Dzisiaj b. minister zdrowia Ewa Kopacz próbuje umyć ręce i wykręcić się od jakiejkolwiek odpowiedzialności ws. tego, co wydarzyło się w Smoleńsku - powiedział w środę w Sejmie rzecznik rządu Rafał Bochenek.

We wtorek Ewa Kopacz jest przesłuchiwana w charakterze świadka w śledztwie dotyczącym m.in. nieprzeprowadzenia sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej.

W środę w Sejmie Bochenek odniósł się do tej kwestii w kontekście przeprowadzanych przez prokuraturę ekshumacji ofiar katastrofy. "Dzisiaj politycy PO tylko i wyłącznie mówią o upolitycznieniu tej sprawy, a my mówimy: nie. Dzisiaj trzeba stanąć w prawdzie, trzeba wreszcie wyjaśnić do końca okoliczności, jak były przeprowadzane wszystkie działania w Smoleńsku, tam na miejscu" - powiedział rzecznik rządu.

Jak dodał trzeba też wyjaśnić po co tak naprawdę Ewa Kopacz pojechała do Smoleńska po katastrofie. "Przecież od samego początku mówiła, że była tam po to, aby z ramienia państwa polskiego nadzorować wszystkie czynności, które były przeprowadzane" - wskazał Bochenek. Tymczasem, mówił, dzisiaj z jej wypowiedzi wynika, że była tam tylko po to, aby opiekować się rodzinami smoleńskimi, co jest - jak podkreślił - oczywistą nieprawdą.

"Dzisiaj próbuje umyć ręce i wykręcić się od jakiejkolwiek odpowiedzialności" - ocenił rzecznik rządu. Jak zauważył, po powrocie Kopacz do kraju z Rosji wszyscy politycy Platformy, którzy byli w Smoleńsku, mówili, że uczestniczyli we wszystkich procedurach, które były przeprowadzane przez Rosjan.