Aktywność ludzi w mediach społecznościowych powinna jednocześnie budować zaangażowanie obywatelskie - mówił w czwartek rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar podczas odbywającego się w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku 5. Personal Democracy Forum.

Bodnar wziął w udział w panelu dyskusyjnym pt. "Modne słowo: demokracja".

"Dziś bez Facebooka czy twittera trudno zorganizować jakiekolwiek wydarzenie w sferze publicznej, ale to jest jedynie instrument. Powinniśmy się zastanowić, czy i jaki mamy wpływ i kontrolę nad tymi narzędziami" - mówił RPO.

Jego zdaniem, w budowaniu postaw obywatelskich czasem brakuje zaangażowania ludzi w rzeczywistym świecie, a nie tylko wirtualnej rzeczywistości. "Kiedy kilka miesięcy temu doszło w Polsce do +czarnego protestu+, masowych manifestacji, to nie zauważyłem potem żadnych związanych z tym debat i dyskusji, które mogłyby wykorzystać energię tych demonstracji. Czegoś tu wyraźnie zabrakło" - ocenił Bodnar.

"Informacje i narzędzia internetowe pomagają obywatelom mieć wpływ na sektor publiczny. To jednak nie wszystko. Musimy przejść z demokracji cyfrowej na offline i być trochę mądrzejsi od polityków i populistów" - powiedziała przewodnicząca i założycielka Funky Citizens, rumuńskiej organizacji pozarządowej, Elena Calistru.

Sandor Lederer, współzałożyciel i szef K-Monitor, organizacji pozarządowej monitorującej fundusze publiczne na Węgrzech uważa, że Europa i świat są teraz w okresie przejściowym. "Zmierzamy ku czemuś nowemu. Informacja ma duży wpływ na rozumienie otaczającej rzeczywistości, ale ludzie są zmuszeni też samodzielnie interpretować świat. Dochodzi do asymetrii: wiemy wiele, ale jednocześnie nie wiemy jak działać i współpracować" - powiedział.

Brytyjczyk Stephen King, który zasiada w zarządach MySociety i Praekelt Foundation oraz jest członkiem rady Global Witness uważa, że społeczeństwo obywatelskie jest zagrożone.

"I to się dzieje na całym świecie, nie tylko w Europie. Rządy różnych krajów boją się wpływu cudzoziemców i ingerencji z zagranicy. To po części może wynikać z kryzysu finansowego, ale też i braku zaufania do polityków. Są media społeczne i media mainstreamowe. Ludzie dzisiaj stawiają duże wymagania swoim władzom. Nie mają bowiem problemu z dostępem do informacji jak 30 lat temu, widzą co się dzieje na świecie i przez to ich oczekiwania wzrastają" - dodał.

Piąta edycja Personal Democracy Forum jest platformą wymiany idei i doświadczeń aktywistów społecznych zajmujących się zwiększaniem zaangażowania obywatelskiego i przejrzystości w życiu społecznym i politycznym przy wsparciu nowych technologii.

"Chcemy rozmawiać na temat stanu demokracji w Polsce, ale też i na świecie. Postaramy się zdiagnozować kondycję demokracji, która w wielu miejscach na świecie przeżywa kryzys, a także zastanowić się, co nas czeka w przyszłości" - powiedziała PAP Marta Skotnicka z Fundacji ePaństwo, głównego organizatora forum.

W piątym Personal Democracy Forum, które potrwa do piątku, uczestniczy ok. 400 osób, w tym ponad 50 panelistów, z ponad 40 krajów. Poprzednie trzy edycje konferencji odbywały się w Warszawie, od roku forum organizowane jest w Gdańsku. (PAP)