Gdy politykom opozycji nie pasują wypowiedzi sędziego, wywierają presję, by ustąpił ze stanowiska, ale gdy pasują wypowiedzi innego sędziego, to argumentują, że każdy ma prawo głosu. Trzeba tę hipokryzję piętnować - mówi poseł PiS Stanisław Piotrowicz.

Tak szef sejmowej komisji sprawiedliwości komentuje dla portalu "wPolityce" sprawę wypowiedzi sędziego TK prof. Lecha Morawskiego na konferencji w Oksfordzie. Według mediów, miał tam mówić m.in. o korupcji wśród sędziów Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego oraz że "czołowi polscy politycy są skorumpowani".

"To oczywiste, że gra toczy się o coś zupełnie innego niż wykład prof. Morawskiego. Część sędziów Trybunału Konstytucyjnego nie akceptuje pana sędziego Morawskiego jako pełnoprawnego członka Trybunału. Temu stanowisku wielokrotnie dawał wyraz były (były) prezes Andrzej Rzepliński. Przejawiało się to choćby w tym, że w sposób bezprawny nie dopuszczał sędziego Morawskiego do wykonywania swoich obowiązków orzeczniczych" - przypomniał Piotrowicz.

Podkreślił, że ze strony przedstawicieli PO padają wobec trzech sędziów wybranych w grudniu 2015 r. (w tym Morawskiego) określenia "dublerzy". "Te środowiska cały czas uważały, że prawowitymi sędziami są ci, którzy nie zostali zaprzysiężeni przez prezydenta" - dodał Piotrowicz. "Teraz wykorzystano moment, by uderzyć w sędziów TK, przeciwko którym od samego początki PO i jej środowisko występowała" - oświadczył poseł.

Pytał też retorycznie "jak to jest, że gdy prezesi Rzepliński i Biernat pozwalają sobie na szokujące często wypowiedzi polityczne i używają mowy nienawiści, to media związane z opozycją milczą. Natomiast, gdy sędziemu Morawskiemu na wykładzie akademickim wyrwie się jakaś nieścisłość, to natychmiast podnosi się jazgot".

Indagowany o żądania opozycji co do zrzeczenia się urzędu sędziego TK przez Morawskiego, Piotrowicz odparł: "Gdyby się zrzekł, to będzie to jego wola i dokonuje się wtedy nowego wyboru". "Warto jednak powiedzieć, że ci, którzy tak nawołują, by sędzia Morawski ustąpił ze stanowiska, zapomnieli, jak wielką wagę nadawali i nadają nieprzerywalności kadencji sędziego TK. Wcześniej tak bardzo grzmieli, że kadencja to rzecz święta. Chcą wywrzeć presję na sędziego" - dodał poseł PiS.

Przypomniał też, że toczy się śledztwo, "które wyjątkowo niemrawo było prowadzone za czasów Andrzeja Seremeta jako Prokuratora Generalnego w sprawie korupcji w Sądzie Najwyższym". Dodał, że nie dysponuje teraz statystyką, która określa problem łapownictwa w sądownictwie, ale - jak dodał - "takie śledztwa się toczą".

"Te powiązania widać również w samej aferze reprywatyzacyjnej. Jakąś rolę w tym przecież odgrywali. Nie twierdzę, że przestępczą, bo na to nie mam twardych dowodów, ale gdyby istniała rzetelna kontrola sądów, to do wielu nieprawidłowości zapewne by nie doszło" - zaznaczył Piotrowicz.

W środę podano, że prezes TK Julia Przyłębska wystąpiła do sędziego Morawskiego o wyjaśnienia w związku z jego wypowiedziami.

"Wobec nieporozumienia, jakie powstało wokół mojego wystąpienia podczas debaty naukowej w Oxfordzie, odnosząc się do krytycznych głosów, aby zakończyć dalszą dyskusję na ten temat, tych, którzy czują się urażeni albo zgłaszają wątpliwości co do formy i treści mojej wypowiedzi, przepraszam" - napisał w środę Morawski w oświadczeniu opublikowanym na stronie internetowej TK.

W oświadczeniu przekazanym w środę PAP ośmioro sędziów TK napisało, że bezpodstawne zarzuty sędziego Morawskiego nie powinny pozostać bez odpowiedzi. Wskazali też na "brak adekwatnej reakcji" kierownictwa TK na wypowiedzi Morawskiego z debaty w Oksfordzie.