Po ataku rakietowym USA na bazę wojsk syryjskich Rosja znalazła się w izolacji, bowiem społeczność międzynarodowa poparła atak - pisze w poniedziałek prasa rosyjska. Przypomina, że operacja rosyjska w Syrii miała przełamać międzynarodową izolację Moskwy.

Gazeta "RBK" podkreśla, że wspólnota międzynarodowa ogółem poparła działania USA, a stanowisko podobne do Rosji - która nazwała ataki "aktem agresji wobec suwerennego państwa" - zajął tylko Iran. Stany Zjednoczone poparła także Turcja, która "jest wspólnie z Rosją i Iranem gwarantem rozejmu w Syrii, ogłoszonego pod koniec 2016 roku" - zaznacza "RBK". Tymczasem rosyjska "operacja w Syrii została podjęta po to, by zmniejszyć izolację międzynarodową" Moskwy - przypomina w rozmowie z gazetą orientalista Grigorij Mielamiedow.

Również dziennik "Kommiersant" zaznacza, że "od krytyki Waszyngtonu powstrzymał się nawet strategiczny partner Rosji - Chiny".

"Amerykańskie tomahawki uderzyły w stary światowy porządek" - pisze "Niezawisimaja Gazieta". Dziennik ocenia, że sytuacja, jaka wytworzyła się po amerykańskim ostrzale rakietowym w Syrii, "grozi rozwianiem nadziei na zbliżenie" Rosji i USA. Dziennik "Wiedomosti" zwraca uwagę na sygnał ze strony USA o możliwości wprowadzenia sankcji wobec Rosji i Iranu w związku z sytuacją w Syrii.

Źródło w ministerstwie obrony Rosji powiedziało "Wiedomostiom", że na razie reakcja Kremla na atak amerykański "mieści się w nurcie taktyki minimalizowania szkód, zanim wyjaśnione zostaną konkretne plany Białego Domu w walce z (prezydentem Syrii Baszarem) el-Asadem". Prasa przypomina, że 12 kwietnia w Moskwie wizytę złoży sekretarz stanu USA Rex Tillerson.

"Wiedomosti" analizują również sytuację, w jakiej Rosja znalazła się obecnie w konflikcie syryjskim, w którym od początku poparła Asada. "Zaczynając swoją operację wojskową w Syrii w celu stworzenia sprzyjających warunków do odbudowania dialogu z Zachodem, Rosja stała się zakładniczką bezkarnej polityki reżimu syryjskiego. Stale ponosiła wspólną z Damaszkiem odpowiedzialność za decyzje, które on podejmował" - podkreśla w komentarzu orientalista Leonid Isajew. Jego zdaniem teraz jednak powstał paradoks: "powrót do Syrii Stanów Zjednoczonych z aktywną polityką zagraniczną, typową dla Republikanów", może pomóc Rosji w wyjściu z tej sytuacji "z minimalnymi szkodami dla jej reputacji".

Komentator niezależnej "Nowej Gaziety", analityk wojskowy Paweł Felgenhauer, komentując amerykański atak ocenia, że prezydent USA Donald Trump "dostrzegł wspaniałą okazję PR-owską, by wystąpić jako silny przywódca". Rosja "obecną kampanię PR-owską przegrała całkowicie" - przyznaje ekspert. Jednakże działania "w podobnym duchu PR" zbliżają - zdaniem Felgenhauera - dwie ekipy, Trumpa oraz prezydenta Rosji Władimira Putina, co "jest podstawą do robienia interesów".

Redaktor działu polityki "Nowej Gaziety" Kiriłł Martynow zauważa w odrębnym komentarzu, że gdy trwał amerykański atak, "mieszkańcy Kremla mogli poczuć, co oznacza żyć w świecie, w którym decyzje podejmują nieprzewidywalni liderzy polityczni".

"Począwszy od co najmniej 2014 roku było to naszym ulubionym posunięciem taktycznym: działać tak, by traktowano nas poważnie, chociażby z tego powodu, że nikt nie wie, na co możemy wpaść jutro. Trump, który nagle zaatakował sojusznika Rosji - Asada, pokazał, że w tę grę można grać we dwójkę" - podsumowuje "Nowaja Gazieta".