Zamiana ciał, znajdowanie w jednej trumnie kończyn i narządów kilku różnych osób to coś szokującego, działającego na wrażliwość każdego z nas - podkreślił w wywiadzie dla "Gazety Polskiej" przewodniczący Podkomisji ds. Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego pod Smoleńskiem dr Kazimierz Nowaczyk.

"Zamiana ciał, znajdowanie w jednej trumnie kończyn i narządów kilku różnych osób to coś szokującego, działającego na wrażliwość każdego z nas. Działanie Rosjan wobec ciał ofiar katastrofy smoleńskiej nie różni się -co do zasady - od innych działań, które były przeprowadzane przez nich w Smoleńsku, czyli przenoszenie części wraku, niszczenie samolotu, a więc ingerowanie w materiał dowodowy" - podkreślił przewodniczący podkomisji smoleńskiej.

Na pytanie czy podkomisja będzie występować do ABW z prośbą o udostępnienie wszystkich profanowanych przez Rosjan przedmiotów należących do ofiar katastrofy, Nowaczyk odparł: "Oczywiście". Dodał, że podkomisja występuje do państwowych instytucji i służb o wszystkie dokumenty, które mogą poszerzyć wiedzę o przyczynach i i przebiegu katastrofy smoleńskiej".

W wywiadzie Nowaczyk pytany był również o sugestie ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza, że niektóre z dokumentów były celowo ukrywane przez urzędników i funkcjonariuszy z poprzedniego układu oraz, czy sam się spotkał z takimi przypadkami. "Ocena tego nie jest celem podkomisji. Naszym celem jest dotarcie do źródeł. Podkomisja ma możliwość zdobywania różnych państwowych dokumentów, gwarantując przy tym osobom, które nam pomagają, zachowanie tej informacji do wiadomości podkomisji w ramach odpowiednich przepisów prawnych" - podkreślił Nowaczyk.

Na pytanie o tym, że we wrześniu 2010r. Donald Tusk został zawiadomiony przez ambasadora Jerzego Bahra, że w trumnie prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego oraz kilku innych ofiar znaleziono nie ich ciała i mimo to informacji tej nie przekazano rodzinom, a ekshumacje świadomie zatajono Nowaczyk odpowiedział, że trudno dziś znaleźć słowa, którymi adekwatnie mógłby określić zachowanie w tej sprawie byłego premiera obecnego przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska.

"Chodzi przecież nie tylko o dobro śledztwa i znalezienie przyczyn katastrofy, lecz także o postawę wobec rodzin ofiar katastrofy. Ukrycie przed bliskimi informacji o zamianie ciał naprawdę nie mieści się w żadnych standardach kulturowych" - dodał Nowaczyk.

Jak czytamy w wywiadzie zdaniem Nowaczyka w raporcie sporządzonym przez byłego ministra spraw wewnętrznych i szefa KBWL LP Jerzego Millera informacja o ofiarach została ograniczona do lapidarnej wzmianki na temat członków załogi i gen. Andrzeja Błasika. " Żadnych innych faktów na przykład rodzaju obrażeń, czy stanu poszczególnych ciał na miejscu katastrofy znaleźć tam nie sposób" - podkreślił.

Dodał, że jego zespół wspierany przez medyka sądowego, który współpracuje z amerykańskim patologiem Michaelem Badenem uczestniczy w ekshumacjach. "W związku z czym będziemy dysponowali pełnym materiałem z obecnych sekcji. Jednocześnie gromadzimy i analizujemy materiał stanowiący porównanie rozkładu szczątków wraku z położeniem na wrakowisku konkretnych ciał" - powiedział Nowaczyk.

Przewodniczący podkomisji smoleńskiej był również pytany o wyniki najnowszych badań przeprowadzonych 24 maja w Wojskowej Akademii Technicznej, które dotyczyły przypadku hipotetycznego uderzenia skrzydła TU-154 w brzozę, Z których jednoznacznie wynika, że nie jest możliwe, aby skrzydło tupolewa zostało przecięte przez drzewo.

"Badania te wykonane przez prof. Wiesława Biniendę zamykają dyskusję na temat zniszczenia skrzydła przez brzozę" - zaznaczył Nowaczyk. Dodał, że opierały się one na modelu skrzydła wykonanym przez naukowców WAT w oparciu o wymiary, które zostały zdjęte w Mińsku Mazowieckim ze skrzydła bliźniaczego samolotu TU - 154 nr 102.

Przewodniczący podkomisji smoleńskiej pytany był też jakie inne analizy i eksperymenty prowadzi obecnie podkomisja. "Rozmaite prace, dotyczące dziedzin tak różnych jak nawigacja czy mechanika trwają cały czas. Ostatnio wiele godzin i energii poświęciliśmy przygotowaniu raportu o możliwości wybuchu termobarycznego na pokładzie Tu- 154" - podkreślił. Dodał, że końcowa wersja tego dokumentu liczy około 600 stron i świadczy to o ogromie prac jaki został w tej sprawie wykonany " - podkreślił Nowaczyk.