Lider brytyjskiej Partii Pracy Jeremy Corbyn ocenił w piątek, że "wojna z terrorem nie działa", i zapowiedział, że w przypadku zwycięstwa jego ugrupowania w wyborach parlamentarnych nowy rząd zmieni politykę zagraniczną i zrezygnuje z interwencji zbrojnych.

W swoim pierwszym wystąpieniu po wznowieniu w kraju kampanii wyborczej po trzech dniach przerwy ze względu na poniedziałkowy zamach terrorystyczny w Manchesterze Corbyn podkreślił, że "naród jest zjednoczony w szoku i żałobie po tym, gdy wyjście na koncert skończyło się okrutnym atakiem terrorystycznym i brutalną rzeźnią niewinnych ludzi".

Szef laburzystów pochwalił służby ratunkowe, policję i wszystkich, którzy pomagali w pierwszych godzinach poszkodowanym w zamachu. "To właśnie ci ludzie są siłą i sercem naszego społeczeństwa; są krajem, który kochamy i któremu chcemy służyć" - powiedział.

"Terroryści i ich akty okrucieństwa nigdy nas nie podzielą i nigdy nas nie pokonają. Nie udało im się w Westminsterze dwa miesiące temu (6 osób zginęło, 49 było rannych w ataku w pobliżu brytyjskiego parlamentu - PAP), nie udało się po morderstwie (brytyjskiej posłanki Partii Pracy zabitej przez prawicowego ekstremistę - PAP) Jo Cox rok temu, ani w Londynie w lipcu 2005 roku. Godna podziwu odpowiedź mieszkańców Manchesteru i ich inspirujące akty heroizmu i dobra pokazują, że znowu im się nie uda" - argumentował Corbyn.

Jednocześnie ostrzegł przed obarczaniem społeczności brytyjskich muzułmanów kolektywną odpowiedzialnością za zamachy, podkreślając, że niektórzy "używają tej okazji do próby skierowania naszych społeczności przeciwko sobie", i dodając, że "mężczyzna, który dokonał zamachu w Manchesterze, nie reprezentuje wszystkich muzułmanów".

Lider Partii Pracy zapowiedział jednocześnie, że w razie zwycięstwa w zaplanowanych na 8 czerwca wyborach jego rząd planuje zmiany w polityce, zarówno wewnętrznej, jak i zagranicznej. Jak podkreślił, jego intencją jest m.in. cofnięcie wprowadzonych przez Partię Konserwatywną cięć w budżetach służb ratunkowych, policji i służb bezpieczeństwa. "Nie możemy oszczędzać na ochronie i opiece medycznej" - zaznaczył.

Corbyn powiedział również, że nowy rząd znacznie zmieni swoją politykę zagraniczną, rezygnując z udziału w wojnach na Bliskim Wschodzie.

"Wielu ekspertów, w tym zawodowców w naszych służbach wywiadowczych i bezpieczeństwa, wskazało na związek pomiędzy wojnami, które nasz rząd wspierał i w których walczył, takimi jak w Libii, a rozwojem terroryzmu w kraju" - mówił.

Jak zaznaczył, "ta ocena w żadnym stopniu nie zmniejsza winy tych, którzy atakują nasze dzieci (...), ale dobre zrozumienie przyczyn terroryzmu jest kluczowym elementem skutecznej odpowiedzi, która wzmocni ochronę naszych obywateli; która walczy z terroryzmem, a nie wzmacnia go".

"Musimy być odważni i przyznać, że wojna z terrorem po prostu nie działa. Potrzebujemy mądrzejszego sposobu, który pozwoli na zredukowanie zagrożenia ze strony państw, które żywią terrorystów i wspierają rozwój terroryzmu" - przekonywał. "Obecność armii na naszych ulicach dzisiaj jest przypomnieniem, że dotychczasowe podejście zawiodło" - dodał.

Odpowiadając na komentarze Corbyna, minister obrony w rządzie Theresy May Michael Fallon oskarżył lidera Partii Pracy o to, że "zawsze był delikatny wobec terroryzmu" i głosował przeciwko proponowanym przez kolejne rządy propozycjom legislacyjnym w tej sprawie.

Z kolei Paddy Ashdown, były lider proeuropejskich Liberalnych Demokratów, oskarżył Corbyna o "próbę upolitycznienia wydarzeń".

"To nie jest czas ani wydarzenie, na którym można próbować zbić polityczny kapitał. Rodziny ofiar mają prawo oczekiwać, że partie polityczne odpowiedzą na tę niewyobrażalną zbrodnię z ostrożnością i wrażliwością" - dodał.

Przedterminowe wybory parlamentarne w Wielkiej Brytanii odbędą się 8 czerwca br. Ostatnie sondaże pokazują zmniejszającą się przewagę rządzącej Partii Konserwatywnej nad opozycyjną Partią Pracy, która w piątkowym sondażu spadła do najniższego od początku kampanii poziomu 5 punktów procentowych.