Przed Sądem Okręgowym w Poznaniu rozpoczął się w środę proces Arkadiusza Ł. ps. "Hoss", zwanego "królem mafii wnuczkowej". Oskarżony o wyłudzanie pieniędzy i kosztowności w Niemczech, Szwajcarii i Luksemburgu odmówił odpowiedzi czy przyznaje się do zarzutów.

Arkadiusz Ł. powiedział jedynie, że prosi sąd "o sprawiedliwość". Oskarżonym w tej sprawie jest również brat "Hossa" Adam P., który odpowiada z wolnej stopy. Mężczyzna przed sądem także odmówił odpowiedzi na pytanie, czy przyznaje się do zarzucanych mu czynów i nie chciał odpowiadać na pytania. Jego obrońca jest zdania, że będące dowodem w sprawie podsłuchy rozmów telefonicznych zostały pozyskane w sposób niezgodny z prawem.

Do tej pory proces nie mógł się rozpocząć m.in. z powodu niestawiennictwa "Hossa". Od marca, kiedy to Arkadiusza Ł. zatrzymali policjanci, mężczyzna przebywa w areszcie. W maju oskarżony źle się poczuł na sali sądowej i poprosił o wezwanie pogotowia – także wówczas proces nie mógł się rozpocząć. Wreszcie w środę prokurator odczytał akt oskarżenia, co oznacza formalne rozpoczęcie procesu.

Według prokuratury, Arkadiusz Ł. to pomysłodawca oszustw metodą "na wnuczka". Śledczy zarzucają mu udział w grupie przestępczej i wyłudzenie lub próbę wyłudzenia tą metodą w Niemczech, Szwajcarii i Luksemburgu w latach 2012–14 w sumie kilku mln zł w różnych walutach, oraz kosztowności: biżuterii, złota i złotych monet. Mężczyzna miał wprowadzać obywateli innych państw w błąd co do tożsamości, poprzez "pozorowanie bliskiego stosunku pokrewieństwa z wyżej wymienionymi, lub innej znajomości". W swoich działaniach miał też podawać się m.in. za funkcjonariusza policji.

"Hoss" w środę przed sądem nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy przyznaje się do stawianych mu zarzutów i odmówił składania wyjaśnień. W tej sytuacji sąd odczytał jego wyjaśnienia ze śledztwa, w których mężczyzna najpierw nie przyznawał się do winy, później przyznał się do wszystkich stawianych mu zarzutów i zadeklarował wolę naprawienia szkód. Arkadiusz Ł. nie odpowiadał sądowi na pytania, czy podtrzymuje złożone wcześniej wyjaśnienia.

We wcześniejszych, odczytanych w środę przez sąd wyjaśnieniach "Hoss" najpierw nie przyznawał się do winy, później przyznał się, złożył obszerne wyjaśnienia, deklarował wolę naprawienia szkód i chciał dobrowolnie poddać się karze.

Adwokat Adama P. mec. Paweł Sołtysiak złożył wniosek o zwrócenie się do niemieckiej prokuratury z prośbą o nadesłanie zgód właściwych sądów na kontrolę operacyjną kilkudziesięciu zarejestrowanych rozmów telefonicznych, oraz o informację, czy w sprawie została wdrożona procedura zawarta w Konwencji o pomocy prawnej w sprawach karnych pomiędzy państwami członkowskimi UE.

Jak wyjaśnił, chodzi o ustalenie, czy materiały w postaci nagrań telefonicznych, oraz tłumaczeń tych nagrań mogły być wykorzystane przez władze niemieckie. Zaznaczył, że "podsłuchy są jedynymi dowodami w tej sprawie".

"Jeśli władze niemieckie podsłuchują polskiego obywatela, to nie mogą tego robić w sposób dowolny - muszą uzyskać zgodę władz polskich; tego dotyczy konwencja obowiązująca państwa członkowskie UE. W aktach sprawy nie ma informacji, czy ta procedura została wdrożona" - powiedział. Zdaniem adwokata, jeśli było inaczej, "panowie oskarżeni byli podsłuchiwani bez jakiejkolwiek kontroli polskiego sądu".

"W aktach sprawy nie ma zgód na kontrolę operacyjną 63 rozmów, które miałyby być przeprowadzone przez mojego mandanta. Twierdzę, że nawet według prawa niemieckiego ta sprawa była prowadzona nielegalnie, nielegalnie kontrolowano obywateli polskich" - powiedział.

Adwokaci Arkadiusza Ł. zwrócili uwagę na fakt, że mężczyzna, mimo zalecenia sądu, nie został dotąd poddany specjalistycznemu badaniu kardiologicznemu w warszawskim instytucie kardiologii. Sąd poinformował, że instytut odesłał dokumentację medyczną oskarżonego i odmówił wydania opinii ze względu na brak możliwości zapewnienia możliwości właściwego zabezpieczenia badań oskarżonego.

Sąd odroczył proces do 5 września.