Rzecznik Pentagonu Jeff Davis powiedział w poniedziałek, że system obrony THAAD instalowany w ostatnich tygodniach na terenie Korei Płd. jest w stanie przechwycić rakiety z Korei Płn. "Te pociski są zagrożeniem dla regionu" - dodał rzecznik.

"Zakończyliśmy niedawno rozmieszczanie tam (w południowokoreańskiej bazie Seongju) pierwszej baterii. Osiągnęła wstępną zdolność operacyjną. To nie jest pełna zdolność operacyjna, ale chcemy, by miała wstępną zdolność, by pokonywać północnokoreańskie rakiety" - dodał przedstawiciel Pentagonu.

Davis dodał, że chiński sprzeciw wobec rozmieszczania systemu "wprawia w osłupienie", i powiedział: "To system, który z natury jest w 100 proc. obronny. Nie ma zdolności ofensywnej. Jego celem jest obrona przed rakietami Korei Północnej. To, że przez innych może być odbierany jako czynnik destabilizujący, jest zaskakujące i niezrozumiałe z mojego punktu widzenia" - wyjaśniał rzecznik.

Rada Bezpieczeństwa ONZ potępiła w poniedziałek Pjongjang za ostatnią, niedzielną próbę rakietową, ostrzegając przed wprowadzeniem dalszych sankcji za takie prowokacje. W jednogłośnie przyjętym oświadczeniu 15-osobowa RB ponagliła reżim do okazania "szczerego zaangażowania na rzecz nuklearnego rozbrojenia poprzez podjęcie konkretnych działań".

Władze Korei Północnej oświadczyły w poniedziałek, że niedzielna próba odpalenia pocisku balistycznego została zakończona powodzeniem i że była to rakieta nowego typu zdolna dosięgnąć terytorium USA.

Północnokoreańska agencja informacyjna KCNA poinformowała, iż pocisk wystrzelony w niedzielę to rakieta typu Hwasong-12. Według Pjongjangu pocisk osiągnął wysokość 2115,5 km i pokonał 787 km.

Pocisk wystrzelono z bazy wojskowej w Kusong, w prowincji Pjongan Północny, położonej na północny zachód od stolicy Korei Północnej - Pjongjangu. W tym samym miejscu przeprowadzono 12 lutego br. próbę z rakietą Pukguksong-2 (KN-15).

W oświadczeniu wydanym w języku angielskim zaznaczono, że "test miał na celu sprawdzenie taktycznych i technologicznych specyfikacji opracowanego właśnie pocisku balistycznego zdolnego do przenoszenia głowic nuklearnych".

W oświadczeniu dodano także, iż przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un był osobiście obecny przy wystrzeleniu pocisku typu "ziemia-ziemia" i "nadzorował cały proces".

Lider komunistycznego państwa ostrzegł przy tej okazji USA, by przestały ulegać iluzjom i wreszcie zrozumiały, że terytorium USA oraz obszar działań Stanów Zjednoczonych na Pacyfiku znajdują się w "zasięgu uderzenia i że (Korea Północna) dysponuje wszelkimi środkami, aby uskutecznić uderzenie odwetowe", gdyby była zagrożona.

Jeżeli informacje podawane przez Koreę Północną się potwierdzą, będzie to oznaczać, że Pjongjang może być coraz bliżej opracowania międzykontynentalnego pocisku balistycznego zdolnego uderzać w cele na terytorium USA.

Z Pekinu Rafał Tomański