Szef resortów rozwoju i finansów po kongresie PiS pnie się w górę partyjnej hierarchii. Pytanie brzmi: czy potrafi to przekuć na trwałe wzmocnienie swojej pozycji w rządzie?
– Jeżeli chodzi o rząd, to jest potrzeba takiego pełnego wyklarowania kierownictwa ekonomicznego rządu. Trzeba odróżnić ogólne przywództwo polityczne, bo to jest oczywiście premier, od kierownictwa ekonomicznego, które wymaga po prostu innych kwalifikacji – mówił na początku lipca na kongresie PiS w Przysusze Jarosław Kaczyński. – I tutaj ten proces, który w ogóle przebiegał z pewnego rodzaju kłopotami, nie jest jeszcze do końca – przynajmniej dla mnie obserwatora z zewnątrz, ale takiego z bliska – zakończony – dodał.
Dwa ministerstwa i prawo cofania ustaw
To, jak się ostatecznie wyklaruje kierownictwo ekonomiczne, będzie teraz przedmiotem konsultacji z kancelarią premiera i ścisłym otoczeniem Jarosława Kaczyńskiego. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że nie ma obecnie mowy o oddawaniu wicepremierowi pod nadzór jakiegoś kolejnego resortu.
– Bardziej chodzi o wzmocnienie strukturalne w ramach rządu – mówi nam polityk PiS.
Prezes partii wskazał, że ocena rządu będzie miała miejsce w listopadzie w drugą rocznicę jego powołania. Do tego czasu wyjaśni się sprawa tego, jak mocno Mateusz Morawiecki może jeszcze urosnąć w gabinecie Beaty Szydło.
W otoczeniu Mateusza Morawieckiego pojawił się pomysł, aby sterowanie polityką gospodarczą skonsolidować na poziomie Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów. To reaktywowane w ubiegłym roku ciało ma opiniować projekty ustaw gospodarczych. Pierwsze skrzypce w KERM gra Mateusz Morawiecki, który już w ubiegłym roku pokazał, że pozwala mu to mieć realny wpływ na rząd. To na poziomie komitetu udało mu się zablokować jednolity podatek, który miał zastąpić PIT i składki emerytalno-rentową oraz zdrowotną.
– Morawiecki mógłby dostać możliwość cofania projektów ze Stałego Komitetu Rady Ministrów na KERM, gdyby wciąż były wokół nich jakieś wątpliwości – mówi nasz rozmówca z kręgów rządowych i zwraca uwagę, że w takiej sytuacji KERM miałby niemal równorzędną pozycję jak Stały Komitet. Prawo wycofywania projektów nie musiałoby dotyczyć tylko ustaw gospodarczych, ale wszystkich projektów, które generują istotne koszty dla kasy państwa.
– To de facto dawałoby wicepremierowi olbrzymią i realną władzę. A wraz z nadzorem nad budżetem zyskałby on bardzo duży wpływ na agendę prac rządu – podkreśla nasz rozmówca. Zwraca uwagę, że kolejka projektów do zbierającego się raz w tygodniu KERM jest na tyle duża, że cofnięta inicjatywa mogłaby czekać nawet kilka miesięcy, zanim trafiłaby ponownie pod obrady rządu. Podobne rozwiązanie istniało w czasach rządu Jerzego Buzka, wówczas szefem KERM był Leszek Balcerowicz, który potrafił wykorzystać ten instrument do forsowania własnych pomysłów.
W ten sposób Morawiecki zyskałby kosztem Beaty Szydło i Henryka Kowalczyka, który jako jeden z najbliższych współpracowników premiera kieruje Stałym Komitetem.
Wicepremierowi nie mówi się „nie”
Słowa prezesa PiS na kongresie w Przysusze odebrano w partii i rządzie jako zielone światło dla inicjatyw wicepremiera. To tym bardziej ważne, że kilka sztandarowych projektów ustaw, które powstają pod skrzydłami Mateusza Morawieckiego, napotkało ostatnio na opór. Taki los spotkał split payment, który ma być jednym z głównych narzędzi uszczelniających VAT. Przeciwko mechanizmowi, w którym należny VAT nabywca towaru lub usługi wpłaca nie dostawcy, lecz bezpośrednio fiskusowi lub na specjalny rachunek bankowy, którym kontrahent nie może swobodnie dysponować, protestowała część biznesu. To było oczywiste, bo split payment ograniczy płynność firm kosztem budżetu państwa. Nieoczekiwanie jednak dla resortu finansów krytyczne uwagi do projektu zgłosiły też ministerstwa: obrony i spraw wewnętrznych oraz rządowi prawnicy, biorąc w obronę przedsiębiorców. A to budzi obawy, że za chwilę projekt utknie w niekończących się konsultacjach, jak forsowany wcześniej projekt STIR (system monitorowania kont firm pod kątem oszustw podatkowych), któremu ręczny hamulec zaciągnął minister Mariusz Kamiński.
Nieformalną koalicję przeciw premierowi utworzyli Szydło, Ziobro i Glapiński
Dla Morawieckiego źródłem politycznego sukcesu są bardzo dobre wyniki budżetu i rosnące wpływy podatkowe. Ale resort finansów obawia się, że bez wprowadzenia kolejnych rozwiązań uszczelniających podatki strumień zasilający państwową kasę osłabnie. – Na razie firmy boją się i płacą, ale jak tego nie utrwalimy, to w przyszłym roku zaczną szukać luk i optymalizować – mówi jeden z urzędników. Wówczas w napiętym budżecie na 2018 r. mogą pojawić się kłopoty. W takim przypadku polityczna pozycja wicepremiera osłabnie.
Kolejny pomysł, którym naraził się na krytykę, tym razem NBP, to ustawa o spółkach wynajmu nieruchomości (REIT). Bank centralny straszy, że może on narazić na problemy system finansowy i osoby, które zdecydują się zainwestować w REIT-y skuszone ulgami podatkowymi. Otoczenie Morawieckiego widziało zaś w projekcie magnes do przyciągania kapitału na warszawską giełdę i możliwość budowy krajowych oszczędności.
Walka o kadry w spółkach
Rosnąca pozycja Morawieckiego w naturalny sposób skierowała go na kolizyjny tor z innymi ministrami i ważnymi osobami z partii rządzącej. Ochłodziły się jego relacje z prezesem NBP Adamem Glapińskim. Ten musiał podzielić się z wicepremierem statusem autorytetu w sprawach ekonomicznych, jakim był przez wiele lat dla prezesa PiS.
Punktem sporu między nimi stała się Komisja Nadzoru Finansowego. Adam Glapiński, jeszcze zanim zasiadł w fotelu szefa NBP, przekonywał, że należy połączyć bank centralny i nadzór. Od tego czasu upłynął rok, a projekt nadal nie znalazł się w agendzie PiS. Według naszych informacji wicepremier nie jest jego zwolennikiem.
Nasi rozmówcy z kręgów rządowych wskazują również, że powstała nieformalna koalicja, która ma ograniczyć wpływy Morawieckiego w państwowych spółkach. Tworzą ją premier Beata Szydło i minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, a ostatnio miał do nich dołączyć również szef banku centralnego.
Po odwołaniu na początku roku Małgorzaty Zaleskiej z funkcji prezesa GPW kandydat wicepremiera Rafał Antczak nie dostał akceptacji Komisji Nadzoru Finansowego. Przewodniczący nadzoru Marek Chrzanowski jest blisko związany z Adamem Glapińskim. Zaleska zaś miała wsparcie ze strony Ziobry.
Antczak złożył rezygnację, gdy okazało się, że nie spełnia wymogów formalnych, by szefować warszawskiemu parkietowi. To zachwiało wpływami Morawieckiego na GPW, a jak podawał „Puls Biznesu”, swojego kandydata na szefa giełdy w osobie Artura Marszałkiewicza zaczął forsować również Glapiński. Morawiecki nazwisko nowego prezesa musiał konsultować nie tylko z premier, lecz także z prezesem NBP. Teraz – ze wsparciem Morawieckiego – na zgodę KNF czeka Marek Dietl. Jego los zaś zależy de facto od tego, czy na powołanie zgodzi się Glapiński.
Morawieckiemu nie powiodło się też umieszczenie Antczaka w PZU. Ostatecznie zasilił on zarząd PKO BP. Próba wyjęcia PZU spod wpływów Zbigniewa Ziobry udała się tylko na chwilę. Pełnomocnictwa nadzorcze wicepremierowi odebrała szefowa rządu, a razem z ubezpieczycielem stracił wpływ na Alior Bank i właśnie przejęty od Włochów Bank Pekao. Pierwotnie instytucje finansowe miały być w nadzorze ministra rozwoju i finansów. Dzisiaj twierdzą Morawieckiego w spółkach jest PKO BP z zaufanym prezesem Zbigniewem Jagiełłą.
– Odzyskanie spółek nie jest obecnie możliwe, więc wicepremier musi umacniać swoją pozycję w inny sposób w ramach rządu – mówi nam osoba z jego otoczenia.
Także w kontekście reform emerytalnych istnieje spór – tu między Elżbietą Rafalską a Mateuszem Morawieckim. Zderzyły się dwa spojrzenia na zmiany w OFE. Rafalska patrzy na nie głównie z punktu widzenia publicznego sytemu emerytalnego, finansów ZUS i wysokości emerytur publicznych. Morawiecki chce rozbudować III filar, wykorzystując środki z OFE. Liczy, że uruchomi to masowe oszczędzanie Polaków, a to pozwoli wygenerować dodatkowe pieniądze na inwestycje.
Stan napięcia istnieje także w stosunkach z Ministerstwem Infrastruktury i Budownictwa. Resort rozwoju krytycznie patrzył na wolne tempo rozkręcania inwestycji przez urzędników podległych Andrzejowi Adamczykowi. Jego obawy budziło, czy taka ślamazarność nie osłabi wzrostu gospodarczego.
Nie wiadomo, czy zielone światło od prezesa PiS sprawi, że Mateusz Morawiecki nie będzie musiał toczyć sporów na tych wszystkich frontach.
Od prezesa banku do wicepremiera
2015 r. LISTOPAD: Mateusz Morawiecki, wieloletni prezes banku BZ WBK, zostaje wicepremierem i ministrem rozwoju, zamiast ministra finansów koordynuje politykę gospodarczą rządu; GRUDZIEŃ: kompletuje kierownictwo Ministerstwa Rozwoju, w którego skład wchodzi 9 wiceministrów;
2016 r. LUTY: pojawia się koncepcja planu odpowiedzialnego rozwoju, który nakreśli wieloletnią strategię gospodarczą państwa; MARZEC: do MR z resortu skarbu trafia nadzór nad największym polskim bankiem PKO BP. MR zaczyna też przejmować kontrolę nad Korporacją Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych, Bankiem Gospodarstwa Krajowego i spółkami: Agencją Rozwoju Przemysłu, Polską Agencją Informacji i Inwestycji Zagranicznych oraz Polskimi Inwestycjami Rozwojowymi. Po integracji tych instytucji powstanie wehikuł finansowy rządu – grupa Polski Fundusz Rozwoju; KWIECIEŃ: za sterami Polskiego Funduszu Rozwoju staje Paweł Borys, który opuszcza stanowisko dyrektora zarządzającego PKO BP i zostaje jednym z najbliższych współpracowników Morawieckiego; LIPIEC: pojawia się Plan Budowy Kapitału, a w nim likwidacja OFE i powstanie nowych instytucji III filara systemu emerytalnego, do których mają trafić oszczędności z OFE oraz pracownicze plany kapitałowe; WRZESIEŃ: minister finansów Paweł Szałamacha podaje się do dymisji, a resortami finansów i rozwoju pokieruje Morawiecki; WRZESIEŃ: PiS reaktywuje Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów, który ma zajmować się wszystkimi planami, ustawami i projektami gospodarczymi oraz koordynować politykę rządu; LISTOPAD: do ministerstw finansów i rozwoju trafiają kolejne pełnomocnictwa nadzorcze nad spółkami Skarbu Państwa, m.in. GPW, PZU czy Grupą Azoty; GRUDZIEŃ: KERM z inicjatywy Morawieckiego blokuje prace nad jednolitym podatkiem, który miał w jedną daninę scalić PIT i składki na ZUS oraz NFZ;
2017 r. LUTY: plan gospodarczy przekształca się w Strategię na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, która zawiera rozwiązania legislacyjne, tworzy listę kluczowych inwestycji i określa priorytety polityki rządu; MARZEC: odwołany zostaje prezes PZU Michał Krupiński, który uchodzi za członka frakcji ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry; KWIECIEŃ: premier Beata Szydło odbiera nadzór nad PZU Morawieckiemu; CZERWIEC: PFR i PZU odkupują od Włochów Bank Pekao, który trafia do strefy wpływów Beaty Szydło i Zbigniewa Ziobry. Po uzyskaniu zgody KNF na czele banku ma stanąć Michał Krupiński; LIPIEC: prezes PiS Jarosław Kaczyński mówi o potrzebie wzmocnienia kierownictwa ekonomicznego rządu, co w partii zostaje odebrane jako wzmocnienie pozycji Morawieckiego.