Przesłuchanie przez sejmową komisją śledczą ds. Amber Gold b. ministra transportu Sławomira Nowaka jest istotne ze względu na luki w dokumentacji - mówi przewodnicząca komisji Małgorzata Wasserman (PiS). Według niej Nowak robił wszystko, by nie odpowiedzieć na pytania, które były trudne.

Wassermann odniosła się w środę w wywiadzie dla TVP1 do wtorkowego przesłuchania przez sejmową komisją śledczą ds. Amber Gold byłego ministra transportu w rządzie PO-PSL. Zeznawał on we wtorek przed komisją przez prawie 8 godzin. Pytania komisji dotyczyły m.in.

"Każde przesłuchanie jest ważne i szczególne, dlatego, że dopiero suma przesłuchań i dokumentów, którymi dysponujemy pozwoli nakreślić całościowy obraz. Dla mnie to przesłuchanie było dość istotne zwłaszcza w tych aspektach, w których są luki w dokumentacji. Na przykład taką bardzo istotną kwestią jest fakt, że pan minister nie był w stanie przez cały okres swojego rządu, do wybuchu afery wskazać żadnego przejawu swojego nadzoru nad Urzędem Lotnictwa Cywilnego" - powiedziała posłanka.

Jak zaznaczyła, z przepisów wprost wynika, że minister transportu bezpośrednio nadzoruje ULC. Tymczasem, zauważyła, nie ma ani jednego dokumentu, który by wskazywał, że Nowak interesował się tym, co się dzieje w ULC przez okres sprawowania swojej funkcji.

Przywołała też zeznania przed komisją jednego z pracowników departamenty Ministerstwa Transportu, który powiedział: +powiedźmy sobie szczerze nie mieliśmy ludzi i nie umieliśmy ich kontrolować+. Powołała się też na raport Najwyższej Izby Kontroli, która - jak mówiła - wystawiła mu ocenę miażdżącą, negatywną, mówiąc o tym, że nie tylko nie nadzorował, nie kontrolował, nie wiedział, co się tam działo.

"Dojdziemy teraz, do 24 maja 2012 r. kiedy już nie może powiedzieć, że nie wie o istnieniu tej firmy (OLT Express), bo dostaje notatkę z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Tę notatkę poza nim dostaje pięć najważniejszych osób w państwie. I po pierwsze, co jest szokujące, pan minister twierdzi, że zapoznaje się z nią 12 czerwca. Przypomniałam - jest ministrem transportu, a mamy Euro 2012. Proszę sobie wyobrazić, że w notatce byłoby napisane, że jest informacja, że jest przygotowywany zamach terrorystyczny na stadionie. To jest nie do uwierzenia, że pan minister może powiedzieć, że ja przeczytał po przeszło dwóch tygodniach" - zauważyła Wassermann.

Szefowa komisji śledczej pytana czy wierzy w wyjaśnienia Nowaka odpowiedziała, że jest w stanie to zweryfikować dopiero po lekturze akt niejawnych.

Przypomniała, że Urząd Lotnictwa Cywilnego może w każdej chwili, pod każdym kątem skontrolować każdy podmiot, który mu podlega, a jeżeli znajdzie nieprawidłowości może wydać natychmiastową decyzję o odebraniu koncesji.

"Odebranie koncesji powoduje z dnia na dzień zaprzestanie działalności firmy" - dodała. Według niej zastanawiające jest dlaczego Nowak czeka do 16 sierpnia z zarządzeniem kontroli. Przypomina, że najwięcej wypłat z Amber Gold miało miejsce w kwietniu, maju, czerwcu i lipcu 2012 r. Według niej, gdyby minister wcześniej podjął decyzję "miliony złotych zostałyby w kieszeniach Polaków".

Wassermann mówiła, także, że pierwsze oświadczenie Nowaka przed komisją śledczą "odczytane z kartki, a nie powiedziane z głosy, wprowadzało opinie publiczną w błąd, począwszy od tego, ze pan minister powiedział, że wysłał kontrolę w czerwcu, zaraz po tym jak ABW zawiadamiało go o tym niebezpieczeństwie". "To jest czysta nieprawda" - podkreśliła posłanka PiS.

W jej ocenie, Nowak zwłaszcza na te pytania, na które trudno było mu odpowiedzieć, odpowiadał mówił, że to są pytania z tezę, polityczne. "Trzeba było do tych pytań wracać do skutku, to spowodował, że to przesłuchanie trwało 8 godzin". Według Wassermann, nie była kwestia wielości pytań. "Pan minister robił wszystko, żeby na te pytania, które były trudne nie odpowiedzieć" - dodała.

Posłanka odniosła się też do wypowiedzi Nowaka, w których zasłaniał się niepamięcią. "Pan minister mówi, że nie jest w stanie przypomnieć sobie, czy po tej notatce pan premier poprosił go na rozmowę, czy on poprosił premiera o rozmowę, czy po wybuchu afery ktokolwiek kogoś poprosił o rozmowę, czy w ogóle rząd poruszał ten temat" - zaznaczyła.

"W związku z tym, są dwie możliwości. Albo jest taka możliwość, że rząd Donalda Tuska po prostu - powiedziałabym w sposób taki mało elegancji - oszukał Polaków, dlatego, że w ogóle się tym tematem nie zajmowali i niczego sobie nie wytłumaczyli, nie rozmawiali na ten temat. Albo jest taka sytuacja, że rozmawiano, ale w taki sposób, że pan minister Nowak nie chce tego opinii publicznej ujawnić" - powiedziała.

"Jest bardzo proste pytanie, ono się po prostu ciśnie na usta: czy powodem tego, że pan minister od 24 maja do 16 sierpnia nie reaguje jest fakt, że w tej firmie jest syn premiera i trzeba go po prostu go stamtąd ewakuować" - dodała Wassermann. (PAP)