Wszystko, co robił Donald Tusk i PO w związku z katastrofą smoleńską było jednym wielkim kłamstwem; to, co ta ekipa zrobiła dyskwalifikuje ją w sensie politycznym; to powinien być polityczny koniec tej formacji - stwierdził we wtorek prezydencki minister Andrzej Dera.

"To, co dzisiaj odkrywają, co znajdują w grobach tych osób, które zginęły, jest po prostu niebywałym skandalem. I odpowiedzialność karna moim zdaniem jest w tym przypadku nieunikniona. Ponieważ wprowadzono w błąd organy państwa, ordynarnie i świadomie. Tu nie można mówić o żadnym przypadku. W związku z tym powinna być odpowiedzialność polityczna, to powinna być infamia" - powiedział Dera w Telewizji Republika.

Według niego, "cała ta sytuacja pokazuje w jaki sposób byliśmy okłamywani i oszukiwani". "To powinno być zapamiętane, nie ma miejsca na kłamców w polityce, no bo to są tacy kłamcy, którzy kłamali przed narodem, przed organami państwa, którzy wprowadzali w błąd" - mówił.

Podkreślał, że sprawa pochówku ofiar katastrofy smoleńskiej ma wymiar państwowy. "Mówimy o tym, że zginęły najważniejsze osoby w państwie (...) To, co ta ekipa zrobiła, wszyscy dziś widzimy rzeczy, które - w moim rozumieniu - dyskwalifikują w sensie politycznym tę formację" - mówił Dera.

Dera odniósł się też do słów b. szefa MON Tomasza Siemoniaka (PO), który pytany, czy w obliczu ujawnionych nieprawidłowości przy identyfikacji i pochówku ofiar katastrofy smoleńskiej, decyzja o ekshumacjach nie powinna była zapaść wcześniej, odparł, że tego typu pytania należy kierować do prokuratury.

"Teraz będzie szukanie winnego. To politycy, to pani Ewa Kopacz mówiła z mównicy sejmowej, a nie prokuratorzy. Prokuratorzy powinni tam być, ale nie byli. Odpowiedzialność polityczną za to ponosi Donald Tusk, który był wówczas premierem i sam powiedział, że bierze pełną odpowiedzialność i powinien tę odpowiedzialność ponieść. Błędy zostały zrobione na każdym szczeblu władzy, a największy błąd jaki zrobiono w tej sprawie, to błąd popełniony przez Donalda Tuska, czyli oddanie śledztwa w ręce rosyjskie" - powiedział Dera.

Według niego, "były odpowiednie dokumenty, które pozwalały Polakom prowadzić śledztwo". "Ale tej władzy było to wygodne, że +niech to robią Rosjanie, nas się nie będą czepiać, będziemy mieli spokój+" - mówił prezydencki minister.

"Dziś można powiedzieć, że doprowadzono do celowej profanacji tych zwłok. Bo jeżeli my się dowiadujemy, że zwłoki generałów były w workach na śmieci zaciągnięte jakąś taśmą, to po prostu jest niewyobrażalne(...) Już nie mówię dziś o przyczynach, ja mówię o tym, w jaki sposób władze zachowały się wobec jednej z największych tragedii, jakie w dziejach naszego narodu się wydarzyły. To jest coś, co myślę, że przejdzie do annałów politycznych XXI wieku. No i odpowiedzialność jest ewidentna" - dodał.

"W moim odczuciu po tym, co się stało, po ostatnich wydarzeniach, ta formacja nie ma prawa, z punktu widzenia politycznego, uzyskać jakiejkolwiek akceptacji społecznej Polaków, ponieważ ordynarnie kłamała, od początku do końca i kłamie. A jeśli ktoś kłamie, to myślę, że Polacy są na tyle wrażliwym społeczeństwem, że w tym momencie powinien być polityczny koniec. Wszystko, co robił Donald Tusk i PO było jednym wielkim kłamstwem, kłamali w sprawie katastrofy smoleńskiej, kłamali po katastrofie smoleńskiej i dzisiaj kłamią mówiąc: +to nie my, to inni+" - powiedział Dera.

Prokuratura Krajowa potwierdziła we wtorek informacje "Faktu", że w trumnie b. dowódcy Wojsk Specjalnych gen. Włodzimierza Potasińskiego znajdowały się szczątki trzech innych osób. W poniedziałek PK informowała, również po tekście "Faktu", w trumnie b. Dowódcy Operacyjnego Sił Zbrojnych, gen. Bronisława Kwiatkowskiego znaleziono szczątki innych osób. Na początku roku okazało się, że zamienione zostały ciała b. szefa PKOl Piotra Nurowskiego i b. prezydenckiego ministra Mariusza Handzlika.

Również we wtorek rzeczniczka Prokuratury Krajowej Ewa Bialik poinformowała we wtorek, że b. minister zdrowia Ewa Kopacz została wezwana na przesłuchanie, w charakterze świadka, w śledztwie dotyczącym m.in. nieprzeprowadzenia sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej. Wcześniej, w tej samej sprawie prokuratorzy wezwali na przesłuchanie w lipcu szefa Rady Europejskiej i b. premiera Donalda Tuska. Termin przesłuchania Kopacz nie jest na razie znany.

Kopacz, w czasie, gdy doszło do katastrofy smoleńskiej, pełniła funkcję ministra zdrowia. Po katastrofie, wraz z zespołem ekspertów, pojechała do Moskwy, by uczestniczyć w identyfikacji ofiar. Część bliskich ofiar zarzucała jej później, że na miejscu nie dopilnowano prac strony rosyjskiej.

Decyzja o przeprowadzeniu ekshumacji 83 ofiar katastrofy (wcześniej, w latach 2011-12, przeprowadzono dziewięć ekshumacji, decyzja o nich wynikała m.in. z wykrytych nieprawidłowości w rosyjskiej dokumentacji medycznej; cztery osoby zostały skremowane) zapadła w zeszłym roku. Do tej pory ekshumowano 26 ciał; ostatnie - we wtorek. Nie podano o czyj grób chodzi.

Wątpliwości dotyczące m.in. tożsamości ofiar pojawiły się już w 2011 r., kiedy rodziny dostały dokumentację medyczną sporządzoną przez Rosjan. Przeprowadzono wówczas dziewięć ekshumacji (w l. 2011-12) i stwierdzono, że sześć ciał zostało złożonych nie w swoich grobach. Biegli, którzy wówczas przeprowadzali badania, ocenili, że błędy są w 90 proc. rosyjskiej dokumentacji medycznej. (PAP)