Unijny komisarz ds. migracji i spraw wewnętrznych Dimitris Awramopoulos oświadczył wtorek w Warszawie, że istnieją sposoby, aby wszystkie państwa członkowskie Unii Europejskiej przestrzegały programu relokacji imigrantów i uchodźców.

Na początku marca Komisja Europejska zagroziła, że rozpocznie postępowania o naruszenia unijnego prawa wobec krajów, które do września nie zwiększą liczby przyjmowanych uchodźców w ramach unijnego programu relokacji.

Awramopoulos odwiedził we wtorek siedzibę Europejskiej Agencji Straży Granicznej i Przybrzeżnej Frontex. Spotkał się z jej personelem i dyrektorem wykonawczym Fabricem Leggerim. Był także w Centrum Sytuacyjnym Fronteksu, które zapewnia aktualny obraz tego, co dzieje się na zewnętrznych granicach Unii Europejskiej.

Pytany przez dziennikarzy, jak przebiega proces relokacji uchodźców, Awramopoulos powiedział, że UE dysponuje "narzędziami, środkami i mocą", aby przekonać wszystkich do przestrzegania i do końca września dokona oceny odpowiedzi. Komisarz wspomniał o możliwych sankcjach, ale nie ujawnił żadnych innych szczegółów.

Awramopoulos przyznał, że sprawa relokacji jest dyskutowana z państwami członkowskimi. "Wierzymy, że wszystkie odpowiedzą pozytywnie, ponieważ to zaangażowanie zostało podjęte wspólnie przez wszystkie kraje członkowskie półtora roku temu" - powiedział.

We wrześniu 2015 r. kraje UE zobowiązały się do przejęcia od Grecji i Włoch w ciągu dwóch lat co najmniej 98 tys. uchodźców. Każdemu krajowi przypisano kwotę uchodźców, których ma przyjąć. Do tej pory jednak relokowano jedynie ponad 13 tys. osób.

Według Komisji, Polska, Austria i Węgry nie przyjęły dotąd ani jednej osoby w ramach programu relokacji, z kolei Czechy, Bułgaria, Chorwacja i Słowacja przyjęły bardzo niewielką liczbę uchodźców. Spośród pozostałych państw UE jedynie Malta i Finlandia wywiązują się ze swoich zobowiązań.

Podjęte w 2015 r. decyzje w sprawie relokacji uchodźców zakładały realizację tego programu w ciągu dwóch lat, co oznacza, że we wrześniu br. dobiegnie on końca. Jednak Komisja uważa, że po wrześniu nie wygasną automatycznie niezrealizowane zobowiązania państw unijnych do przyjęcia określonej liczby uchodźców.

Projekt reformy polityki azylowej UE, krytykowany m.in. przez Polskę, zakłada, że stały system rozdzielania uchodźców byłby uruchamiany automatycznie w sytuacji kryzysowej. KE przewidziała możliwość wykupienia się z obowiązku relokacji - kraj, który nie chciałby przyjąć uchodźców, miałby zapłacić 250 tys. euro za każdą nieprzyjętą osobę. Te elementy propozycji budzą najwięcej kontrowersji.

Zdaniem Polski, udział w programach relokacji uchodźców powinien być dobrowolny i nie powinno być mowy o żadnych karach finansowych. Polska nie jest osamotniona w przeciwstawieniu się reformie unijnej polityki azylowej w proponowanym obecnie kształcie. Państwa Grupy Wyszehradzkiej zaproponowały koncepcję "elastycznej solidarności", która umożliwiłaby wykazanie się innym wsparciem krajów południa Europy niż przyjmowanie od nich uchodźców.

Awramopulos miał się we wtorek spotkać także z szefem MSWiA Mariuszem Błaszczakiem. Do spotkania jednak nie doszło, ponieważ minister uczestniczył w naradzie kierownictwa PiS. Błaszczaka miał zastąpić sekretarz stanu odpowiedzialny za kwestie polityki migracyjnej. Komisarz - poinformował resort - "odrzucił tę propozycję".

Awramopulos, pytany przez dziennikarzy o spotkanie z Błaszczakiem, powiedział, że powodem jego przyjazdu do Warszawy jest wizyta w siedzibie agencji Frontex. "To nie jest problem, ponieważ spotykamy się z ministrami bardzo często w Brukseli czy innych miejscach. To nie jest problem spotkania, to jest problem, kwestia lepszego zrozumienia siebie nawzajem" - powiedział Awramopulos.