I tura wyborów parlamentarnych we Francji pokazała, że partia prezydenta Emmanuela Macrona nie powinna mieć w II rundzie problemu, by zdobyć większość. Gdyby jednak tak się nie stało, otrzyma poparcie w parlamencie części republikanów i socjalistów - mówi PAP Gregory Claeys.

We Francji w niedzielę trwa II tura wyborów parlamentarnych.

"To, co się stało w pierwszej turze wskazuje, że La Republique en Marche (LREM) nie będzie miała problemu, żeby dziś zdobyć absolutną większość w parlamencie. Prawdopodobieństwo, że tak się nie stanie, jest bardzo niskie" - ocenił w rozmowie z PAP Claeys, ekspert z brukselskiego think tanku Bruegel.

"Sondaże wskazują, że LREM będzie miała więcej niż 400 miejsc w liczącym 577 miejsc Zgromadzeniu Narodowym. Jeśli jednak nie zdobędzie takiego wyniku, będzie miała wsparcie ze strony części deputowanych z partii Republikanie i Partii Socjalistycznej (PS)" - dodał.

Ekspert podkreślił, że część centrowych polityków Republikanów i PS już wypowiedziała się, że poprze plany reform zapowiedziane przez Macrona. "Uważają siebie za część tej większości. Tak więc nawet jeśli teoretycznie LREM nie zdobędzie większości, będą mogli łatwo zdobyć poparcie polityków innych ugrupowań dla poszczególnych reform. Nie muszą się martwić" – zauważył Claeys.

Jego zdaniem, niespodzianką w wyborach byłaby wygrana znacznie większej liczby kandydatów z ramienia Republikanów i PS w Zgromadzeniu Narodowym, niż wynikało to z sondaży. "Po pierwszej turze i sukcesie Macrona socjaliści i republikanie wyszli z przekazem, że potrzebna jest większa dywersyfikacja partii politycznych. Być może część Francuzów wiedząc, że prezydent tak czy owak będzie miał większość, zagłosuje na kandydata jednej z tych partii. Nie można więc wykluczyć, że parlament będzie bardziej zdywersyfikowany, niż mówiły to wcześniej sondaże" – wskazał Claeys.

Ekspert uważa, że zwycięstwo da Macronowi możliwość rozpoczęcie reform z wykorzystaniem dekretów, co skróci proces legislacyjny. "Nie będzie dyskusji, tylko głosowania nad zmianami pod koniec lata. Znaczna większość da mu szansę na przeprowadzenie szybkich zmian w kraju" – podkreślił.

Według niego, tegoroczne wybory parlamentarne są ogromną porażką skrajnie prawicowego i populistycznego Frontu Narodowego (FN). "Wystarczy porównać wynik, jaki otrzymała Marine Le Pen w wyborach prezydenckich z rezultatem jej partii w wyborach parlamentarnych. Wynikało to m.in. z tego, że wielu wyborców Le Pen nie poszło do urn w pierwszej turze wyborów parlamentarnych (11 czerwca), mimo że oddali na nią głos w wyścigu o fotel prezydencki (23 kwietnia i 7 maja)" - tłumaczył ekspert.

"Są rozczarowani, myślą, że skoro nie mają prezydenta, to już na pewno nic nie mogą zrobić w tych wyborach. Powodem może być też to, że Le Pen słabo wypadła w debacie przed drugą turą wyborów prezydenckich. Część z jej wyborców stwierdziła, że nie była dobrze przygotowana" – mówił rozmówca PAP.

Wszystko wskazuje, że miażdżące zwycięstwo w drugiej turze wyborów parlamentarnych odniesie sojusz partii centrowo-liberalnych: LREM oraz Ruchu Demokratycznego (MoDem). Według ostatnich sondaży, sojusz LREM i MoDem Francois Bayrou, który we francuskim rządzie jest ministrem sprawiedliwości, może zdobyć w Zgromadzeniu Narodowym 440-470 miejsc. Większość bezwzględna wynosi 289 mandatów.

Jeśli przedwyborcze szacunki się potwierdzą, będzie to większość niewidziana we francuskim parlamencie od 1968 roku, gdy partia Charles'a de Gaulle'a zdobyła ponad 80 proc. miejsc.

Centroprawicowi Republikanie wraz z sojusznikami mogą liczyć na 60-90 miejsc, Partia Socjalistyczna na 20-35, lewica radykalna i jej komunistyczni sojusznicy na 10-25, a Front Narodowy na jedno do sześciu miejsc.

Eksperci przewidują, że frekwencja wyborcza będzie na poziomie 46 proc., a więc będzie jeszcze niższa niż w pierwszej turze głosowania 11 czerwca, gdy wyniosła 48,71 proc.

Krytycy prezydenta Macrona twierdzą, że prognozowana dla jego partii większość wynosząca ok. 80 proc. miejsc w Zgromadzeniu Narodowym to zagrożenie dla demokracji w kraju, który boryka się z wielkimi napięciami politycznymi. Dla Macrona druga tura wyborów ma być potwierdzeniem, że Francuzi chcą wdrożenia programu, z jakim wygrał on w maju wybory prezydenckie. Chodzi m.in. o liberalizację kodeksu pracy, odnowę moralną życia politycznego i nową ustawę antyterrorystyczną.

Z Paryża Łukasz Osiński (PAP)