Szef MSW Niemiec Thomas de Maiziere liczy się z próbami wpływania przez Rosję za pomocą cyberataków na przebieg i wyniki tegorocznych wyborów parlamentarnych w Niemczech. Władze zarzucają też Moskwie prowadzenie działalności szpiegowskiej w Niemczech,

De Maiziere powiedział dziennikarzom w Berlinie, że wszystko wskazuje na to, iż za próbami wpłynięcia na wybory w USA i Francji stała Rosja. "Dlatego nie można wykluczyć - i my na to się przygotowujemy - że podobne próby będą podejmowane w związku z wyborami w Niemczech" - zaznaczył minister przedstawiając we wtorek raport o bezpieczeństwie kraju, przygotowany przez jego resort oraz Federalny Urząd Ochrony Konstytucji.

Minister przypomniał, że podczas hakerskiego ataku na sieć komputerową Bundestagu w 2015 roku wykradzione zostały informacje, które dotychczas nie pojawiły się w przestrzeni publicznej. "Osobiście spodziewam się tego, że w najbliższych tygodniach, być może, dojdzie do ujawnienia ich treści" - powiedział de Maiziere.

Oprócz cyberataków niemieckie służby spodziewają się "klasycznych kampanii dezinformacyjnych", których autorzy posługują się kłamstwami i półprawdami w celu wpłynięcia na opinię publiczną. "W takich przypadkach należy zachować spokój, dotrzeć do prawdy i przedstawić fakty" - tłumaczył polityk CDU.

Zdaniem ministra przykład Ameryki pokazuje, że siły stojące za atakami chcą nie tyle wpłynąć na wynik wyborów, co raczej podważyć zaufanie do demokracji i osłabić zwycięskich polityków.

Autorzy raportu wymieniają Rosję, Chiny i Iran na pierwszych miejscach wśród państw, których służby szczególnie intensywnie prowadzą działalność szpiegowską na terenie Niemiec. (PAP)