Prezydent Płocka Andrzej Nowakowski (PO) ocenił, iż miasto to mogłoby przyjąć rodziny uchodźców, być może nawet kilka, ale zastrzegł, iż uniemożliwiają to obecne uwarunkowania prawne, w których kwestia przyjęcia uchodźców zależy od decyzji rządu.

Nowakowski podkreślił jednocześnie, iż gdyby możliwe było przyjmowanie uchodźców, ostateczna decyzja w tej sprawie należałaby do płockich radnych.

„Mam wrażenie, że mieszamy dwa porządki, prawny z politycznym. Zgodnie z porządkiem prawnym, na dzisiaj, za kwestie przyjmowania bądź nie uchodźców odpowiada rząd, a w terenie przedstawiciel rządu, czyli wojewoda. I nie można, na dzisiaj przynajmniej, zgodnie z prawem, zrobić nic poza tym porządkiem prawnym, żeby nie łamać prawa” – oświadczył we wtorek Nowakowski, pytany o opinię po deklaracji przewodniczącego PO Grzegorza Schetyny, który zapowiedział niedawno, że samorządy, w których rządzi ta partia, zgłoszą chęć przyjęcia uchodźców.

Prezydent Płocka przyznał, iż miasto to mogłoby przyjąć uchodźców i w tym kontekście przypomniał m.in. o czteroosobowej rodzinie repatriantów z Kazachstanu, która zamieszkała tam w 2016 r.

„Jako samorząd pokazaliśmy, że jesteśmy otwarci na ludzką krzywdę, na cierpienie, na ból. Przyjęliśmy jedną rodzinę repatriantów z Kazachstanu. Jestem przekonany, że w tym momencie, choć decyzja oczywiście należy także do radnych, jesteśmy w stanie, mając określone zasoby, chociażby mieszkań chronionych, jeśli będzie taka potrzeba, przyjąć rodzinę czy rodziny uchodźców. Natomiast nie mamy tu przede wszystkim uwarunkowań prawnych, konkretnych” – powiedział dziennikarzom Nowakowski.

Odnosząc się do możliwych rozwiązań, które umożliwiają przyjmowanie uchodźców, prezydent Płocka wymienił utworzone na terenie Włoch korytarze humanitarne, jak zaznaczył, funkcjonujące dzięki współpracy rządu, samorządu i organizacji pozarządowych. „To wszystko musi mieć określony porządek. To muszą być rzeczywiście uchodźcy, nie imigranci. To muszą być osoby z poświadczoną tożsamością. I w tym momencie, jako samorząd, będziemy mogli taką pomoc nieść. Ale, powtórzę jeszcze raz, w określonym porządku prawnym” – dodał Nowakowski.

Jak zadeklarował, w sprawie ewentualnej możliwości przyjęcia uchodźców, jako prezydent Płocka jest otwarty na szeroką współpracę. „Jestem gotów do współpracy w tej kwestii z każdym. Jestem gotów do współpracy zarówno z rządem, jak i z biskupem, ze stowarzyszeniami. Natomiast wszystko w ramach określonego porządku prawnego, jaki funkcjonuje w Polsce” – oświadczył.

Na pytanie, jaką liczbę uchodźców Płock mógłby przyjąć, Nowakowski odpowiedział: „Jestem przekonany, że moglibyśmy przyjąć takich rodzin, czy repatriantów, czy uchodźców, co najmniej kilka”. Wśród możliwości, jakimi dysponuje miasto w przypadku, gdyby pojawiła się możliwość przyjęcia uchodźców, wymienił istniejące tam 24 mieszkania chronione.

Przewodniczący PO zapowiedział w ubiegłym tygodniu, że samorządy, w których rządzi ta partia, zgłoszą chęć przyjęcia uchodźców. „Złożymy aplikacje, pokażemy miasta i województwa, które będą w stanie (to zrobić)" – mówił Schetyna. Według niego, chodzi o pomoc m.in. Syryjczykom i Erytrejczykom z terenów objętych wojną, których tożsamość zostanie potwierdzona.

Prezydent Płocka pytany, czy przewodniczący PO zwracał się bezpośrednio do niego w sprawie możliwości przyjęcia uchodźców, odparł: „W tej chwili taka prośba nie wpłynęła od przewodniczącego Platformy”. Dodał, iż nie rozmawiał też z szefem PO o kwestii uchodźców.

Na wtorkowej sesji rady miasta Płocka pojawiła się grupa zwolenników przyjęcia uchodźców w Płocku z transparentami, w tym m.in. z napisami: „Dzieci z Aleppo nie mogą już dłużej czekać. Żądamy głosowania w sprawie petycji o przyjęcie syryjskiej rodziny”, „My też byliśmy uchodźcami”. W związku z tym o przedstawienie stanowiska w sprawie uchodźców, zwrócił się do prezydenta Płocka radny PiS Marcin Flakiewicz, nawiązując przy tym do wcześniej wypowiedzi przewodniczącego PO.

W lutym do rady miasta Płocka wpłynęła petycja z inicjatywą przyjęcia przez miasto przynajmniej jednej rodziny z objętej wojną Syrii. Był to efekt akcji zorganizowanej pod hasłem „Płock przyjmuje rodzinę z Aleppo” w ramach, której zebrano ponad 150 podpisów poparcia. Ostatecznie petycja, jako nie mająca umocowania prawnego, nie została skierowana pod obrady radnych.