Olimpijka Jagna Marczułajtis-Walczak i jej mąż Andrzej Walczak mają przeprosić w mediach Polski Związek Snowboardowy w likwidacji i jego prezesa Marka Króla za naruszenie ich dóbr osobistych – uznał w poniedziałek Sąd Okręgowy w Krakowie, częściowo uwzględniając roszczenia powodów.

Naruszenie dóbr dotyczyło rozpowszechniania w mediach nieprawdziwych informacji o próbie sfałszowania wyników mistrzostw Polski w snowboardzie w 2011 r. w Jurgowie – poinformował sąd.

Pozew przeciwko Marczułajtis-Walczak i jej mężowi o naruszenie dóbr osobistych złożyli Polski Związek Snowboardu i jego prezes Marek Król po z mistrzostwach Polski w snowboardzie w 2011 r. w Jurgowie (Małopolskie). W pozwie powoływali się na medialne wypowiedzi zawodniczki i jej męża, w których sugerowali możliwość fałszowania wyników podczas zawodów, nieprawidłowości w sędziowaniu, niewłaściwe zabezpieczenie trasy i in.

Związek i prezes domagali się od olimpijki i jej męża przeprosin oraz zapłaty zadośćuczynienia i nawiązki na cele społeczne. Łącznie żądania wynosiły 250 tys. zł.

Sąd częściowo uwzględnił żądania pozwu. Zakazał Jagnie Marczułajtis-Walczak i Andrzejowi Walczakowi rozpowszechniania informacji, że doszło do próby sfałszowania wyników i nakazał obojgu opublikowanie przeprosin w mediach, w których się wypowiadali, tj. w telewizji, na portalach internetowych i w gazetach. Ponadto była snowboardzistka musi zapłacić 20 tys. zadośćuczynienia na rzecz PZS w likwidacji (jej mąż – 7 tys.) i 15 tys. zł prezesowi. Oboje małżonkowie powinni też wpłacić kilkanaście tysięcy na Fundację Anny Dymnej "Mimo wszystko".

W pozostałym zakresie, tj. rozpowszechniania informacji o nieprawidłowym zabezpieczeniu trasy zawodów, powiązaniach rodzinnych, nepotyzmie i in. nieprawidłowościach, sąd powództwo oddalił.

Zdaniem sądu, pozwani nie udowodnili, że doszło do próby sfałszowania wyników mistrzostw. Jak ocenił sąd, "odróżnić należy bałagan i niedociągnięcia organizacyjne od celowego działania". "Można było mieć w tym względzie pretensje do organizatorów, ale nie jest to podstawa do stawiania zarzutów, że świadomie próbowano sfałszować wyniki mistrzostw Polski. Nie ma takich dowodów, dlatego sąd uznał, że te zarzuty są nieprawdziwe" – stwierdził sąd w uzasadnieniu.

Sąd stwierdził także m.in., że pozwani mieli prawo krytykować zabezpieczenie trasy, ponieważ było to uzasadnione; mogli też krytykować PZS – ponieważ osoby podejmujące się działalności społecznej podlegają takiej krytyce.

Zdaniem sądu, pomimo niskich kwot zadośćuczynienia w stosunku do roszczeń, pozwani poniosą wysokie koszty publikacji przeprosin i doznają poważnych obciążeń finansowych. Wskazał jednak, że "oskarżenie związku sportowego organizującego mistrzostwa Polski i wystawiającego reprezentację na igrzyska o próbę sfałszowania wyników jest najdalej idącym zarzutem, jaki można postawić".

Wyrok nie jest prawomocny. "Złożymy wniosek o pisemne uzasadnienie wyroku i po jego analizie zostanie podjęta decyzja o dalszych decyzjach procesowych; nie wykluczamy oczywiście składania apelacji. Sądzę, że druga strona również, ponieważ powództwo w dużej mierze zostało oddalone (...). Jest zatem wysoce prawdopodobne, że apelacje będą z obu stron" – powiedziała PAP po wyroku adw. Agnieszka Wydmańska w imieniu pozwanych. Jagna Marczułajtis-Walczak i Andrzej Walczak byli obecni podczas ogłoszenia wyroku, ale nie chcieli się wypowiadać dla mediów.

Proces w tej sprawie ruszył w listopadzie 2011 roku. Sprawa dotyczyła wydarzeń z mistrzostw Polski w snowboardzie w 2011 r. w Jurgowie. Jak poinformowała media Marczułajtis-Walczak, kiedy w walce o awans do ścisłego finału slalomu giganta równoległego upadła pod koniec trasy, usłyszała od trenera kadry snowboardowej Pawła Dawidka niecenzuralne słowa: "stara p... do domu". Później trener miał powiedzieć do Andrzeja Walczaka: "ćwoku, do domu dzieci pilnować". Szkoleniowiec zaprzeczał tym oskarżeniom.

Po zawodach w Jurgowie olimpijka złożyła zawiadomienie do prokuratury w sprawie manipulacji wynikami mistrzostw, ale śledczy umorzyli postępowanie. Razem z mężem wytoczyła procesy o zniesławienie z pozwu cywilnego i prywatnego aktu oskarżenia.

W kwietniu 2013 Sąd Apelacyjny w Krakowie w procesie cywilnym, który Jagna Marczułajtis-Walczak i jej mąż wytoczyli Dawidkowi o znieważenie, nakazał trenerowi przeproszenie powodów, co szkoleniowiec uczynił na stronie internetowej Polskiego Związku Snowboardu.

W lutym 2014 r. w procesie karnym o znieważenie z prywatnego aktu oskarżenia olimpijki i jej męża została zawarta ugoda pomiędzy Jagną Marczułajtis-Walczak i jej mężem a trenerem Pawłem Dawidkiem. Szkoleniowiec zobowiązał się do przeproszenia małżeństwa na łamach "Tygodnika Podhalańskiego".

Jagna Marczułajtis-Walczak jest czternastokrotną mistrzynią Polski, dwukrotną mistrzynią świata juniorek oraz mistrzynią i wicemistrzynią Europy. W igrzyskach w Salt Lake City w 2002 r. zajęła czwarte miejsce w slalomie równoległym. W 2004 roku była siódma w klasyfikacji końcowej Pucharu Świata. W latach 2011-2015 była posłanką Platformy Obywatelskiej na Sejm VII kadencji.