Zachowanie Bartłomieja Misiewicza było naganne, wymaga potępienia, natomiast nie było w nim złamania przepisów prawa, w przeciwieństwie do tego, co robili nasi poprzednicy - powiedział w czwartek rzecznik rządu Rafał Bochenek.

Bochenek zaznaczył, że w środę premier Beata Szydło zażądała usunięcia z Polskiej Grupy Zbrojeniowej Misiewicza, "który nie miał kompetencji, aby pełnić funkcję, na którą został powołany".

"Zachowanie Bartłomieja Misiewicza było naganne, wymaga potępienia, natomiast na pewno nie było w nim żadnego złamania przepisów prawa w przeciwieństwie do tego, co robili nasi poprzednicy" - powiedział rzecznik rządu.

"Warto pamiętać o licznych aferach, z którym mieliśmy do czynienia, chociażby afera taśmowa, hazardowa, budowlana, w wyniku której mnóstwo polskich firm upadło, mnóstwo polskich przedsiębiorców straciło pieniądze i oszczędności swojego życia" - mówił.

Bochenek zaznaczył, że te sprawy nie zostały dotąd wyjaśnione. "Nasi poprzednicy z tego typu nagannych postaw, zachowań, nie wyciągali żadnych konsekwencji w stosunku do osób, które się dopuszczały zachowań przestępczych" - dodał rzecznik rządu.