Rośnie nacisk ws. relokacji na kraje, które nie wypełniły zobowiązań dotyczących przyjmowania uchodźców; jeśli pojawi się groźba sankcji wobec Polski, należy przeprowadzić referendum w tej sprawie – uważa europoseł PiS Zdzisław Krasnodębski.

We wtorek rano w Strasburgu o relokacji i niewywiązywaniu się z zobowiązań państw członkowskich w tej sprawie debatował Parlament Europejski. Później sprawą zajęła się też Komisja Europejska, która wezwała kraje, które nie relokowały ani jednej osoby, do niezwłocznego rozpoczęcia składania zobowiązań. KE zagroziła wszczęciem postępowań o naruszenie prawa wobec tych krajów.

"Ton się zaostrza, w dodatku są jakieś przygotowania, żeby stworzyć stały mechanizm relokacji, więc można się liczyć z tym, że ten nacisk na kraje, które do tej pory nie wywiązały się z podjętych zobowiązań, (...) będzie większy" - powiedział PAP Krasnodębski. Przypomniał, że decyzję w sprawie zgody na przyjęcie uchodźców podjął rząd Ewy Kopacz.

Jego zdaniem nacisk łączy się z atmosferą "piętnowania krajów Europy Środkowej", jaka panuje w UE. Zaznaczył, że w środę Parlament Europejski ma głosować nad rezolucją w sprawie przestrzegania praw podstawowych na Węgrzech, w której sprawa uchodźców jest jednym z wątków.

"Zapowiada się, że jeszcze przed zakończeniem prezydencji maltańskiej następny szczyt czerwcowy będzie poświęcony tej kwestii" - powiedział polityk PiS.

Poza Polską ani jednej osoby nie relokowały dotychczas również Austria i Węgry, choć ten pierwszy kraj chce wkrótce podjąć zobowiązanie dotyczące relokacji z Włoch. Wiele innych państw tylko symbolicznie bierze udział w ustalonym przed prawie dwoma laty mechanizmie, w związku z czym do tej pory wykonano nieco ponad 11 proc. zaplanowanych relokacji.

"Opór jest bardzo duży, również w krajach, które się zgodziły na relokacje. Oczywiście zmienił się ton - w zasadzie nie używa się tego pojęcia +kultura gościnności+, tylko cały czas się mówi o bezpieczeństwie, ale mimo tego jest mocna tendencja ustanowienia trwałego mechanizmu relokacji" - zaznaczył europoseł.

Jego zdaniem polski rząd powinien zgłaszać propozycje, które świadczyłyby, że jesteśmy pełni dobrej woli, żeby rozwiązywać problemy uchodźców; podkreślać, że jesteśmy gotowi, żeby pomagać na miejscu (na Bliskim Wschodzie), ewentualnie zastanawiać się nad większą pomocą humanitarną.

"Na pewno nie możemy się zgodzić na stały mechanizm relokacji i na taką reformę konwencji dublińskiej, która by powodowała, że bardzo duże ilości uchodźców czy migrantów napływałyby do Polski. To jest odrzucane przez polskie społeczeństwo" - zaznaczył Krasnodębski.

Jak podkreślił, Polska powinna zachowywać twardą postawę, zwłaszcza jeśli chodzi o systematyczną relokację. Dodał, że gdyby groziły naszemu krajowi "daleko idące konsekwencje", to należałoby przeprowadzić referendum. Krasnodębski uważa, że należałoby zapytać Polaków, czy chcą, czy też nie chcą przyjmować uchodźców, nawet jeśli ta druga opcja wiązałaby się z sankcjami.

Państwa UE zgodziły się w 2015 r. na relokowanie 160 tys. osób, ale do tej pory udało się przenieść jedynie 18 tys. osób. We wtorek Komisja Europejska wezwała Węgry i Polskę do niezwłocznego rozpoczęcia składania zobowiązań i dokonywania relokacji, Czechy do niezwłocznego wznowienia relokacji, a Austrię, która zaczęła właśnie podejmować zobowiązania dotyczące relokacji z Włoch, do rozpoczęcia składania podobnych zobowiązań w odniesieniu do Grecji.