Nie wszystko można zrobić tak, jakby rodziny ofiar się spodziewały, ale jesteśmy spokojni o metody pracy nowego zespołu prokuratorów - powiedział w piątek poseł PiS Andrzej Melak pytany o prace nowego rządu ws. katastrofy smoleńskiej.

"Jestem zadowolony z tego, co jest czynione, nie mam zarzutów" - mówił na antenie Polskiego Radia 24 poseł Andrzej Melak, brat zmarłego w katastrofie smoleńskiej Artura Melaka, oceniając wyniki prac nowych prokuratorów powołanych do śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej. "Nie wszystko można zrobić tak, jakby rodziny ofiar się spodziewały, ale jesteśmy spokojni co do metod pracy nowego zespołu prokuratorów. Jesteśmy na bieżąco informowani o postępach i zamiarach prokuratorów" - stwierdził.

Pytany o ewentualne rozczarowanie związane z przeciąganiem w czasie wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej, Melak ocenił: "Pośpiech w tej chwili nie jest największym przesłaniem tej komisji. To ma być wyjaśnione dogłębnie, bardzo dokładnie i raz na zawsze mają być odrzucone wszelkie wątpliwości o bezstronności i fachowości tych prac, które są prowadzone. Tu nie ma pośpiechu."

Poseł PiS podkreślił, że były premier Donald Tusk po katastrofie smoleńskiej zrezygnował z wykorzystania porozumienia Polski z Rosjanami, zawartego w 1993 r., które dotyczyło wypadków maszyn lotniczych, wojskowych i państwowych. "To było dobrowolne oddanie śledztwa w ręce Rosji, która była producentem samolotu, na której lotnisku się to wydarzyło, której kontrolerzy powietrzni sprowadzali ten samolot na lotnisko i wszystko w ręce śledczych Rosji. Abdykowało polskie państwo absolutnie" - powiedział Melak.

Zapytany, czy popiera złożony do prokuratury wniosek ws. podejrzenia popełnienia przez b. premiera przestępstwa zdrady dyplomatycznej, odparł: "Ja pisałem do prokuratury dwa razy w poprzednim okresie 2013-2014 z prośbą o wszczęcie dochodzenia, dlaczego Donald Tusk, premier rządu polskiego, oddał całe śledztwo w ręce Rosjan, na jakiej podstawie. Otrzymałem odpowiedź, że ten lot był lotem wojskowym, militarnym, a samolot był wojskowy".

W zeszły poniedziałek do departamentu wojskowego Prokuratury Krajowej wpłynęło zawiadomienie szefa MON, dotyczące podejrzenia popełnienia przez b. premiera zdrady dyplomatycznej (art. 129 Kodeksu karnego) w związku z wyjaśnianiem okoliczności katastrofy smoleńskiej. Według Antoniego Macierewicza, Tusk miał dopuścić się zaniechań dotyczących m.in. zwrotu Polsce wraku prezydenckiego Tu-154M oraz gwarancji udziału polskich przedstawicieli we wszystkich czynnościach na miejscu katastrofy.

"Takie zawiadomienie zostało złożone. Jest zarzut, który formułujemy, o działanie na szkodę RP w związku z pominięciem porozumienia, które zostało zawarte w 1993 roku między Polską a Rosją, na podstawie którego można było wyjaśnić wszelkie okoliczności katastrofy smoleńskiej" - powiedział w ubiegły wtorek rzecznik rządu Rafał Bochenek, na konferencji prasowej po posiedzeniu Rady Ministrów.

Andrzej Melak stwierdził, że postępowanie rządu polskiego było dla niego "niejasne, pełne sprzeczności i nie prowadziło do tego, co powinno być polską racją stanu". "My powinniśmy mieć dostęp do wraku, do czarnych skrzynek, a także brać udział i przeprowadzić sekcję zwłok polskich obywateli" - podkreślił poseł PiS.

Zapytany o słowa senatora PO Mieczysława Augustyna, który mówił, że PO i ówczesny rząd zostali przez Rosję oszukani, ponieważ nie mieli pełnego obrazu tego, w jaki sposób działali Rosjanie, Melak powiedział: "Oszukać to możemy się w przedszkolu, ale rząd Rzeczypospolitej Polskiej nie był osamotniony, posiadał siły, argumenty i służby, które powinny ostrzec pana Tuska, który jest historykiem, że Rosjanom wierzyć nie wolno".