Nie ma dowodów potwierdzających, że Dariusz K. - muzyk, b. mąż piosenkarki Edyty Górniak - był pod wpływem kokainy, gdy w 2014 r. śmiertelnie potrącił kobietę na pasach – orzekł we wtorek warszawski sąd okręgowy i obniżył mu karę z siedmiu do sześciu lat więzienia.

Sąd uznał równocześnie, że potwierdzony jest fakt, iż mężczyzna był po użyciu narkotyku. Nie wiadomo jednak – jak wskazywał - czy fakt ten w istotny sposób wpłynął na jego zdolności psychomotoryczne i przebieg zdarzenia.

Warszawski sąd okręgowy rozpatrywał we wtorek apelację obrońców Dariusza K. od wyroku, który zapadł w kwietniu 2016 r. Jednym z argumentów obrony był właśnie fakt, że materiał dowodowy nie potwierdził, by ich klient był pod wpływem narkotyku. On sam twierdził, że zażywał kokainę dzień wcześniej.

Sędzia Magdalena Roszkowska-Matusik uzasadniając wtorkowy wyrok, zaznaczyła, że czyn popełniony przez mężczyznę, jest niewątpliwie „czynem o dużej szkodliwości społecznej”, a fakt, że z nadmierną prędkością wjechał na przejście dla pieszych i śmiertelnie potrącił kobietę, „nie pozwala na orzeczenie wobec niego kary niższej niż sześć lat więzienia”.

Sąd uzasadniając zmianę wyroku, skupił się przede wszystkim na tym, że nie można potwierdzić, iż K. był pod wpływem środka odurzającego. Obniżona została nie tylko kara więzienia, ale też skrócono nałożony na niego zakaz prowadzenia pojazdów – z dożywocia do 10 lat.

Sędzia Roszkowska-Matusik powołując się na wcześniejsze wyroki w podobnych sprawach i orzeczenia Sądu Najwyższego, podkreślała, że przyjęcie, iż oskarżony był w chwili popełnienia czynu pod wpływem narkotyku, wymaga m.in. określenia, w jakim zakresie miało to wpływ na jego zachowanie. Zaznaczyła, że ani zebrany w tej sprawie materiał dowodowy, ani badania nie pozwalają „kategorycznie przyjąć, że oskarżony Dariusz K,. znajdował się pod wpływem środka odurzającego”. Dodała, że wszelkie szacunki dotyczące zawartość kokainy w jego organizmie, w chwili wypadku obarczone mogą być zbyt dużym błędem.

„Nie ma też żadnego dowodu na to, że zdolności psychomotoryczne oskarżonego były zaburzone w takim stopniu, jak można to przyjąć u osoby w stanie nietrzeźwości” – powiedziała.

Dodała, że zarówno K., nie przyznawał się, że był pod wpływem kokainy, ani też żaden świadek nie wskazywał, że zachowywał tak, jak osoba pod wpływem narkotyku. „Nawet lekarz pobierający mu krew do badań nie stwierdził żadnych objawów, nie zakreślił w dokumentacji, że może być pod wpływem kokainy” – dodała.

Sędzia podkreśliła, że wszystkie te wątpliwości powinny być rozstrzygnięte na korzyść oskarżonego. „Ponieważ nie można wykluczyć, że oskarżony był jedynie po użyciu kokainy, należy przyjąć wersję dla niego najkorzystniejszą” – dodała.

Zdaniem sędzi taka sytuacja wynika też po części – jak powiedziała - z zaniedbań organów ścigania. „Krew oskarżonego została pobrana do badań dopiero po trzech godzinach, a poddana analizie po tygodniu od pobrania. Zaniedbania organów ścigania nie mogą być jednak usuwane w procesie w drodze domysłów i domniemań” – podkreśliła.

Zaznaczyła równocześnie, że nie ma wątpliwości, iż K. był po „użyciu narkotyku”, bo na to wskazują jego badania.

Wtorkowa decyzja oznacza, że K. będzie musiał wrócić do zakładu karnego. Do odbycia pozostają mu jeszcze cztery lata więzienia; w areszcie przebywał bowiem w sumie dwa lata. W listopadzie ubiegłego roku areszt mu uchylono, wpłacił 400 tys. kaucji.

Wtorkowego wyroku nie chciał komentować jego obrońca Marcin Kondracki. „Niewątpliwie jestem zadowolony, że sąd przyjął, że nasz klient nie prowadził pod wpływem środka odurzającego” - mówił.

Nie wykluczył kasacji. „Podejmiemy decyzję po zapoznaniu się z uzasadnieniem” - zaznaczył.

Do wypadku doszło w lipcu 2014 r. Dariusz K. potrącił kobietę przechodzącą na pasach. W wyniku odniesionych obrażeń 63-latka zmarła. W kwietniu 2016 r. sąd I instancji skazał go na 7 lat więzienia; prokuratura domagała się 8 lat, jego obrońcy mówili o 5 latach więzienia.