Policjant obwiniony o przekroczenie uprawnień wobec Igora Stachowiaka - użycie paralizatora wobec skutego kajdankami zatrzymanego - został zwolniony - poinformował rzecznik komendanta głównego policji mł. insp. Mariusz Ciarka.

Wcześniej w piśmie przesłanym RPO zastępca komendanta głównego policji nadinsp. Helena Michalak informowała, że policjant jest nadal na zwolnieniu lekarskim. We wtorek wieczorem Ciarka potwierdził informacje RMF FM, że udało się formalnie wręczyć mu zwolnienie ze służby.

Odpowiadając na pytania zadane przez Rzecznika Praw Obywatelskich pod koniec maja, Michalak przypomniała działania policji zaraz po śmierci Igora Stachowiaka i po emisji programu "Superwizjer" w maju br. Napisała, że dzień po śmierci Stachowiaka w maju 2016 r. komendant miejski policji we Wrocławiu wszczął postępowanie dyscyplinarne przeciwko policjantowi, który został obwiniony o to, że przekroczył uprawnienia, używając paralizatora wobec zatrzymanego, w stosunku do którego zastosowano już inny środek przymusu bezpośredniego – skuto go kajdankami.

Postępowanie zawieszono, ponieważ policjant przez dwa miesiące był na zwolnieniu, a następnie uznano, że sprawą zajmie się prokuratura.

Komendant miejski we Wrocławiu wznowił postępowanie w maju 2017 r. - po programie w TVN – jednak "policjant, którego ono dotyczy, dostarczył kolejne zwolnienie lekarskie, dlatego postępowanie to do tej pory nie zostało zakończone" - poinformowała nadinsp. Michalak.

KGP informuje także w odpowiedzi, że powołany przez komendanta głównego policji zespół - złożony z funkcjonariuszy Biur Kontroli, Spraw Wewnętrznych oraz Kadr, Szkolenia i Obsługi Prawnej KGP - ocenił pozytywne i negatywne działania po śmierci Stachowiaka.

Za pozytywną uznano decyzję o zawieszeniu policjanta, który użył tasera; zespół ocenił zarazem, że zasadne byłoby "wszczęcie postępowania administracyjnego w przedmiocie zwolnienia policjanta ze służby znacznie wcześniej".

Negatywnie zespół ocenił m.in. brak nadzoru komendanta wojewódzkiego policji we Wrocławiu nad działaniami podjętymi przez komendanta miejskiego, brak właściwego nadzoru nad prawidłowym wypełnianiem zadań przez służbę prewencyjną, brak odpowiedniego nadzoru szefa staromiejskiego komisariatu nad działaniami funkcjonariuszy zatrzymujących Stachowiaka; zawieszenie w sierpniu ub.r. postępowania dyscyplinarnego przeciwko obwinionemu policjantowi, a także nierzetelne wyjaśnianie okoliczności dotyczących zastosowania siły fizycznej (chwytów obezwładniających) poprzedzającego zgon Igora Stachowiaka stosowanej przez sześciu funkcjonariuszy policji.

Odpowiedź KGP odnosi się też do zatrzymania świadków interwencji wobec Stachowiaka, informując, że nie złożyli oni zażalenia na zatrzymanie przez policję.

Igor Stachowiak został zatrzymany na wrocławskim rynku w maju ub.r. Według funkcjonariuszy, mężczyzna był agresywny i dlatego użyli paralizatora. Po przewiezieniu na komisariat stracił przytomność i pomimo reanimacji zmarł. Sprawa wróciła po wyemitowaniu reportażu w TVN24, gdzie m.in. pokazano zapis z kamery paralizatora, którego kilkakrotnie użyto wobec mężczyzny.

W związku z wydarzeniami sprzed roku, szef MSWiA odwołał komendanta dolnośląskiej policji, jego zastępcę ds. prewencji oraz komendanta miejskiego we Wrocławiu. Pod koniec maja nowy komendant dolnośląskie policji nadinsp. Tomasz Trawiński poinformował, że wszczęto administracyjną procedurę zwolnienia pięciu funkcjonariuszy komendy miejskiej i komisariatu Wrocław-Stare Miasto, a postępowanie dyscyplinarne będzie miał policjant wyjaśniający tę sprawę i odwołani komendanci miejscy.

Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Poznaniu. RPO zapowiedział, że nadal będzie monitorował tę sprawę.