To jest burza w szklance wody. Zniesienie wiz dla Ukraińców do krajów UE nie wpłynie diametralnie na polski rynek pracy - powiedział PAP Paweł Strzelecki ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.

Dodał, że zniesienie wiz dotyczy posiadaczy paszportów biometrycznych. "De facto te wizy nie były trudne do uzyskania przy poprzedniej regulacji. Teraz jest wygodniej. Nie zmieniają się regulacje dotyczące możliwości zatrudnienia. W praktyce jest to zatem zmiana niewielka" - wyjaśnił. I dodał: "To burza w szklance wody. Ta sytuacja nie wpłynie diametralnie na polski rynek pracy".

Wskazał, że aby Ukraińcy mogli legalnie pracować np. w Niemczech nadal będą musieli uzyskać pozwolenie na pracę. "Jedyna różnica jest więc taka, że być może będzie teraz trochę więcej nielegalnie pracujących Ukraińców w Europie Zachodniej" - zauważył Strzelecki. Ocenił jednak, że można sobie wyobrazić, iż takie sytuacje miały miejsce już w przeszłości, nim doszło do zniesienia wiz. "Ci ludzie mogli przyjeżdżać do Polski, a potem jechać do Europy Zachodniej i pracować tam nielegalnie przez 2-3 miesiące".

Jak podkreślił Strzelecki, Ukraińców przyciąga do Polski popyt na pracę. "Dajemy im pracę legalnie w dość łatwy sposób. Są zatrudniani na podstawie oświadczeń o pracę, które można dosyć łatwo uzyskać. Druga możliwość to pozwolenia na pracę, gdzie trzeba przejść tzw. test rynku pracy. Pracodawca musi sprawdzić na lokalnym rynku, że na warunkach, które proponuje nie może znaleźć pracowników krajowych. Coraz częściej się to zdarza. Nasze urzędy pracy świecą pustkami, bo jest coraz mniejsze bezrobocie" - powiedział.

Ekspert z SGH dodał, że bodźcem do migracji jest dla Ukraińców kryzys ekonomiczny w ich kraju, wysokie bezrobocie, co powoduje, że wynagrodzenia tam nie rosną.

Według Strzeleckiego Ukraińcy są niezbędni naszemu rynkowi pracy. "Bezrobocie jest u nas najniższe w historii. Stabilizują trochę naszą gospodarkę. Gdyby nie napływ pracowników z Ukrainy, to polscy pracodawcy mieliby dużo większe problemy z zatrudnieniem, co spowodowałoby, że gospodarka rozwijałaby się wolniej. Ponadto wzrost wynagrodzeń doprowadziłby do tego, że mielibyśmy dużo wyższą inflację. Można więc powiedzieć, że częściowo dzięki napływowi pracowników z Ukrainy wzrost PKB w Polsce jest dość wysoki i stabilny, a gospodarka nie jest bardzo przegrzana" - ocenił ekspert.