Pięć sondaży opublikowanych z soboty na niedzielę wskazało na zmniejszającą się przewagę rządzącej Partii Konserwatywnej nad opozycyjną Partią Pracy na mniej niż dwa tygodnie przed wyborami parlamentarnymi w Wielkiej Brytanii.

Według najnowszych badań torysi wciąż mogą liczyć na przewagę pomiędzy 6 a 14 punktów procentowych, jednak w porównaniu z poprzednimi sondażami tych samych firm odnotowali straty od 2 do 6 punktów procentowych.

W momencie ogłoszenia przedterminowych wyborów w połowie kwietnia br. premier Wielkiej Brytanii Theresa May mogła liczyć według sondaży na nawet ponad 20 pkt proc. przewagi nad laburzystami. Zdaniem wielu komentatorów wskazywało to na możliwość osiągnięcia wyniku wyborczego lepszego od lub porównywalnego ze zwycięstwami Tony'ego Blaira w 1997 roku, którego Partia Pracy zdobyła 419 z 659 mandatów i Margaret Thatcher z 1983 roku, której Partia Konserwatywna uzyskała 397 z 650 miejsc w parlamencie.

Według obecnej prognozy serwisu Electoral Calculus, May może liczyć nawet na 383 z 650 mandatów, ale opublikowane z soboty na niedzielę badania potwierdzają trwający od co najmniej dwóch tygodni trend spadkowy w poparciu dla partii rządzącej.

Jednocześnie szczegółowe badania ComRes dla tabloidu "Sun on Sunday" wskazały, że obecny lider Partii Pracy Jeremy Corbyn jest wyraźnie preferowany przez wyborców, dla których najważniejszymi tematami są publiczna służba zdrowia (41 proc. do 25 proc. dla May), ochrona interesów rodzin pracujących (41 proc. do 28 proc.) i ochrona interesów osób starszych (43 proc. do 20 proc.).

Jak wynika z sondażu, również program Partii Pracy, stawiający na redystrybucję majątku, zwiększenie roli państwa i renacjonalizację kluczowych obszarów gospodarki, został lepiej przyjęty niż kontrowersyjny manifest rządzącej Partii Konserwatywnej. Na pytanie o to, czyje propozycje są lepsze "dla mnie i mojej rodziny", 42 proc. wyborców wskazało na laburzystów, a tylko 37 proc. na torysów.

Premier May wciąż jednak jest postrzegana przez Brytyjczyków jako lepsza od Corbyna jako szef rządu (51 proc. do 30 proc.), a wyborcy ufają jej bardziej w kwestiach dotyczących bezpieczeństwa i walki z terroryzmem (42 proc. do 16 proc.) i uzyskania korzystnego wyniku w negocjacjach w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej (48 proc. do 18 proc.).

Według wielu brytyjskich mediów zmiany w sondażach wzbudziły jednak niepokój w szeregach Partii Konserwatywnej, która będzie próbowała "zresetować" swoją kampanię po zamieszaniu wokół planów reformy zmuszającej starszych ludzi, potrzebujących opieki w domu, do zgody na wypłacenie potencjalnie nieograniczonych kwot z wartości swoich nieruchomości po ich śmierci.

Dziennik "Sunday Times" poinformował o tym, że partia zmaga się z wewnętrznymi podziałami wokół programu wyborczego i główny strateg wyborczy ugrupowania Sir Lynton Crosby zdecydował się na powrót do głównego przekazu z początku kampanii dotyczącego kompetencji i zdolności premier May do uzyskania dobrego porozumienia w sprawie Brexitu.

Źródła gazety w Partii Konserwatywnej podkreśliły również, że decyzja May o ogłoszeniu przedterminowych wyborów będzie oceniana jako porażka, jeśli nie uda jej się powiększyć obecnej samodzielnej większości w Izbie Gmin z 17 do co najmniej 80 mandatów, co pozwoliłoby rządowi na skuteczne przeprowadzanie niezbędnych propozycji legislacyjnych bez konieczności paktowania z opozycją.

W poniedziałek May i Corbyn wezmą udział w telewizyjnym programie telewizji Sky News i Channel 4, w którym będą (osobno, po kolei) odpowiadali na pytania Jeremy'ego Paxmana, weterana BBC i uznawanego za jednego z najtrudniejszych dziennikarzy od wywiadów politycznych w kraju. Następnie zmierzą się z publicznością w studiu, której kompozycja będzie odzwierciedlać preferencje polityczne Brytyjczyków.

Ze względu na odmowę premier May nie dojdzie jednak do bezpośredniej debaty pomiędzy obojgiem liderów.

Przedterminowe wybory do Izby Gmin odbędą się 8 czerwca br.

Z Londynu Jakub Krupa (PAP)