Czwartkowa sesja na nowojorskich giełdach zakończyła się wzrostami najważniejszych indeksów. W centrum uwagi pozostają banki centralne w USA i Europie oraz polityka prezydenta Donalda Trumpa.

Na zamknięciu Dow Jones Industrial wzrósł o 0,33 proc. do 20 728,49 pkt. Nasdaq Composite zwyżkował o 0,28 proc. do 5914,39 pkt. S&P 500 wzrósł o 0,29 proc. 2368,06 pkt.

Przed rozpoczęciem sesji na Wall Street z USA napłynęło końcowe wyliczenie PKB za IV kw., które okazało się nieco wyższe od oczekiwań (2,1 proc. w ujęciu zanualizowanym kdk vs 2,0 proc.).

Rynki nie tracą z oczu losów reformy podatkowej w Stanach Zjednoczonych. W czwartek Donald Trump ma zapoznać się z propozycjami zmian w ordynacji podatkowej. Wśród omawianych projektów znajdą się podatek graniczny (border adjustment tax, BAT), obniżka CIT, likwidacja odliczeń od podatku i inne.

W obozie Republikanów pojawia się coraz więcej napięć, które mogą opóźnić wprowadzenie reformy. Sam Trump zdaje się tracić cierpliwość wobec partyjnych maruderów - w czwartek skrytykował na Twitterze koło Freedom Caucus, którego członkowie nie chcieli głosować w ubiegły piątek nad zastąpieniem ustawy Obamacare.

"Freedom Caucus zaszkodzą całemu programowi Republikanów, jeżeli szybko nie wskoczą na pokład. Musimy ich i Demokratów pokonać w 2018 r." - napisał Trump.

Republikańscy kongresmeni, z którymi anonimowo rozmawiał w czwartek Bloomberg, życzyliby sobie, by projekt reformy fiskalnej został opublikowany ze znacznym wyprzedzeniem, by można było wprowadzić doń niezbędne poprawki. Ustawa o reformie Obamacare, do przegłosowania której Trump nie zdołał zebrać wystarczającego poparcia w obozie Republikanów, wpłynęła do Kongresu na 3 tygodnie przed próbą głosowania, które ostatecznie nie doszło do skutku.

Uwagę zwracają również wypowiedzi członków amerykańskiej Rezerwy Federalnej.

Loretta Mester, prezes Fed z Cleveland oceniła w czwartek, że kolejne podwyżki stóp procentowych w USA są potrzebne, jeżeli gospodarka będzie rozwijała się zgodnie z oczekiwaniami. Tempo podwyżek powinno być szybsze niż jeden ruch w górę na rok, lecz nie na każdym posiedzeniu Fed - dodała.

W bardziej jastrzębim tonie wybrzmiała wypowiedź Johna Williamsa, prezesa Fed z San Francisco. Powtórzył on w czwartek, że 3 lub 4 podwyżki stóp proc. w 2017 r. byłyby uzasadnione, w zależności od danych z gospodarki.

W środę wieczorem z kolei Eric Rosengren, prezes Fed z Bostonu zasugerował, iż Federalny Komitet Otwartego Rynku (FOMC) powinien podwyższyć stopy procentowe w 2017 r. 4 razy, czyli więcej niż aktualna mediana oczekiwań członków Fed (trzy podwyżki).

W czwartek Ewald Nowotny, członek Rady Prezesów EBC, ocenił, iż nie widzi powodów do tego, by EBC zmienił w 2017 r. parametry polityki monetarnej. Dodał, że EBC nie chce przedwcześnie podwyższać stóp procentowych.

Peter Praet, członek zarządu EBC, zaliczany do gołębiego skrzydła banku, ponownie podkreślił, że dynamika inflacji w strefie euro nie jest w stanie utrzymać się na obecnym poziomie bez stymulacji monetarnej ze strony EBC.

Z kolei Klaas Knot, prezes holenderskiego banku centralnego, opowiedział się za jak najszybszym zakończeniu luzowania ilościowego w 2018 r. Dodał, że podwyżka sto procentowych przez EBC na początku 2018 r. "jest bliższa jego oczekiwaniom". (PAP)