Od momentu objęcia urzędu przez prezydenta USA Donalda Trumpa liczba przypadków nielegalnego przekraczania granic spadła o 70 proc., a aresztowania osób przebywających w kraju nielegalnie wzrosły o 40 proc. - poinformował we wtorek dyrektor ICE Thomas Homan.

Dyrektor Urzędu Imigracji i Egzekwowania Ceł (Immigration and Customs Enforcement, ICE) dodał, że dzięki prezydentowi, który "rozwiązał ręce stróżom prawa", możliwe było zidentyfikowanie dużej liczby nielegalnych imigrantów, i dlatego zamierza on wysłać setki agentów imigracyjnych do tzw. miast azylowych, aby zaczęli aresztować nielegalnie przebywających tam kryminalistów.

Homan, który od 30 lat pracuje w urzędach ds. imigracji, powiedział w trakcie wywiadu, że "można prezydenta Trumpa lubić, albo nie lubić, można lubić wprowadzane przez niego zmiany albo nie, ale rezultaty tych zmian są bezsprzeczne".

Agenci ICE oraz straży granicznej chwalą wprowadzone przez prezydenta USA zmiany; "teraz - jak powiedział Homan - ich praca ma znaczenie".

Spadek liczby przypadków nielegalnego przekraczania granic pozwala ICE przekierować swoje zasoby personalne do działań wewnątrz USA i skupić się na aresztowaniach imigrantów pracujących bez wymaganych pozwoleń lub uciekających przed służbami mundurowymi.

Głównym celem będzie ponad 300 miast i gmin azylowych, które nie współpracują z ICE i ignorują wezwania tego urzędu do zidentyfikowania lub zatrzymania kryminalistów przebywających w USA nielegalnie, uniemożliwiając tym samym ich aresztowanie oraz wszczęcie procedur deportacyjnych.

Dyrektor ICE nazwał miasta azylowe niedorzecznymi i dodał: "Ameryka, w której ja się wychowałem nie osłaniała osób łamiących prawo".

Homan, który zaczął swoją pracę w ICE za czasów administracji Ronalda Reagana, poinformował, że ma zamiar wysłać "morze agentów imigracyjnych" do miast azylowych oraz że posiada zgodę na zatrudnienie 10 tys. nowych pracowników, którzy w tym pomogą.

"Prezydent zdaje sobie sprawę, że trzeba posiadać prawdziwą, kompleksową strategię egzekwowania prawa wewnętrznego, aby sprawić, by im (nielegalnym imigrantom) było tu niekomfortowo". Jako przykład miast niewspółpracujących z ICE podał Chicago, Filadelfię, Nowy Jork i San Francisco.

Homan, zeznając ostatnio przed Kongresem, powiedział, że aktualnie żaden nielegalny imigrant nie jest bezpieczny przed deportacją, natomiast priorytetem są kryminaliści, dezerterzy oraz osoby zagrażające bezpieczeństwu narodowemu USA.