w wywiadzie radiowym rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński powiedział, że "nie wypada, żeby wiceministrowie pouczali prezydenta". "Mam nadzieję, że politycy Solidarnej Polski nie będą rozbijać Zjednoczonej Prawicy" - dodał, odnosząc się do wypowiedzi ws. prezydenckich wet wiceszefów MS - Patryka Jakiego i Michała Wójcika.

Na wypowiedź Łapińskiego zareagował na Twitterze wiceminister Jaki, który stwierdził, że ludzie od "PR-u" nie będą dla niego partnerem do dyskusji. Określił też wypowiedź Łapińskiego mianem "zaczepki", która daje szanse na "rozgrywanie obozu".

"Ja mogę powiedzieć tyle, odnośnie komentarzy rzecznika pana prezydenta, że ja znam pana prezydenta Andrzeja Dudę stosunkowo długo i zawsze go znałem, jako człowieka o dużej osobistej skromności" - oświadczył Ziobro. "Dlatego zalecam panu rzecznikowi, żeby też tą skromność, umiar zachował, bo wtedy będzie dobrze służył swojemu szefowi" - dodał.

Dopytywany przez dziennikarzy, czy to oznacza, że jest wojna na linii resort sprawiedliwości - Pałac Prezydencki odpowiedział: "Nie, to oznacza, że jest duży szacunek wzajemny".

Pytany wprost o stabilność koalicji rządzącej zapytał: "koalicji?". "My jesteśmy lojalnym koalicjantem, my jesteśmy uczestnikiem rządu dobrej zmiany. Mamy stabilną grupę w polskim parlamencie: ośmiu posłów, dwóch senatorów i jesteśmy jak jeden mąż, na nas można polegać" - zapewnił.

"Mamy odwagę uczestniczyć we wszystkich projektach dobrej zmiany i będziemy je realizować. Tupanie mniejszej lub większej grupy osób tego nie zmieni. Ponieważ zobowiązaliśmy się wobec milionów wyborców. Będziemy konsekwentni i liczę na to, że wszyscy też tak będziemy postępować, lojalnie wobec siebie nawzajem i lojalnie wobec programu wyborczego, który przyjęliśmy" - podkreślił Ziobro.

Na pytanie o postawę wicepremiera i lidera Polski Razem Jarosława Gowina odparł, że ma z nim dobre relacje. "Są sprawy, w których się różnimy, ale potrafimy dojść do kompromisu, wtedy kiedy to jest konieczne" - podkreślił minister. Jak dodał, najlepszym wyrazem tych dobrych relacji jest głosowanie Jarosława Gowina w sprawie ustawy o SN. "Miał pewne wątpliwości, ale jest coś takiego jak wzajemna lojalność i solidność koalicyjna i okazał się bardzo solidnym punktem całej koalicji" - zaznaczył minister.

"Pan premier Gowin ma prawo do wyrażania swojej opinii w tej chwili tak samo jak nasi posłowie, o których państwo pytaliście mnie na samym wstępie mają prawo wyrażać swoje opinie" - dodał Ziobro".