Zakopiańska Rada Miasta rozpoczęła w czwartek dyskusję nt. zmian punktowych zagospodarowania przestrzennego Gubałówki, pozwalających na powrót narciarstwa na tę górę.

Właściciele gruntów położonych na stokach są podzielni co do inwestycji, których udziałowcem miałyby być Polskie Koleje Linowe (PKL).

Prezes PKL Janusz Ryś powiedział PAP, że zmiana zagospodarowania stoków Gubałówki na cele narciarskie wcale nie oznacza, że PKL będzie inwestorem. Z wnioskiem o stosowne zmiany w planach wystąpiły władze PKL w 2015 r.

„Jeżeli będzie zielone światło do otworzenia stoków Gubałówki dla narciarzy, to inwestorem może być każdy. PKL jest zainteresowany rozwojem narciarstwa na tej górze, ale jeżeli nie będzie zgody właścicieli gruntów, to nie wejdziemy z taką inwestycją” – mówił prezes PKL. Dodał, że spółka jest stroną w postępowaniu, ale dopiero jak będzie opracowany plan zagospodarowania, to każdy właściciel gruntu będzie miał prawo zdecydować, czy chce inwestycji narciarskich na swoim gruncie czy nie.

Przewodniczący Rady Zakopanego Grzegorz Jóźkiewicz stwierdził, że w jego opinii władze PKL nie są spółką wiarygodną. Niektórzy zakopiańczycy obawiają się, że władze PKL chcą poprzez inwestycje na Gubałówce zwiększyć wartość spółki, aby później odsprzedać ją państwu polskiemu. PKL po prywatyzacji stały się własnością luksemburskiej spółki Altura. Już w kampanii wyborczej zarówno prezes PiS Jarosław Kaczyński jak i prezydent Andrzej Duda zapowiadali „powrót kolei linowych w polskie ręce”. Formalnie taki ruch jest możliwy poprzez powtórne wykupienie akcji spółki. Spółka PKL została sprzedana w 2013 r. za rządów PO-PSL za 215 mln zł, przy sprzeciwie ówczesnej opozycji.

Jóźkiewicz jednocześnie zaznaczył, że temat przywrócenia narciarstwa na Gubałówce dzieli również radnych i ujawnił wiadomość sms od jednego z radnych, który za pomocą szantażu miał usiłować zmienić przewodniczącego rady, aby nie podejmował on prac nad uchwałą o zmianie zagospodarowania przestrzennego stoków Gubałówki.

Zabierająca głos Bożena Gąsienica-Byrcyn, jedna z właścicielek gruntów na Gubałówce, mówiła, że działanie władz PKL, to „działanie na szkodę państwa polskiego”. Podkreśliła, że nie będzie zgody na zmianę zagospodarowania przestrzennego.

Obecni na czwartkowej sesji właściciele stoków na Gubałówce podkreślali, że są za rozwojem narciarstwa na tej górze, ale nie chcą w roli inwestora spółki PKL. Andrzej Gibała, jeden z właścicieli stoku, ogłosił, że zostało powołane Stowarzyszenie Rozwoju Gubałówki, które zrzesza osoby dążące do porozumienia i uruchomienia tras narciarskich na stokach góry.

Jeden z radnych zaproponował, aby wynająć zewnętrzną firmę mediacyjną, która doprowadzi do konsensusu.

Po dyskusji zakopiańscy radni nie przyjęli stanowiska pozwalającego na procedowanie zmian punktowych zagospodarowania przestrzennego na Gubałówce, o które wnioskował PKL.

Kolej linowo-szynowa na Gubałówkę powstała w 1938 r. Do 2006 r. stoki Gubałówki były dostępne dla narciarzy, ponieważ niektórzy właściciele gruntów nie zdecydowali się na dzierżawienie swoich nieruchomości spółce PKL.

W celu kupienia akcji PKL od PKP SA w 2013 r. samorządy z Podhala na czele z Zakopanem powołały spółkę Polskie Koleje Górskie. Pieniądze na transakcję wyłożył fundusz inwestycyjny Mid Europa Partners. Następnie fundusz przekazał udziały specjalnie powołanej do tego celu spółce Altura, zarejestrowanej w Luksemburgu, która posiada 99,77 proc. akcji,

Prywatyzacja PKL budziła wiele kontrowersji. Na sprzedaż PKL wyraził zgodę UOKiK. Sprawę tej prywatyzacji badała też prokuratura, ale nie dopatrzyła się znamion przestępstwa. Ponieważ Altura to spółka zagraniczna, na formalne przejęcie majątku zgodę musiało wyrazić Ministerstw Spraw Wewnętrznych.

Oprócz kolejki na Gubałówkę, do PKL należy kolej linowa na Kasprowy Wierch, kolejki linowe w Krynicy, Szczawnicy, Zawoi i Międzybrodziu Żywieckim. (PAP)