MEN chce by dzieci z niepełnosprawnościami, które korzystają z nauczania indywidualnego, musiały uczyć się w domu, a nie z rówieśnikami: to wykluczające, żądamy posiedzenia sejmowych komisji w tej sprawie - mówili w czwartek posłowie PO. Zarzuty są niesłuszne - odpowiada PiS.

"Sprowadziła nas tutaj sprawa niezwykle przykra i wstydliwa. Powodem naszego spotkania jest rozporządzenie minister edukacji, które niweczy długoletnie osiągnięcia edukacyjne tzw. edukacji włączającej" - powiedziała na briefingu w Sejmie posłanka PO Urszula Augustyn.

Chodzi o skierowane w kwietniu do uzgodnień międzyresortowych i konsultacji publicznych projekty rozporządzeń: w sprawie indywidualnego obowiązkowego rocznego przygotowania przedszkolnego dzieci i indywidualnego nauczania dzieci i młodzieży oraz w sprawie pomocy psychologiczno-pedagogicznej w publicznych przedszkolach, szkołach podstawowych i ponadpodstawowych oraz placówkach.

Według Augustyn, "to rozporządzenie sprowadza się do tego, że dzieci z niepełnosprawnościami, które korzystają z nauczania indywidualnego, będą musiały uczyć się w domu, nie z rówieśnikami (...) mimo, że dla obu stron jest to znakomita lekcja wzajemnej tolerancji, poznawania się, współżycia w społeczeństwie".

Posłanka PO oceniła, że wskutek planowanego rozporządzenia stracą też rodzice dzieci niepełnosprawnych, którzy nie będą mogli wysłać dzieci na indywidualne zajęcia do szkół, tylko organizować je w domu. Według niej, stawia to pod znakiem zapytania także ich kariery zawodowe.

"Dlatego posłowie PO i klubów opozycyjnych żądają wspólnego posiedzenie komisji edukacji i rodziny, by zadać pani minister (szefowej MEN Annie Zalewskiej) istotne pytania w tej sprawie" - oświadczyła. Dodała, że posłowie opozycji będą także podczas informacji bieżącej w Sejmie "pytać panią minister, dlaczego postanowiła dzieci z niepełnosprawnościami zamknąć w domu".

Sławomir Piechota (PO) ocenił z kolei, że projekt rozporządzenia "to nie jest przypadek". "Naszym zdaniem to jest element zawracania osób niepełnosprawnych do PRL. Nie pozwolimy na to" - oświadczył. Przekonywał, że pomysł MEN, to "kolejna segregacja, kolejne wykluczenie".

Jak przekonywał, najtrudniejsze do usunięcia są "bariery w naszych rozumach", które sprawiają, że ludzie myślą o osobach niepełnosprawnych "jak o osobach z chorobami wstydliwymi, które trzeba zamknąć". Poseł PO wskazał, że 15 proc. polskiego społeczeństwa to osoby niepełnosprawne.

Posłom PO na czwartkowej konferencji odpowiadał Dariusz Piontkowski (PiS). Ocenił, że mamy do czynienia w ostatnich dniach z burzą medialną dotyczącą dzieci niepełnosprawnych. "Przygotowane jest w tej chwili kilka rozporządzeń, które dotyczą tego typu dzieci i młodzieży. Te rozporządzenia muszą wejść w życie chociażby dlatego, że zmienia się system szkolny i taką opieką trzeba objąć także dzieci i młodzież ze szkół średnich" - powiedział poseł PiS.

Według niego "rozporządzenie, które dotyczy indywidualnego nauczania, wyraźnie rozgranicza indywidualne nauczanie od programów edukacyjno-terapeutycznych". "W tej chwili dość często zdarzają się sytuacje, że dzieci mają podwójne orzeczenie - z jednej strony wskazujące na potrzebę kształcenia specjalnego i jednocześnie na indywidualne nauczanie, co często jest ze sobą sprzeczne" - dodał.

Podkreślił, że przygotowywane rozporządzenie jednoznacznie reguluje, czym ma być indywidualne nauczanie, a podobne rozwiązania obowiązują już w Europie. Zaznaczył, że projekt rozporządzenia jest konsultowany i że proces ten potrwa do 19 maja. "Ministerstwo jest ciągle otwarte na uwagi rodziców i stowarzyszeń, które zajmują sie tym problem" - zaznaczył Piontkowski.

Poseł PiS poinformował również, że w poniedziałek odbędzie się spotkanie w Centrum Dialogu Społecznego, podczas którego przedstawiciele MEN będą rozmawiać z zainteresowanymi po to, aby móc ewentualnie wprowadzić w projekcie rozporządzenia dodatkowe poprawki.

"Cała ta burza mówiąca o tym, że odbieramy dzieciom jakiekolwiek prawa albo chcemy rezygnować z nauczania włączającego są absolutnie nieprawdą" - mówił Piontkowski. "Wręcz przeciwnie, ministerstwo przygotowuje w tej chwili dużą grupę rozporządzeń, które mają uregulować sprawę nauczania włączającego tak, aby w jak największym zakresie dać szansę uczniom niepełnosprawnym do uczestniczenia w zajęciach z innymi dziećmi w normalnych warunkach szkolnych" - dodał.

Głos w sprawie proponowanych zmian w edukacji dzieci niepełnosprawnych zabrali w ostatnim czasie Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar i Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak. W opinii RPO, wprowadzenie zmian może spowodować dalszą izolację dzieci z niepełnosprawnościami. Rekomenduje on promowanie edukacji włączającej, tak aby jak największa grupa uczniów z niepełnosprawnościami kształciła się w grupie rówieśniczej w szkole powszechnej możliwie blisko ich miejsca zamieszkania.

Z kolei RPD w liście do MEN napisał, że indywidualne nauczanie powinno przysługiwać dzieciom, które znalazły się w szczególnie trudnej sytuacji zdrowotnej i nie może stanowić metody na "pozbywanie się" z przedszkola lub szkoły dzieci sprawiających trudności wychowawcze. Z kolei w opinii Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka projekt nowego rozporządzenia MEN jest krzywdzący dla dzieci, a długotrwałe nauczanie indywidualne prowadzi do szkodliwej izolacji.

Gdy pod koniec kwietnia rodzice dzieci z niepełnosprawnościami zaczęli alarmować, że proponowane przez MEN zmiany są niekorzystne, minister Anna Zalewska wyjaśniała, że indywidualne nauczanie oznacza czasową edukację dzieci chorych w domu, a dzieci ze specjalnymi potrzebami i niepełnosprawnościami mają zostać objęte edukacją włączającą. Według niej, kontrowersje wokół tematu są wywołane "niezrozumieniem". (PAP)