Do końca tego roku wydatki na inwestycje w kopalniach węgla kamiennego sięgną 1 mld 650 mln zł; w przyszłym roku będzie to prawie 2 mld zł – poinformował wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski. Zdementował informacje, jakoby górnicze spółki miały importować węgiel.

W piątek w Sejmie wiceminister odpowiadał na pytanie posłów Platformy Obywatelskiej: Krzysztofa Gadowskiego, Pawła Bańkowskiego i Andrzeja Czerwińskiego, dotyczące spadku wydobycia węgla i perspektyw jego ewentualnego importu z Rosji, o czym niedawno informowała prasa.

„Nie ma żadnych decyzji dla żadnej ze spółek węglowych, aby kupować węgiel z Rosji” – podkreślił Tobiszowski, wskazując, że w tej sprawie nie ma nie tylko decyzji, ale także żadnych rozmów.

Wiceminister zapowiedział, że w przyszłym tygodniu Komitet Stały rządu zajmie się projektem ustawy dotyczącej jakości paliw, która ma m.in. uporządkować kwestie związane z napływającym do Polski z Rosji tzw. niesortem, czyli niesortowanym węglem, gdzie gorsze gatunki wymieszane są z lepszymi.

„Działamy w kierunku nie tyle zapraszania (importu – PAP), ile bardziej porządkowania surowca ze Wschodu na polskim rynku węglowym” – podkreślił Tobiszowski, zapewniając, że także największy polski producent węgla – Polska Grupa Górnicza – nie przymierza się do importowania węgla, zaś katowicki Węglokoks jest przede wszystkim eksporterem tego surowca.

„PGG nie otrzymywała i nie będzie otrzymywać żadnych zaleceń sprzedażowych jeśli chodzi o import, dlatego, że nie jest do tego powołana (…). PGG ma się zająć wydobywaniem, obecnie jesteśmy też na etapie tworzenia nowego systemu sprzedażowego” – mówił Tobiszowski, podkreślając, że podstawowym celem PGG jest zabezpieczenie polskiej energetyki i ciepłownictwa.

Wkrótce – po sfinalizowaniu zakupu aktywów ciepłowniczych koncernu EDF przez PGE – ma powstać program dla polskiego ciepłownictwa – zaznaczył Tobiszowski.

Odnosząc się do pytania o niedobór węgla u polskich producentów wiceminister wyjaśnił, że PGG nie ma kłopotów z zaspokojeniem potrzeb energetyki zawodowej oraz tych firm ciepłowniczych, które od dawna są jej klientami. Rozmowy dotyczą natomiast tych klientów, którzy dotąd kupowali węgiel z importu, a obecnie – wobec wzrostu międzynarodowych cen węgla – chcieliby kupić tańszy surowiec w PGG.

„Pewne problemy z ilością węgla są związane nie tyle z energetyką zawodową czy z ciepłowniami, które były zakontraktowane (…), ale z tymi odbiorcami, którzy do tej pory korzystali z węgla zewnętrznego, importowanego (…), dzisiaj droższego niż w Polsce. Stąd zwrócenie się z ofertą do PGG. Obecnie trwają negocjacje; spór nie tyle toczy się o ilość węgla, tylko o cenę, którą można uzyskać w PGG” - powiedział Tobiszowski, wskazując, że punktem odniesienia powinna być cena rynkowa, nawiązująca do międzynarodowych cen obowiązujących w portach ARA (Amsterdam-Rotterdam-Antwerpia).

„Kwestia tego - w cudzysłowie - niedoboru węgla, na dzisiaj związana jest z tym, że pojawili się kontrahenci, którzy do tej pory nie byli zakontraktowani i nie chcą przyjąć pewnych warunków cenowych” – dodał.

Odnosząc się do spadku wydobycia węgla w polskich kopalniach na początku tego roku wiceminister przypomniał, że w 2014 r. PGG (wówczas Kompania Węglowa i Katowicki Holding Węglowy) miały ok. 60 ścian wydobywczych, a obecnie – wskutek ograniczenia inwestycji w minionych latach – 43, co przekłada się na zdolności wydobywcze rzędu 10 mln ton węgla.

Tobiszowski poinformował, że PGG odbudowuje fronty wydobywcze, chcąc utrzymywać 48 ścian. Na inwestycje, m.in. w udostępnianie nowych pokładów węgla, nowe wyrobiska, pogłębianie i zbrojenie szybów oraz inne prace od początku tego roku wydano – jak mówił – 512 mln zł, a do końca br. kwota ta wzrośnie do 1 mld 650 mln zł. W przyszłym roku wartość inwestycji w kopalniach ma sięgnąć prawie 2 mld zł.

„Chcemy, aby w przyszłym roku było co najmniej 48 ścian. To powinno nam wyrównać ten poziom, który powinien zaspokoić polski rynek węglowy” – powiedział Tobiszowski.

Nawiązując do potencjalnego importu węgla przez katowicką spółkę Węglokoks (niedawno przyznała ona, że rozważa taką możliwość, choć nie chodzi o import z Rosji – PAP), wiceminister przypomniał, że Węglokoks nie jest firmą, która zajmuje się importem, ale eksportem węgla.

„Z tego, co mają założone w strategii i w statucie, to nie planują importować węgla na polski rynek, i tym bardziej nie wchodzi w rachubę węgiel rosyjski” – powiedział Tobiszowski, przyznając, że import węgla (np. tzw. węgla grubego) na polski rynek – także z Rosji – ma miejsce i nadal będzie realizowany (dotąd robią to wyłącznie prywatne firmy – PAP) – także w przyszłości. Według wiceministra, polscy producenci muszą dbać o poziom kosztów, aby zachować konkurencyjność wobec importowanego węgla.

Według danych katowickiego oddziału Agencji Rozwoju Przemysłu, od początku br. do końca kwietnia do Polski napłynęło 3,1 mln ton węgla z zagranicy, z czego 2 mln ton to węgiel energetyczny, a 1,1 mln ton – węgiel do koksowania. W porównaniu do tego samego okresu 2016 r. napływ węgla z zagranicy był wyższy o ok. 300 tys. ton, co wynikało głównie z wyższego zakupu węgla koksowego (o 0,3 mln ton), przy zbliżonym poziomie importu węgla energetycznego (wzrost rok do roku zaledwie o ok. 3 tys. ton).

W pierwszych czterech miesiącach roku najwięcej, bo ponad 60 proc. węgla sprowadzono z Rosji - 1,8 mln ton węgla (w tym 97,8 proc. węgla energetycznego). Import węgla kamiennego z Rosji był o 0,2 mln ton wyższy niż w tym samym okresie 2016 r. Z tego kraju sprowadzono również niewielkie ilości węgla koksowego.

Drugim znaczącym eksporterem węgla kamiennego do Polski była w czterech pierwszych miesiącach br. Australia (24,3 proc. udziału w imporcie ogółem). Wielkość importowanego z tego kraju węgla wyniosła w tym okresie 0,7 mln ton, o 0,2 mln ton więcej niż rok wcześniej. Z Australii importowany jest wyłącznie węgiel koksowy. (PAP)