Szwedzka prokuratura uchyliła areszt zastosowany wobec drugiego podejrzanego w związku z zamachem w Sztokholmie; dowody przeciwko niemu są słabsze, niż sądzono. Mężczyzna nie wyjdzie jednak na wolność z powodu wcześniejszej decyzji o wydaleniu go ze Szwecji.

Wcześniej tego dnia do "popełnienia zbrodni terroru" przyznał się - jak mówił adwokat Johan Eriksson - główny podejrzany, Rachmat Akiłow z Uzbekistanu. W piątek w centrum Sztokholmu ukradzioną ciężarówką rozwożącą piwo mężczyzna wjechał w przechodniów na głównej, wyłączonej z ruchu kołowego ulicy handlowej szwedzkiej stolicy, a następnie uderzył w dom towarowy Ahlens.

W zamachu zginęły cztery osoby: dwójka Szwedów, Belg i obywatel Wielkiej Brytanii. Rany odniosło 15 osób, część z nich pozostaje w szpitalu.

Również we wtorek sąd pozytywnie rozpatrzył wniosek prokuratury o pozostawienie Akiłowa w areszcie. Podejrzany jest pracownikiem fizycznym o nieuregulowanej sytuacji prawnej w Szwecji. W 2016 roku wniosek Uzbeka o prawo stałego pobytu został odrzucony, a w grudniu miał on dobrowolnie opuścić Szwecję. W lutym 2017 roku sprawa Akiłowa została przekazana policji; był wówczas poszukiwany, ale nie udało się go odnaleźć.

Zdaniem policji Uzbek wyrażał sympatię dla organizacji ekstremistycznych, w tym Państwa Islamskiego (IS). Media informowały, że mężczyzna mówił, iż dostał od IS bezpośredni rozkaz dokonania ataku w Sztokholmie oraz że "bombardowanie Syrii musi się zakończyć". Dotąd jednak żadne ugrupowanie nie przyznało się do zamachu. (PAP)

ulb/ ap/