Terrorysta z Tunezji Anis Amri, który w grudniu ub. r. dokonał zamachu w Berlinie, zabijając 12 osób i raniąc ponad 50, działał na rozkaz dowództwa Państwa Islamskiego (IS) - podał w piątek niemiecki tygodnik "Der Spiegel".

Redakcja tygodnika powołuje się na informację przekazane stronie niemieckiej 8 stycznia przez Zjednoczone Emiraty Arabskie.

Z informacji tej wynika, że Amri otrzymał rozkaz ataku od funkcjonariusza ze szczebla dowódczego IS Abu Barra al-Irakiego, odpowiedzialnego za "operacje zewnętrzne".

Jak pisze "Der Spiegel", federalny prokurator generalny i Federalny Urząd Kryminalny sprawdzają informację przekazaną przez ZEA. Nazwisko bojownika IS znane jest niemieckiej policji z innych postępowań w Niemczech, prowadzonych przeciwko dżihadystom zakonspirowanym jako uchodźcy.

Zdaniem "Spiegla" Niemcy oceniają źródło ZEA jako wiarygodne. Amri miał podobno utrzymywać kontakty z IS co najmniej od 10 listopada 2016 roku.

Niemiecki prokurator generalny Peter Frank opublikował w środę komunikat z wynikami śledztwa. Z dokumentu wynika, że 24-letni Tunezyjczyk nie miał wspólników, którzy uczestniczyliby w przygotowaniu i przeprowadzeniu zamachu.

19 grudnia 2016 roku Amri porwał ciężarówkę i po zastrzeleniu w szoferce polskiego kierowcy Łukasza Urbana wjechał nią w tłum na jarmarku bożonarodzeniowym w centrum Berlina. W zamachu zginęło łącznie 12 osób, a ponad 50 zostało rannych. Terrorystę, który zbiegł z miejsca przestępstwa, zastrzelili cztery dni później pod Mediolanem włoscy policjanci.

Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)