Od 2002 r. w polskich szpitalach dokonano 7270 aborcji, w 90 proc. ze względów eugenicznych - poinformował w czwartek Mariusz Dzierżawski z Fundacji Pro-Prawo do Życia. Zdaniem fundacji Ministerstwo Zdrowia nie ma kontroli nad procedurą aborcji w szpitalach.

W czwartek, w Dniu Dziecka, przed gmachem resortu zdrowia fundacja zorganizowała konferencję prasową.

Jak powiedział dziennikarzom Mariusz Dzierżawski z zarządu fundacji, od 2002 r. w polskich szpitalach dokonano 7270 aborcji; 90 proc. - z powodu ciężkiego uszkodzenia płodu. "Dane te pochodzą ze sprawozdań z wykonania ustawy aborcyjnej, składanych przez rząd Sejmowi" - poinformował Dzierżawski.

Dodał, że w jego opinii odpowiedzialny za tę sytuację jest Stanisław Radowicki, krajowy konsultant w dziedzinie ginekologii i położnictwa, za którego kadencji liczba dokonywanych aborcji znacząco wzrosła - z 159 w 2002 r. do 1040 w 2015 r. Członkowie fundacji domagają się dymisji Radowickiego. W tej sprawie fundacja stworzyła petycję adresowaną do ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła, którą można podpisać na stronie www.ratujdzieci.pl.

Dzierżawski poinformował, że fundacja nawiązała korespondencję z ministerstwem zdrowia, z której wynika, że resort nie ma kontroli nad procedurą aborcji w polskich szpitalach. "Z pisma podpisanego przez ówczesnego wiceministra zdrowia Jarosława Pinkasa wynika, że nie ma żadnych ograniczeń czasowych w wykonywaniu aborcji eugenicznej, można jej dokonywać do ostatniego dnia ciąży. Pan minister ma świadomość, że w wyniku aborcji rodzą się żywe dzieci i zostają pozostawione bez pomocy, aby umarły i uważa, że to jest w porządku" - powiedział Dzierżawski. Dodał, że resort nie sprawdza trafności postawionej diagnozy, będącej wskazaniem do aborcji i nie posiada danych, w jakim procencie te diagnozy okazały się błędne.

Dzierżawski zapowiedział, że Fundacja Pro-Prawo do Życia będzie składać pozwy w sprawie szpitali, które nie zareagowały na wezwanie do przedstawienia informacji publicznej o liczbie dokonywanych w nich aborcji. "W planach mamy skierowanie pięciu pozwów przeciwko szpitalom m.in. w Poznaniu i Tczewie" - poinformował.

W oświadczeniu przesłanym PAP ministerstwo zdrowia przypomniało, że wszystkie szpitale, które podpisały kontrakt z NFZ, mają obowiązek udzielania przewidzianych świadczeń "w pełnym zakresie i zgodnie z obowiązującym prawem", w tym zabiegów przerywania ciąży.

Resort zaznaczył, że dane na temat przeprowadzanych w Polsce zabiegów przerwania ciąży są gromadzone w oparciu o sprawozdania opracowywane w związku z realizacją Programu badań statystycznych statystyki publicznej na dany rok. Dane te nie obrazują liczby zabiegów przerwania ciąży w podziale na poszczególne szpitale, ponieważ zgodnie z ustawą o statystyce publicznej "dane jednostkowe identyfikowalne zebrane w badaniach statystycznych podlegają bezwzględnej ochronie, nie mogą być one publikowane ani udostępniane". Mogą one być wykorzystywane wyłącznie do celów statystycznych. "Udostępnianie lub wykorzystywanie tych danych dla innych celów niż podane w ustawie jest zabronione (tajemnica statystyczna) pod rygorem odpowiedzialności karnej" - dodało MZ.

Fundacji Pro-Prawo do Życia od lat walczy o wprowadzenie zakazu aborcji; m.in. z jej inicjatywy kierowane były do Sejmu projekty zaostrzające obowiązujące przepisy. Fundacja była zaangażowana również w ostatnią próbę zmiany ustawy, a jej przedstawiciele byli członkami komitetu "Stop aborcji", który w zeszłym roku wniósł do Sejmu projekt całkowicie zakazujący i penalizujący przerywanie ciąży. W wrześniu skierowany on został do dalszych prac. Posłowie odrzucili natomiast rozpatrywany w tym samym czasie projekt komitetu "Ratujmy kobiety", który przewidywał m.in. możliwość aborcji bez ograniczeń do 12 tygodnia ciąży. Reakcją na decyzję posłów były tzw. czarne protesty w całym kraju. Ostatecznie 6 października Sejm odrzucił również projekt komitetu "Stop aborcji".(PAP)