Tygodnik "wSieci" ujawnił stenogramy z podsłuchów ABW założonych u Marcina P. Wynika z nich, że tuż po upadku OLT Express na przełomie lipca i sierpnia 2012 r. P. "spieniężał wszystko"; wiedział, że jest podsłuchiwany i miał informacje, że w Amber Gold pojawią się "cisi panowie z ABW".

W jednej z rozmów z 30 lipca 2012 roku z Andrzejem Korytkowskim, szefem parabanku Finroyal, P. - jak cytuje gazeta - powiedział: "Jak pan wie, u mnie pracuje syn premiera - pracował w OLT - i dopóki on pracował, to wydaje mi się, że nikt nas nie ruszył. W chwili obecnej może być tak, że ktoś na ruszy".

W publikacji "Taśmy Amber Gold: Pozdrów panów z ABW" tygodnik napisał, że na przełomie lipca i sierpnia 2012 r., tuż po upadku OLT Express prezes Amber Gold Marcin P. "spieniężał wszystko - 10 kg złota w sztabkach i samochody, a mieszkania pośpiesznie przepisywał na rodzinę".

Tygodnik przypomina, że 24 maja 2012 r. do premiera Donalda Tuska trafiła notatka służbowa od szefa ABW Krzysztofa Bondaryka. "Jej treść jest wciąż utajniona, ale wiemy, że była to informacja o przestępczym charakterze stworzonej przez Marcina P. spółki Amber Gold" - napisano. Gazeta podkreśla, że to właśnie w maju i dwóch kolejnych miesiącach do Amber Gold wpłynęło najwięcej pieniędzy z lokat.

Wniosek o założenie podsłuchu wpłynęło do sądu dopiero 17 lipca 2012 r., a nagrania rozpoczynają się 27 lipca - zwraca uwagę tygodnik. Funkcjonariusze, jak pisze gazeta, sporządzili notatki tylko z niewielkiej części rozmów.

Według opublikowanych przez tygodnik stenogramów Marcin P. 29 lipca rozmawiał z Emilem Maratem, który doradzał zarządowi Amber Gold. "Witam panie Emilu. Wiem od naszego kontrahenta, że jutro lub pojutrze mają się pojawić ludzie z ABW. No taką mam informację" - miał powiedzieć Marcin P. Później do Marcina P. zadzwonił Paweł, według gazety chodzi o warszawskiego adwokata Pawła Kunachowicza, członka rady nadzorczej Amber Gold. W rozmowie z nim Marcin P. miał znów mówić o spodziewanej wizycie ABW : "Panie Pawle, dostałem dziś informację od naszego kontrahenta, że jutro lub pojutrze mogą być u nas cisi panowie".

Jak wynika ze stenogramów, Marcin P. i jego otoczenie - podkreśla gazeta - wiedziało, że telefon P. jest podsłuchiwany. Jednym z tematów rozmów były m.in. kłopoty z telefonami na karty prepaidowe. W karty do telefonów - jak pisze tygodnik - miała zaopatrywać Marcina P. jego teściowa.

Tygodnik cytuje też esemesa P. do Jarosława Frankowskiego, dyrektora zarządzającego w OLT Express: "Nie rozliczamy samochodami płatności, potrzebujemy gotówki". Według "wSieci" to czytelny sygnał, że "oszust ani myśli rekompensować komukolwiek strat spowodowanych przez działalność Amber Gold, (...) liczy się tylko gotówka, którą można szybko wytransferować z przestępczego biznesu".

Marcin P., jak wynika ze stenogramów, dzwonił do gdańskiego oddziału NBP i pytał o możliwość sprzedaży sztabek złota. P. pyta urzędniczkę: "I one są od ręki kupowane? Pani orientuje się, jak to jest?". I mówi dalej: (...) to będzie około dziesięciu kilo, a to będzie duża kwota i nie wiem, jak to będzie w ogóle zrealizowane". Na koniec pyta: "A gotówką jest pani w stanie tyle wypłacić?".

Tygodnik przytacza też rozmowę Marcina P. z 30 lipca z Andrzejem Korytkowskim, szefem parabanku Finroyal, który Amber Gold miało kupić. P. - cytuje "wSieci" - powiedział wtedy: "Jak pan wie, u mnie pracuje syn premiera - pracował w OLT - i dopóki on pracował, to wydaje mi się, że nikt nas nie ruszył. W chwili obecnej może być tak, że ktoś na ruszy".

Według gazety Michał Tusk został wykorzystany do odwrócenia uwagi od spółek Marcina P. W rozmowie z 8 sierpnia P. w rozmowie z Frankowskim mówi: "Cześć Jarek, słuchaj potrzebuję skan umowy z Tuskiem i korespondencję mailową, jaką Magda prowadziła z Tuskiem i ty jaką prowadziłeś z Tuskiem". Na pytanie Frankowskiego: "co chcesz dalej z tym zrobić, oświadczenie wydać, tak?", P. odpowiada: "A...no mniej więcej tak".

P. rozmawiał też na temat Tuska - wynika ze stenogramów - z Michałem Lisieckim, wydawcą tygodnika "Wprost". Na sugestię Lisieckiego, że P. powinien nie organizować konferencji, a "raczej oświadczenia", P. odpowiada: "Teraz już bez konferencji (...), wszyscy się skupią na temat Michała Tuska i pytania lecą i od licha, i od was chyba dzisiaj ktoś do mnie napisał (...)". P. proponuje też Lisieckiemu: "Więc jakichś informacji jakbyście potrzebowali jeszcze na temat Michała Tuska, to ja też mogę wam przesłać w firmie korespondencji, esemesów, które on pisał (...).".

W tej rozmowie - wynika ze stenogramów - P. powiedział też, że to Tusk "starał się o tę robotę, nie my o niego". "My się wręcz baliśmy jego zatrudnić" - dodał.

Tygodnik podkreśla też, że w materiałach ABW w zasadzie nie ma stenogramów z rozmówi Katarzyny P. Wyjątkiem są dwa połączenia z jej bratem z 27 lipca. ABW odnotowała, że głos brata wskazuje na jego nietrzeźwość. Mężczyzna przywołał rozmowę z kolegą, "szefem w PG, nie tutaj, w Gdańsku", który miał mu powiedzieć: "że wystarczyłby jeszcze miesiąc (...), żeby LOT upadł. (...) dosłownie miesiąc.".