Do ataku doszło zaledwie na cztery dni przed zaplanowanymi na czwartek wyborami parlamentarnymi. Konserwatyści i Partia Pracy zawieszają kampanię.
Siedem osób nie żyje, prawie 50 jest rannych. Taki jest bilans sobotniego zamachu w Londynie. Scenariusz był podobny do ataku z marca. Terroryści wjechali vanem w tłum na moście London Bridge. Następnie zaatakowali nożami ludzi bawiących się w restauracjach i pubach na targu Borough Market. Według świadków dźgali przypadkowe osoby, krzycząc „To dla Allaha!”. Wszystkich trzech napastników – po ośmiu minutach od ataku – zastrzeliła policja. Na publikowanych w mediach społecznościowych zdjęciach widać, jak jeden z nich ma na sobie coś, co przypomina pas szahida. Wcześniej pojawiły się informacje o trzech wybuchach w mieście. Jak później podał dziennik „Daily Mail”, kamizelki miały tylko imitować oprzyrządowanie zamachowców samobójców.
– To był zamierzony i tchórzliwy atak na niewinnych londyńczyków i gości naszego miasta, cieszących się sobotnim wieczorem. Nie ma dla tego usprawiedliwienia – komentował Sadiq Khan, burmistrz brytyjskiej stolicy. – Nie damy się zastraszyć terroryzmowi – dodał.
– To czas, by powiedzieć, że dosyć znaczy dosyć – powiedziała szefowa rządu Theresa May. Dodała, że zamachy są połączone „ideologią islamskiego ekstremizmu”, i obiecała zaostrzenie polityki antyterrorystycznej.
Zamach natychmiast potępiła Brytyjska Rada Muzułmanów, a do Londynu zaczęły napływać kondolencje z całego świata. – Kolejny bestialski atak, kolejne ofiary. Kondolencje i wyrazy współczucia. Europa musi odważnie przeciwstawić się terrorystom – napisała na Twitterze polska premier Beata Szydło.
Wśród ofiar zamachu są obcokrajowcy. Nasze MSZ sprawdzało, czy wśród rannych i zabitych nie ma Polaków.
Zawieszona kampania
Do zamachu doszło zaledwie kilka dni przed zaplanowanymi na czwartek wyborami parlamentarnymi i trzynaście dni po bestialskim ataku w czasie koncertu Ariany Grande w Manchesterze, w którym zginęły 23 osoby. Partia Konserwatywna zapowiedziała, że w związku z tragicznymi wydarzeniami zawiesza kampanię. Podobną decyzję podjął lider Partii Pracy Jeremy Corbyn.
Po marcowym i majowym zamachu analitycy przewidywali wzrost przewagi konserwatystów w sondażach. Ostatnie tygodnie pokazują jednak trend odwrotny i zmniejszający się dystans między ugrupowaniem rządzącym i laburzystami. Jeszcze do niedawna spodziewano się, że premier Theresa May stanie się najsilniejszym premierem od końca II wojny światowej, co pozwoli jej twardo negocjować brexit z Komisją Europejską. Te kalkulacje mogą się okazać błędne.
Przedterminowe wybory parlamentarne zaplanowano na 8 czerwca. Decyzję w sprawie skrócenia 56 kadencji parlamentu podjęła Izba Gmin 19 kwietnia. Za wnioskiem w tej sprawie złożonym przez premier Theresę May opowiedziało się 522 parlamentarzystów. Utrzymujące się wysokie zagrożenie terrorystyczne może wpłynąć na frekwencję. Według sondażu opublikowanego pięć dni temu przez „The Times”, przeprowadzanego przez tydzień na dużej, 50-tysięcznej próbie, Partia Konserwatywna cieszy się poparciem 42 proc. Brytyjczyków, a Partia Pracy – 38 proc. Jeszcze kilka tygodni wcześniej przewaga konserwatystów była ponad 20-punktowa.
Trump zaostrzy prawo
W reakcji na zamach w Londynie prezydent USA Donald Trump w nocy z soboty na niedzielę na Twitterze napisał: „Cokolwiek Stany Zjednoczone mogą zrobić, by pomóc Londynowi i Zjednoczonemu Królestwu, będziemy z wami”. We wcześniejszym tweecie napisał: „Musimy być sprytni, czujni i nieustępliwi. Potrzebujemy, by sądy zwróciły nam nasze prawa. Potrzebujemy zakazu wjazdu jako dodatkowego poziomu bezpieczeństwa” – ocenił prezydent.
W ten sposób nawiązał do zakazu wjazdu dla mieszkańców sześciu krajów zamieszkanych w większości przez muzułmanów, zawartego w jego dekrecie, który został zablokowany przez sąd.
Seria ataków, która przetoczyła się przez Wielką Brytanię, może zostać wykorzystana przez prezydenta USA do reanimowania jego restrykcyjnej polityki wobec przybyszów z państw muzułmańskich. Media na Wyspach Brytyjskich krytykują łączenie sobotniej tragedii z polityką wewnętrzną USA.
Panika w Turynie
W nocy z soboty na niedzielę doszło również do dramatycznych wydarzeń w Turynie. Ponad tysiąc osób odniosło obrażenia, gdy w strefie kibica na Piazza San Carlo, zorganizowanej z okazji finału Ligi Mistrzów, wybuchła panika. Ludzie rzucili się do ucieczki, tratując innych. Dwie osoby są w poważnym stanie. Działo się to w trakcie transmisji z Cardiff, gdzie trwał mecz finału Ligi Mistrzów Real Madryt – Juventus Turyn.
Przyczyną chaosu było zawalenie się części metalowej konstrukcji. Gdy ludzie usłyszeli huk, pojawiła się plotka o bombie.
– Nagle znalazłem się na ziemi – mówi jeden ze świadków cytowanych przez dziennik „La Stampa”. – Usłyszeliśmy huk, a potem wszyscy zaczęli biec – opowiada następny. W jednej chwili tysiące ludzi zaczęło napierać – dodawał. Bilans poszkodowanych rósł w ekspresowym tempie.
Wcześniej pojawiły się informacje o wybuchach w mieście.